Jest 18, musisz się wyszykować jak masz jakoś wyglądać na tej kolacji z Justinem. Za godzinę ma już po Ciebie być. Idziesz do łazienki i postanawiasz sobie pofalować włosy, bo wiesz jak to na niego działa. Gdy kończysz malujesz jeszcze paznokcie na czerwono. Patrzysz na zegarek... już prawie 19. Ubierasz swoją seksowną, obcisłą sukienkę do połowy uda, do tego czarna kopertówka i wysokie obcasy, także czarne.
Słyszysz dzwonek do drzwi...
- Już idę Kochanie! - mówisz głośno żeby Justin Cię usłyszał, zakładasz płaszcz i wychodzisz.
Stajesz w drzwiach i osłupiałaś... Jus wystroił się w czarne wąskie spodnie, do tego jakaś koszulka i na to marynarka. Wyglądał tak seksownie... Rzuciłaś mu się w ramiona i poczułaś piękny zapach perfum, obdarowałaś jego usta gorącym, powolnym pocałunkiem.
- Pięknie dzisiaj wyglądasz. Cała aż świecisz i ten blask twoich oczu. Pięknie się razem dopełniają, obłędny widok... - wyrzekł i a ty się zarumieniłaś i spuściłaś głowę. Podciągnął ją palcem i pocałował. Ahh, jakże on całuje. Jest taki zmysłowy...
W końcu jednak wsiadacie do samochodu Justina i jedziecie. Parę minut jazdy i jesteście na miejscu. Parkujecie przed wejściem, Jus wysiada i otwiera Ci drzwi i podaje dłoń abyś mogła wysiąść. Samochód przejmuje parkingowy, a wy wchodzicie do restauracji.
- Dzień dobry państwu - u wejścia wita was bardzo uprzejmy odźwierny ze szczerym uśmiechem, pomaga zdjąć Ci płaszcz.
Wchodzicie dalej. Cóż to było za miejsce... Lobby w tym hotelu robiło oszałamiające wrażenie, udekorowane pięknymi kolorowymi kwiatami, gustownie umeblowane i nastrojowy oświetlone. Gdy już skończyłaś cieszyć oczy tym widokiem dajesz się zaprowadzić przez Justina do restauracji i do waszego stolika. Odsuwa Ci krzesło jak prawdziwy dżentelmen, czeka aż usiądziesz i dopiero wtedy sam siada naprzeciwko. Patrzycie sobie chwilę w oczy i uśmiechacie się do siebie i po chwili podchodzi do was kelner i obydwoje zamawiacie średnio wysmażonego steka w sosie grzybowym.
Jesteście szczęśliwi będąc ze sobą. Justin uzupełnia Ciebie a ty jego. Pasujecie do siebie w każdym calu, jesteście sobie pisani.
Ten wieczór jest przeuroczy. Rozmowy się układają i jest romantyczna atmosfera. Zjadacie wspaniałe danie i wszystko jest idealnie, a jakby tego było mało to:
- Skarbie zamówiłem ten stolik i uwierz nie było łatwo - powiedział i uśmiechnął się lekko. - Gdy mi się udało pomyślałem, że jeszcze czegoś brakuje do niesamowitego wieczoru więc... zamówiłem pokój w hotelu.
- Jejku, przecież to musiało kosztować fortunę, tutaj są strasznie drogie pokoje... - jakiż on jest czarujący i romantyczny. Musisz mu to wynagrodzić.
Justin wstaje z krzesła i odsuwa twoje. Idziecie na górę i zajmujecie swój pokój. Wchodzicie do środka, a tobie zapiera dech w piersiach. Wszystko jest tam wyrafinowanie urządzone i ze smakiem. Piękne o kremowym kolorze skórzane fotele naprzeciw dużej plazmy, do tego oszałamiający widok na Los Anegles pokryte nocną aurą z wielkich okien. Każdy kącik i stolik udekorowany świeżymi pachnącymi kwiatami. Wchodzisz z Justinem do sypialni i to co tam widzisz sprawia, że stajesz jak wryta... nie spodziewałaś się tego.
Sypialnia jest wielka, jakby stworzona nie tylko do igraszek na łóżku. Mówiąc o łóżku jedyne co się ciśnie na usta to... fucking amazing. Ale to co sprawia, że oniemiałaś najbardziej to sposób w jaki sypialnia jest udekorowana. Na bocznych stolikach stoją czerwone świece ogarniające pokój nastrojowym światłem. Po całym pomieszczeniu chaotycznie porozkładane są płatki róż, na łożu także, z tym że tam układają się w napis... "Kocham Cię".
- Justin, to wszystko... to jest... naprawdę nie spodziewałam się nawet, że zajmiesz nam pokój, a co dopiero to... Kocham Cię i nigdy już nie przestanę - odwracasz się do Jusa, który cały czas obserwował twoją reakcję.
- Starałem się aby było romantycznie i magicznie, bo chcę abyś wiedziała jak wspaniała i wyjątkowa jesteś dla mnie.
- Naprawdę, nie potrafię tego opisać jak bardzo cieszę się, że Cię poznałam.
Justin kończy tą konwersację... Podchodzi do Ciebie, łapie Cię w pasie, patrzy głęboko w twoje oczy (jego paczadełka są takie hipnotyzujące, wciągają...). Gdy naciesza już swoje oczy widokiem twoich zbliża swoje usta do twoich i całuje delikatnie, a potem nieśmiało pcha się z szalonym językiem, którym jak już się dostaje to wywija we wszystkie strony. Podnieca Cię to, przymykasz oczy z rozkoszy. Nim orientujesz się co się dzieje to nie masz już sukienki na sobie, tylko bieliznę i leżysz na tym wygodnym miękkim łożu (ahh). Spostrzegasz się, że Justin jeszcze nie rozebrany, więc bierzesz się za niego. Zrzucasz z niego wszystko, a zatrzymujesz się przy bokserkach, z uczuciem przejeżdżasz po nich w górę i w dół i przerywasz. To Jerrego i Jusa zdecydowanie podjarałało, zrywa z Ciebie bieliznę i przez chwilę głaszcze twoją łechtaczkę.
- Teraz będę się z Tobą Kochał, Skarbie - mówi tym swoim głosem aksamitnym jak rozpuszczona gorzka czekolada. Zrzuca bokserki.
Usadza się ponad tobą i...
- Mam go włożyć, chcesz Tego?
- Tak, proszę wsadź we mnie Jerrego, bo zaraz nie wytrzymam...
Nie potrafi dłużej czekać po twojej prośbie. Najpierw jest delikatny a po chwili zaczyna swój rajd... Wpycha go jak najgłębiej i rusza biodrami jak szalony.
- Oh, tak Justin... jesteś zajebisty, nie przestawaj.
On nie ma zamiaru przestać, penetruje Cię w środku, a po chwili zaczyna zabawiać się palcami z twoją łechtaczką, jest w tym bardzo dobry... Zmieniacie pozycję. Kładzie Cię przed sobą, podnosi twoją nogę i chwyta za kostkę i klęcząc przed tobą wchodzi w Ciebie. Przybliża się do Ciebie i zaczyna całować trochę zwalniając tempa. Jego ręka najpierw plącze się pośród burzy włosów potem delikatnie i powoli przemierza drogę przez szyję, pierś, brzuch aż do łechtaczki, której nie pozostawi bez krótkiej zabawy.
- Justin, czy mogłabym teraz wskoczyć na twojego napalonego członka? - pytasz z nadziej, że się zgodzi bo uwielbiasz na nim skakać.
- Oczywiście jeśli tylko to sprawiłoby Ci przyjemność, nie mam nic naprzeciwko.
Nie mija 10 sekund i już sięgasz gwiazd ujeżdżając Jusa. Jemu wyraźnie także się to podoba, bo cicho pojękuje. Aby go jeszcze bardziej podniecić po tym jak kładziesz jedną rękę na jego klacie, zaczynasz kręcić biodrami, zwalniasz, przyspieszasz i tak w kółko co i Ciebie i Jego doprowadza do szaleństwa.
- O tak Misiek nie przestawaj, to mnie podnieca, jestem blisko!... - wykrzykuje Justin bez tchu.
Nie ma na co czekać. Przyspieszasz i skaczesz na nim jak dzika i jednocześnie obracasz biodrami. To nie może się inaczej skończyć... Wśród swoich własnych i Justina jęków wybuchasz w nim i w tym samym momencie czujesz ciepło spermy Jusa rozchodzące się po całym twoim ciele.
- To było coś niezwykłego, dziękuję Ci za ten wieczór, był wspaniały...
- Nie trudno tworzyć niezwykłych rzeczy z kimś kto sam jest niezwykły Kochanie - szepcze Biebs z błyskiem w oku i całuje Cię w policzek.
!!!!!!!!!!!!! Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
OdpowiedzUsuńBardzo interesujący komentarz. Nie ma co ;)
Usuń