niedziela, 27 stycznia 2013

Zew natury cz. 2

     Budzisz się i czujesz, że ktoś Cię niesie, powoli otwierasz oczy i widzisz Justina.
- Co się stało? - mówisz nieprzytomnym głosem.
- Zasnęło Ci się pod drzewem, a było dosyć zimno. Długo się nie zjawiałaś, więc poszedłem Cię szukać. Dobrze się czujesz? - martwił się o Ciebie, było to widać.
- Spokojnie Justin, nic mi nie jest. Możesz mnie postawić na ziemi, jestem w stanie sama chodzić... - powiedziałaś i uśmiechnęłaś się do tej smutnej twarzy.
- Jesteś pewna?
- Tak, nic mi nie jest, przestań...
     Postawił Cię na gruncie i do namiotu doszłaś już sama.
- Matulu, co to jest?! - przed tobą stał ogromny niebieski namiot.
- Namiot - mówi i śmieje się głośno.
- Namiot? To mogłoby służyć jako mini domek.
- Co ty wygadujesz, ma tylko trzy "pomieszczenia" do spania. Poza tym jeśli organizuje się imprezy na wolnym powietrzu to i tak potrzebne jest dużo takich namiotów. Nic specjalnego...
- Dla mnie to i tak największy namiot jaki widziałam... - patrzysz na niego dalej nie mogąc oderwać oczu.
- Przejdźmy może do tematu jedzenia, jestem strasznie głodny i może rozpalimy ognisko? - zapytał się.
- No jasne, rozpalaj a ja pójdę po jedzenie.
     Idziesz do samochodu po kiełbaski, a później musisz jeszcze znaleźć patyki nadające się do nadziania na nie kiełbasek. Gdy już je masz wracasz do Justina, który już rozpalił ognisko. 
- Szybko Ci to poszło.
- Mam już wprawę w takich rzeczach. Dobrze, że przyniosłaś też patyki. Podaj mi je, trzeba je naostrzyć.
     Bierze od Ciebie "badyle", wyciąga nożyk z tylnej kieszeni i zaostrza końce. DO tego też ma wprawę... ohh, te jego zręczne ręce.
- Proszę - daje Ci patyk z nabitą kiełbasą.
     Usiedliście przed ogniskiem i pochyliłaś głowę na jego ramieniu, a on ucałował Cię we włosy. Po chwili wasze mięsiwo było gotowe i szybko je pożarliście jakbyście od tygodni nie mieli nic w ustach.
- Idziemy do namiotu? - pyta Ciebie, licząc na pozytywną odpowiedź, widzisz co się szykuje...
- Nie, dobrze mi tutaj, zostajemy...
     Justin milczy przez jakieś 10 minut, ale potem zaczyna się niecierpliwić i bawi się swoją bluzką, którą musiał Ci założyć kiedy spałaś odpinając ją i zapinając.
- Chodź do namiotu, albo się na Ciebie rzucę i zrobimy to tutaj, przy ognisku...
     Uśmiechasz się, a on łapie Cię na swoje ramiona i wchodzicie do namiotu, a tam już przygotowane miejsca do spania. Szerokie śpiwory i ciepłe koce. Jus kładzie Cię na kocu i mówi:
- Co powiesz na po baraszkowanie w 8-osobowym namiocie w środku lasu, bez żywej duszy dookoła? - kładzie się obok Ciebie i szepcze Ci do ucha.
- Oooj Justin... czy ja mam jakieś wyjście?
- Hmm, raczej nie masz - mówi zdejmując z Ciebie bluzę i koszulkę, a potem ty zdejmujesz jego T-shirt, całujesz go po brzuchu i przerzucasz go na koce, zajmując pozycję nad nim.
     Całujesz go w usta powoli, ale i krótko, zawiódł się bo chciał dłużej. Schodzisz niżej, pocałunki spoczywają na jego sutku (przy których jego ciało zadrżało), mostku i znowu brzuchu. Odwijasz leko jego spodnie z bokserkami i całujesz jego seksownie odstającą kość biodrową, znowu dreszcz...
- Dobrze Ci? Lubisz gdy Cię całuję? Całego... - pytasz z zadziornym uśmieszkiem i kładziesz palec na jego ustach by nie odpowiadał. On zaś otwiera swoje usta i wkłada twój palec delikatnie ssąc.
- Mmmh - jęczysz a twoje usta się rozszerzają.
     Wyjmujesz palec z jego gardła i muskasz nim jego wargę. Rozpinasz rozporek i szybko zrzucasz jego spodnie. Widzisz bokserki...
- Justin czy... czy to jest... czy to jest Garfield?! - wybuchłaś śmiechem gdy na bokserkach zobaczyłaś Garfielda, a dymku koło jego kociego łebka napis: "You wanna taste me?"
- Takie to śmieszne tak? Zaraz zobaczymy...
- Hahahaha - nie mogłaś powstrzymać się od śmiechu.
     Justin chwyta Cię w pasie i zrzuca na śpiwór... Chyba jest trochę wkurzony i do tego nad Tobą. Zrzuca z Ciebie szybkim ruchem jeansy i nie zdejmując majtek dwoma zwilżonymi śliną palcami pieści twoją łechtaczkę.
- Oooh... - nie spodziewałaś się tego, rozszerzasz uda, sztywniejesz i chwytasz się mocno koca.
     Justin kontynuuje tym razem szybciej, a drugą ręką chwyta twojej piersi ciągnąc lekko sutek. Drżysz i czujesz nagły przypływ podniecenia.
- Aaaa, podniecasz proszę wejdź we mnie.
- Okej, za chwilę poczujesz w sobie Garfielda - niewyżytego, Wielkiego, Podnieconego, który z chęcią doprowadzi Cię do orgazmu marzeń delikatnym futerkiem i uszkami. - mówi z twarzą bez wyrazu i pozbawia Ciebie i siebie bielizny.
     Justina zdecydowanie i szybko wchodzi w Ciebie wlepiając swoje błyszczące brązowe oczy w twoje poruszające się razem z nim ciało.
- Przybliż się do mnie, chcę Cię bardziej poczuć - szepczesz.
     Wchodzi głębiej i rusza swoim torsem twoje piersi. Zatapiasz się w jego ramionach. Owijasz ręce wokół szyi i przybliżasz jego twarz do swojej. Całujecie się namiętnie i z języczkiem i czujesz jak szybko oddycha, zresztą ty nie inaczej. Jesteś podniecona i chcesz go poczuć w sobie głębiej, więc z trudem przerywasz pocałunek
- Szybciej i głębiej, chcę poczuć Cię głębiej... - szepczesz, a twój głos jest przepełniony rozkoszą i namiętnością.
     Zawijasz nogi tuż nad jego tyłkiem i przyciskasz je mocno by zmusić go do głębszej stymulacji. I tak się od razu dzieje, gdy tylko twoje nogi zakręciły się wokół jego bioder. Wbił się Jerrym w Ciebie głębiej stymulował Cię od wewnątrz... jak zawsze szybko i zręcznie. Dyszał głośno nad twoją głową i pchał tak mocno, że zaczął przesuwać się razem z Tobą ale później zwolnił bo zauważył jak namiot niebezpiecznie zadrżał. Trwaliście w tej gorączce Kochających się ciał jęcząc i nie raz krzycząc parę minut, może dłużej... nie wiesz ile to trwało, ale po wstrzymywaliście się przed orgazmem, bo było za przyjemnie by to przerywać. Jednak w pewnym momencie...
- Zapleć nogi wokół mojej szyi, zaraz twój ulubiony kociak doprowadzi Cię na szczyt...
     Zrobiłaś co kazał i teraz rozkręcił się na całego. Zaczął wchodzić Jerrym coraz dalej i dalej, złapał Cię w biodrach i poruszał biodrami szybko i zręcznie. Z każdym pchnięciem był głębiej i czułaś że zaraz twoje ciało nie zniesie całego podniecenia i będzie musiało dać upust rozkoszy. Głośno jęczysz i chwytasz jego się jego pleców, czujesz Go w całym swoim rozpalonym ciele. Zastygasz i dochodzisz, długo i powoli podczas gdy on penetruje Nim twoje słodkie zakątki. Jest zdecydowany i bliski Wielkiej Rozkoszy. Spuszczasz swoje nogi w dół. Zdrętwiały, ale nie przejmujesz się tym zbytnio. Łapiesz obiema rękoma jego jędrnych umięśnionych pośladków i przyciągasz go bliżej siebie. Całujesz go i wyciągasz swój język na spotkanie z jego. Po chwili Biebs przyspiesza i nie mija minuta gdy już dochodzi po ciuchu nad twoimi ustami, gdy nagle...
     BUUUM... Coś trzasnęło gdzieś niedaleko namiotu...
- Co to było? Idę to sprawdzić - natychmiast wychodzi z Ciebie, ubiera się szybko i wychodzi na zewnątrz.

     Zostajesz sama w namiocie...

Zew natury cz. 1

     Dzisiaj dzień kempingu z Justinem, a ty jeszcze nie zbyt jesteś gotowa, a on ma tu być za godzinę. Najwyższy czas spakować jakieś wdzianka i kosmetyki ma się rozumieć. Niby 2 dni, ale musisz nawet tam wyglądać perfekcyjnie. Jesteś w końcu kobietą. To twój obowiązek przewracać w głowach mężczyzn nawet gdy masz już tego jedynego. Uśmiechasz się zadziornie gdy o tym myślisz. Rozpalisz ich, a potem mówisz, że już masz swojego księcia. Mała sadystka z Ciebie...
     Jesteś bardzo podekscytowana tym wypadem, bo kochasz te klimaty. Łono natury, zapach przyrody, piękne łąki, świergoczące ptaszki... romantyczność czuć z daleka. jeszcze seksowny chłopak z kaloryferem do tego... Masz wspaniałego chłopaka, nie możesz tego nigdy zepsuć.
     Za bardzo pochłonęłaś się w tych rozmyślaniach... Czas upływał, więc maznęłaś sobie szybkie ale idealne kreski pod oczami, do tego delikatny makijaż i mascara na rzęsy. Jest dobrze, co jak co ale makijaż robisz perfekcyjny. Jeszcze tylko granatowy lakier na paznokcie i look gotowy.
     Gdy już kończysz, spostrzegasz się że za chwilę przychodzi Justin... spanikowałaś, bo jeszcze nie wszystko spakowane, a on nie należy do zbyt cierpliwych osób. To co chce musi dostać tu i teraz... Uśmiechasz się na tę myśl i wrzucasz jakieś przygotowane wcześniej ubrania do torby niezdarnie i zamykasz.
     Dzwonek do drzwi podczas gdy ty ubierasz się do wyjścia. Nie jest tak źle, wyrobiłaś się.
- Już idę Kochanie!
     Przywdziewasz szpilki na nogi... swoją drogą jak w nich ujdziesz to nie wiesz, ale są sexy.
     Wychodzisz i widzisz Justina... koszulka ze Spongebob'em, do tego jakieś wzorzyste spodenki i czerwone Supry. Trochę to wygląda, no cóż... zabawnie.
- Hej, seksowny Aniele. Mmm, cóż za buty... Czy to nie Louis Vuitton na urodziny ode mnie? Są przepiękne, ale jak się nie wywrócisz na trafie to będzie jakiś cud - słodki pocałunek na przywitanie. - Pójdę po torby i zaniosę do bagażnika.
- Ja Ci pomogę przy nich, bo trochę ich jest... - uśmiechasz się.
- Nie Skarbie sam się tym zajmę, a ty już wsiadaj do samochodu.
     Skoro tak bardzo tego chce to już nie będziesz się droczyć. Wsiadasz do wozu i cieszysz oczy widokiem pracujących mięśni Justina. Widział to, bo puścił do Ciebie oczko. Uśmiechnęłaś się i za chwilę już był w samochodzie.
- Gotowa na bliskie spotkanie z naturą? - mówi zapalając silnik.
- Jasne, czekałam już długo na ten wyjazd, odpoczniemy, zrelaksujemy się. To był dobry pomysł. - mówisz i całujesz go w polik.
- No to ruszamy. Przyrodo nadchodzimy! Hahah... - zakrzyknął żartując i ruszyliście z podjazdu.
- Dobrze, że pogoda nam dopisała - był wiosenny ciepły dzień.
- Tam gdzie jedziemy też zawsze jest ładna pogoda. I dosłownie parę od polany jest bajoro.
- Mam nadzieję, że zabrałeś wędki? - mówisz do niego, on wie jak bardzo lubisz wędkować.
- Ależ oczywiście, wędki najwyższej klasy. Jakby się napatoczył rekin to nawet i go złowią. - uśmiecha się spoglądając na Ciebie. Robi Ci się gorąco od tego spojrzenia. - Pocałowałbym Cię teraz, bardzo mam na to ochotę... No,ale wiesz nie chcę nas narażać na niebezpieczeństwo. Chociaż w sumie...
     Mówi i przybliża się do Ciebie z przygotowanymi ustami do pocałunku. Całujecie się sekundę czy dwie.
- Ohh, od razu mi lepiej... - powiedział i cały się rozpromienił.
     Jedziecie jeszcze pół godziny. Wjeżdżacie jakąś wąską drogą do lasu i nie mija parę minut gdy widzisz już piękną polanę i ani żywej duszy. Wysiadacie i podziwiacie widoki.
- Tutaj jest przepięknie. Dokoła drzewa i... czy to jest sarna? Tam... widzisz? - wskazujesz na drzewa jakieś 60 metrów od was.
- Ooo, tak widzę.
     Sarna po chwili jednak znika pośród drzew.
- Rozłożymy się i pokażę Ci jeziorka - mówi całując Cię w czoło.
- Okej, jestem za.
     Otwierasz bagażnik i wyciągasz pudełko w którym jest namiot, ale nie zwracasz uwagi na opakowanie tylko od razu dajesz je Jusowi.
- Idź się przejść i odetchnij świeżym powietrzem, ja się zajmę rozłożeniem. Tylko nie odejdź zbyt daleko, bo mi się zgubisz... - znowu pocałunek.
     Zrobiłaś to co Ci doradził, bo rzeczywiście był weekend, a ty byłaś padnięta po tygodniu nauki w szkole i tej całej męki z nią związanej. Idziesz przed siebie i zagłębiasz się bardziej w las jednak nie tracisz orientacji i wiesz jak wrócić. Odchodzisz dalej, zagłębiasz się bardziej... W końcu czujesz się trochę zmęczona od tego chodzenia i postanawiasz się oprzeć o drzewo i pogrążasz się w myślach. Po chwili świergotanie ptaków i cichy szum drzew sprawia, że zasypiasz u podnóża brzozy.

sobota, 26 stycznia 2013

Sroga kara

     Idziesz odwiedzić swoje Słońce u niej w domu z kwiatami i bombonierką, bo dawno jej nie rozpieszczałeś, oczywiście jeśli nie liczyć łóżka... Idziesz parę minut i po chwili jesteś już pod jej domem. Kilka razy dzwonisz dzwonkiem... Cisza, więc dzwonisz jeszcze raz... Dalej cisza. Chwytasz za klamkę i okazuje się, że drzwi są otwarte (cóż za nieodpowiedzialność).
- Haloo, jest tutaj ktoś?! - krzyczysz na cały dom, ale zero odzewu. Szukasz Jej po pokojach, ale nie znajdujesz więc wchodzisz na wyższe piętro. Słyszysz jakieś ledwo dostrzegalne dźwięki i na końcu korytarza. Czy to jest... niee, to nie możliwe.
     Zmierzasz w tamtym kierunku i słyszysz wyraźne jęki. Znasz je... Od razu je poznajesz po bliższym usłyszeniu. To ONA...
     Wkraczasz pewnie do pokoju i wiesz co tam zastaniesz... Twój Skarb pieprzy się z jakimś pierdolonym fagasem...
- Co to się kur... dzieje!! Już cię tu nie ma męska dziwko, zniknij póki jeszcze jestem cierpliwy bo za chwilę wsadzę Ci widły do dupy - "męska dziwka" wstaje z łóżka i zasłania swojego małego ubraniami i czym prędzej bez słowa wychodzi z domu.
- Kochanie, ty przecież wiesz że ja Cię Kocham, to on to zaczął, ja nie byłam w stanie...
- Nie musisz się tłumaczyć i tak nie będę mniej wkurwiony. Czeka Cię kara za to dziwkarstwo. - podchodzisz do łóżka i zrzucasz z niego kołdrę i widzisz Ją całą nagą i zarumienioną na twarzy.
- Nie proszę, nie rób mi tego... proszę nie! - krzyczy z rozpaczy ale na pewno nie łudzi się że to coś jej da, za ten wyczyn nie będziesz jej oszczędzał.
- Jak to dobrze że w twoim domu także są słodkie narzędzia - podchodzisz do szafki pod ścianą i wyciągasz sznury.
     Chwytasz mocno jej ręce i przywiązujesz do łóżka... wyrywa się i szamocze.
- Nie wyrywaj mi się, bo zasłużyłaś na cierpienie. Czas, aby nauczyć Cię szacunku - mówisz i przywiązujesz jej nogi.
     Bierzesz do ręki pejcz.
- Justin proszę...
- Twój Justin nauczy Cię porządku. Swoją drogą wyglądasz seksownie, taka bezbronna, nic nie możesz zrobić.
     Obchodzisz łózko powoli, a ona cały czas Cię obserwuje błagalnym wzrokiem... TRZASK... pejcz wylądował na piersiach, jęknęła...
- Zachciało Ci się seksu, tak? Już ja ci zapewnię seks... nie zapomnij go - podnosisz głos i pejcz także. tym razem trafia tuż nad Nią. Krzyknęła - Boli co? Może ta dyscyplina czegoś Cię nauczy, a jak nie to będziemy próbować dalej, ostrzej.
     Całujesz ją delikatnie, a twoja ręka wędruje po jej ciele, powoli, napotyka na pierś.
- Tak Justin. Schwyć ją!
- Niedoczekanie... - chwytasz sutka mocno zęba i ciągniesz, a przez jej ciało przebiega dreszcz. Czujesz to.
- Ohhhh...
     Bierzesz świeczkę i zapalasz. Patrzysz jej w oczy... przerażenie.
- To będzie bolało prawda?
- Wiesz... popiecze trochę - uśmiechasz się.
     Powoli przechylasz świecę i zapalasz nad jej brzuchem, a gorący wosk spada do pępka, kierujesz się nią na południe, aż docierasz nad łechtaczkę...
- Auuu - bolesny jęk, zamyka oczy, a ty delikatnie całujesz jej rozkosz. - Mmmm, to przyjemne.
- Czy jeszcze kiedykolwiek odważysz się mnie zdradzić? - nie chcesz tego, Kochasz ją...
- Nie, Justin, nie wiem co we mnie wstąpiło, wybaczysz mi? - wygląda tak uroczo, widać że żałuje.
- Wybaczam Ci, bo Cię Kocham i nie chcę stracić... - odwiązujesz ją.
     Obejmujesz jej pierś, pieścisz językiem wokół sutka. Czujesz jak drży. Gryziesz go...
- Auuuć, Justin! - przygryza wargę, a ty całujesz ją namiętnie.
- Chcesz bym On zwiedził twoje ciało? - w jej oczach pojawia się błysk i pragnienie. - Dotknij tylko... - chwytasz jej dłoń i przykładasz do swoich spodni. - ...on jest gotowy.
- Tak, chcę... - rzuca się na Ciebie i lądujesz na poduszkach, podnosisz się lekko by mogła zdjąć z Ciebie T-shirt. Przejeżdża pazurami po klacie.
- Mhmm, podniecasz mnie jeszcze bardziej... niegrzeczna kocico.
     Zabiera się do spodni. Odpina guzik i powoli odsuwa rozporek. Zręcznie pozbywa się ich i rzuca w kąt pokoju. Jej prawa ręka wędruje od kolana przez uda aż do Niego. Jej dłoń przesuwa się po Nim w górę i w dół, jęczysz...
- Masz natychmiast zdjąć bokserki i włożyć Go do ust - rozkazujesz, a ona natychmiast pozbywa się twojej bielizny.
- W ramach przeprosin zrobię Ci takiego loda jakiego nie dostałeś nigdy...
     Chwyta Jerrego mocno i językiem przesuwa od góry do dołu. Powoli i uważnie. Potem bierze go do ust, głębiej i głębiej a ty chwytasz ją za włosy i pchasz jeszcze głębiej. Zaczyna się nim dusić, więc szybko wyjmuje. Znowu używa języka i delikatnie Go podgryza. Potem bierze go całego do buzi, a ty wspierasz się na łokciach i czujesz że za chwilę dojdziesz... Ona ssie mocno, nie oszczędza się... drżysz i jęczysz.
- Wystarczy - wychodzisz z jej ust i słyszysz jęk zawodu.
- Wczułam się... - jej oczy aż iskrzą.
- Wiem widziałem, byłaś niesamowita - ojj byłaś... przymykasz oczy. - Ale jeszcze nie czas, abym doszedł. Podnieciłaś mnie i teraz będę się z Tobą Kochał.
     Rzucasz ją na poduszki.
- Pragniesz tego co? - szepczesz jej nad twarzą i uśmiechasz się.
- Tak! Proszę Justin!!
     Wsadzasz Jerrego do Jaskini Rozkoszy... jest wilgotna. Nie czekasz tylko od razu zaczynasz "z kopyta". Bierzesz w rękę jej pierś i wpychasz swojego Wielkiego Przyjaciela w nią zdecydowanie i jak najgłębiej.
- Ohh, tak! Zerżnij mnie, proszę... - jesteś zajebisty! - rozchyla usta i jęczy głośno, oddech ma szybszy i czujesz jak bardzo Cię pragnie.
     Wychodzisz z niej, chwytasz za biodra i... wchodzisz z powrotem z impetem. Poruszasz się szybko w przód i w tył, wygina głowę w tył, a ty składasz parę zmysłowych i powolnych pocałunków na jej szyi i dwoma palcami kręcisz wokół jej łechtaczki.
- AAAhh, przyspiesz!! - jej głos drży.
     Owijasz jej nogi wokół siebie, chwytasz się jej ramienia i wkładasz Go całego do rozpalonego ciała i poruszasz biodrami najszybciej jak potrafisz. Podkładasz swoją rękę pod jej pupę i pieprzysz ją dogłębnie. Jej biodra poruszają się energicznie razem z Tobą. To co czujesz jest nie do opisania.
- Ja..., ja... dochodzę!! - wygina się, jej ciało zastyga i czujesz rozkosznie gorący płyn na Nim, ty też jesteś blisko. Chwytasz jej piersi i poruszasz się wolniej, ale z każdym kolejnym ruchem jesteś głębiej. Nieruchomiejesz, zamykasz oczy w ekstazie i dochodzisz w Niej, Drżysz jeszcze parę chwil i oddychasz szybko, potem wyciągasz Go i kładziesz się na poduszkę.
- Kocham Cię Skarbie, ale proszę nie krzywdź mnie więcej w taki sposób - szepczesz jej do ucha i całujesz w policzek.
- Nigdy więcej nie popełnię tego błędu, kiedy jestem z Tobą czuję się jak w raju. Przepraszam... - mówi Ci prosto w oczy i całujecie się. 

Seans filmowy

- Justin czemu my zawsze musimy oglądać ten nudny film...
- Co ty gadasz, Zabójcza Broń jest fajna - odpowiada Ci zdawkowym tonem nie odrywając oczu od telewizora.
- Spójrz na mnie... - odpowiadasz cicho wpatrując się w jego błyszczące oczy z boku. Nie potrafi przeciwstawić się twojej prośbie i natychmiast odwraca się w twoją stronę. - Masz natychmiast wyłączyć ten telewizor, mam dość tego filmu i tego sensacyjnego bełkotu...
- Jak możesz tak mówić, nie radziłbym bo kary będą srogie - mówi ze zbójeckim uśmieszkiem i przygryza wargę.
- Jakie kary, o co Ci... - nie kończysz, bo Jus najpierw dotyka twojego policzka delikatnie podnosząc twoją głowę wyżej i obdarowuje usta długim i zmysłowym pocałunkiem.
- Oh tak Justin, całuj mnie długo i przerywaj - wypowiadasz te słowa z nieukrywaną rozkoszą przymykając oczy, podczas gdy on swoimi leniwymi ustami schodzi powoli niżej całuj po kolei szyję parę razy, dekolt i podwija Ci koszulkę nie omijając swoim pocałunkiem pępka. - Sprawiasz że chciałabym już się na Ciebie rzucić.
- To nie ten moment jeszcze Skarbie i uważaj na słowa bo następnym razem nie zacznę bez przywiązania Cię do łóżka. Rozkoszuj się chwilą, przyjmuj pocałunki i pozwól się nacieszyć zmysłom...
     Przez chwilę zastanawiasz się jakby to było być związaną przez Niego... myśli sobie... zajebiście, kiedyś trzeba go sprowokować, ale dzisiaj masz plany być posłuszną dziewczynką.
- Rozbudzasz moje ciało Kochanie, także muszę nauczyć się nad tym panować bo to za szybko... - zrywa z Ciebie koszulkę i potem na ziemi ląduje stanik, a on jest w niego wlepiony jak w milion dolców.
- Podobają Ci... - znowu nie kończysz, bo Justin kładzie palec wskazujący na twoich ustach ze srogą miną, miałaś być posłuszna, milkniesz.
     Napaleniec kontynnuje swój rajd po twoim ciele i powoli rozpina Ci rozporek. Spodnie gwałtownie lądują na ziemi. Justin schodzi do twoich stóp delikatnie je masując dłońmi, potem jego rozgrzane ręce wędrują po twoich nogach bardzo powoli, zbliżając się z każdą sekundą do środka rozkoszy, do punktu w którym kończy się rzeczywistość a zaczynają niebiosa. 
     Składa parę ulotnych pocałunków na udzie, a twoje ciało zaczyna powoli szaleć i zaczynasz się wiercić, wiesz co Cię czeka.
     Justin chwyta rękoma majtki po obu stronach i jednym zwinnym ruchem już lądują koło spodni na ziemi. Justin kładzie palec na Niej i chwilę nim poruszając przerywa, znasz jego lubiące się droczyć usposobienie. Oddychasz szybciej , a Jus wędruje palcem powoli prosto w Niebiosa Rozkoszy. 
- Ahhh, Justin proszę włóż ten palec głębiej, spraw żebym poczuła dreszcze, chcę tego... - mówisz i delikatnie obejmujesz jego dłoń a on nie przeciwstawia się tym razem i rzeczywiście wchodzi głębiej. - Aućć... bez przesady bo Cię skarcę.
- Przepraszam będę uważał, ale jak widzę jesteś bardzo przygotowana, podniecona jak zawsze - szelmowski uśmiech na jego twarzy... 
     Wchodzi tym razem ostrożniej w twoją zwilżoną pochwę i wpycha się nim głębiej a drugą ręką zabawia się twoim sutkiem.
- Chcesz się spróbować? Chcesz poczuć jak smakujesz?
- Tak Justin... - chwytasz jego dłoń i wkładasz palec do ust, słodkość wymieszana z nutą goryczy, przygryzasz palec a Justin go cofa.
- Ohh ty niedobra, chcesz mnie podniecić? Dotknij tylko... - tym razem Biebs bierze twoją rękę i przykłada Ci ją do swoich spodni, czujesz jego męskość która jeszcze bardziej rośnie gdy ją dotykasz, Justin rozchyla wargi. - Rozłóż się wygodnie, bo za chwilę to zrobimy.
"Oh tak, nareszcie" mówisz sobie w duchu i cieszysz się podświadomie, bo na to czekasz od początku. 
Zboczuch tymczasem zdejmuje spodnie i bokserki za jednym razem i już chcę w Ciebie wstąpić, ale ale...
- CO ty sobie myślisz? A koszulka? Ja chcę mieć twój tors na widoku, koszulki dotykać nie chcę tylko twojego podnieconego ciała... - T-shirt ląduje na lampie.
     Justin obraca Cię na bok i usadawia się naprzeciwko Ciebie. Chwyta twoje plecy z obu stron i przyciąga najbliżej jak możesz, wkłada Jerrego tam gdzie jego miejsce - w Niebiańskiej Rozkoszy, jesteś pewna że tam czuję się najlepiej, zresztą zachowuje się nawet jak w swoim żywiole. Od razu zaczyna się poruszać razem z Justinem, który zbliża kontakt między wami kołysząc biodrami i przód i w tył.
     Przebiegają między wami prądy, czujecie je i drżycie... Jus chwyta Cię za tyłek i przyciąga Cię bliżej do siebie. Ogarniasz go wokół swoimi nogami aby miał swobodniejszy dostęp Tam. Patrzycie sobie w oczy i zbliżacie usta, już już chcesz go pocałować ale on się cofa i nie pozwala Ci. 
- Nie zrobisz tego za to co mówiłaś o Zabójczej Broni...
- Justin błagam, pocałuj mnie i przyspiesz - mówisz ledwie łapiąc oddech i kołyszesz biodrami, co Justina podnieca i zaczyna jęczeć, otwiera delikatnie usta i całujesz go...
     Zmieniacie pozycję, Justin obraca Cię naprzeciw siebie i opierając się o pościel wchodzi w Ciebie i świdruje Ci oczy obserwując reakcję, zamykasz oczy z rozkoszy i otwierasz usta dysząc, masz nierówny oddech... Czujesz że nadchodzi to najprzyjemniejsze, fala ciepła i rozkoszy zaleje za chwile całe twoje ciało, poczujesz to wszędzie... 
- JUSTIN TAK PROSZĘ, WEPCHNIJ SIĘ TAM! Wejdź jak najgłębiej... - ledwo wypowiadasz ostatnie zdanie bo on wykonuje to o co go prosisz od razu, więc czujesz się tak dobrze, że zdania grzęzną w tobie...
- Wrzeszcz, krzycz na cały dom moje imię, wiesz jak mnie podniecać... - szepcze ci do ucha, podnosi twoje nogi na swoje ramiona by móc jeszcze lepiej wejść, penetrować jak najdalej wyjścia... 
- Ohh Justin, nie wytrzymam dłużej!!... - wykrzyczałaś mu prosto w twarz, zaczynasz się kołysać co go widocznie podjarało, bo aż gwałtownie drgnął.
     Justin rozkręca się pod wpływem twojego uniesienia... Pcha się na twoje ciało, rozpycha Cię od środka i czujesz jak zaczyna drżeć, wiesz że to nadchodzi...
- Mhm, yeah... Dojdź we mnie... - szepczesz mu do ucha i niesfornie je podgryzasz.
- Ahhhh, TAAAK!! - oto jak ten seksiak przeżywa swoją ekstazę, w środku, w Tobie. To na Ciebie tak działa...
     Justin wychodzi z Ciebie i kładzie się obok. 
- Dziękuję - mówi i całuje cię namiętnie jednocześnie pieszcząc twoje ucho. - Kocham twoje uszy, są takie delikatne i miękkie, jakby mój głębszy dotyk mógł je zgnieść...
- Kocham Cię ! - mówisz cicho i głaszczesz go po kaloryferze, jest taki twardy i gorący, ahh... 

Szalony Justin

     Krzątasz się po domu Justina po upojnej nocy, bo w zamian za doznania chcesz mu sprawić dzisiaj na obiad spaghetti, masz nadzieję na udaną niespodziankę...
     Słyszysz jak otwiera drzwi... matkoo, czemu on wraca szybciej moja niespodzianka nie wyjdzie...
- Hej Kochanie co tam porabiasz ciekawego? - mówi i słyszysz jak już zmierza do kuchni. Nim mija kilka sekund on już jest Tobie i całuje Cię w policzek. - Oo, czy moje oczy dobrze widzą?! Spaghetti!!
Tak, ale to miała być niespodzianka za wspaniałą noc, niestety nie wyszło...
- Oj to nie ważne, bo liczy się gest... to urocze... a co do nocy to rzeczywiście była... niesamowita. I ten moment wspólnego orgazmu... ahh. - wyraźnie się rozmarzył, przymknął oczy.
     Kontynuujesz gotowanie, a Jus siada przy kuchennym barku naprzeciwko Ciebie i wpatruje się w Ciebie jak zahipnotyzowany.
- Co mnie tak obserwujesz Justin... peszy mnie to twoje seksowne spojrzenie. - mówisz mu krojąc ser, a On wstaje z miejsca, podchodzi do Ciebie i kładzie rękę na tej ręce, która kroi ser... jego leniwe, powolne i gorące ręce pobudzają twoje zmysły...
     Przerywasz krojenie, odwracasz się do Niego i wbijasz się jego słodkie usta jak wampir.
- Miałaś robić obiad...
- Jebać to, po dzisiejszej nocy mam na Ciebie straszną ochotę - wypowiadasz te słowa i wkładasz rękę w ciasne spodnie Jusa i pieścisz Jerrego. Sprawia mu to widoczną przyjemność, dyszy i jego oddech przyspiesza.
- Wiesz co chciałbym teraz z Tobą ropić? - szepnął Ci do ucha łapiąc Cię za biodra.
- Nie wiem Justin, ale jestem ciekawa...
- Chciałbym... a zresztą zaraz zobaczysz - wypowiada te słowa i natychmiast gdzieś znika.
     Po chwili wraca, chwyta Cię za rękę i gdzieś prowadzi... Wchodzicie do jadalni.
- Justin po co tu przyszliśmy skoro nie ma obiadu i czemu na stole jest położony koc.
- Nie będziemy nic jedli, a koc jest po to by nie było zimno...
- Zimno? Jak zimno... o co chodzi?
- Jesteś mało domyślna, Kochanie... mam zamiar się z Tobą pieprzyć na stole, na którym jadamy. - wypowiedział te słowa, a ja nie wiedziałam co powiedzieć. Zamurowało mnie. 
     Schwycił twoją koszulkę od dołu i zręcznym ruchem się jej pozbył, zaczął się dobierać do stanika, ale...
- Wszystko okej Justin, ale najpierw mam ochotę zrobić mu dobrze. - wypowiadam te słowa i pochylam głowę znacząco w dół.
- Ohh, Misiaku wiesz że nie zaprotestuję...
Ściągasz z niego T-shirt i powoli schodzisz niżej, aż do rozporka, powoli go odpinasz... bokserki lądują na dole. Chwytasz Jerrego mocno i wkładasz do buzi delikatnie i powoli masując Go od zewnątrz językiem, eksperymentujesz z tempem co jakiś czas je zmieniając. Justin po cichu jęczy i łapie Cię za głowę.
- Przyśpiesz Skarbie, weź go całego! - powiedział bez tchu i dysząc. Wyjmujesz go i lekko pieścisz językiem więzadełko językiem i potem wkładasz go sobie głęboko, krztusząc się nim, a Biebsowi zdecydowanie się to podoba. Pieścisz go językiem zręcznie i szybko używając także ręki, która przesuwa się w harmonii z ustami w górę i w dół...
- Dobra dosyć, chodź na stół... - uśmiecha się jak szaleniec.
     Kładziesz się na stole, nie jest tu zbyt wygodnie, ale to nie zajmuje twoich myśli zbyt długo tylko myśl o bliskim spotkaniu z Justinem w sobie. Już odpina twoje spodnie i za sekundę lądują na ziemi. Przesuwa się rękami po twoich nogach, a ty czujesz dreszcze na całym ciele. Idzie wyżej i składa parę czułych całusów na twoich udach (znowu dreszcze), ręce zmierzają powoli do majtek i one też lądują na ziemi. Justin pieści łechtaczkę swoim wilgotnym i napalonym językiem i za chwilę sama jesteś tam wilgotna.
     Justin gdy zauważył, że jesteś gotowa to:
- Będę Cię teraz ostro ruchał Kochanie, mam to zrobić? - zdecydowanie uwielbiał się z Tobą droczyć...
- Seksiaku proszę zrób to teraz, nie ociągaj się!
     Wchodzi w Ciebie i nie czekając na nic od razu zaczyna ostro i wpycha się z taką mocą, że już wariujesz... wyginasz swoje ciało w ekstazie i wrzeszczysz:
- Tak Justin pieprz mnie, rób to mocniej, przyspiesz... AAAAA! Taaaaak... - co to był za ruchacz, tego nie da się opisać słowami...
- O tak będę Cię ruchał jak dziki lew swoją lwicę, wejdę Nim tam gdzie nikt nigdy nie był i nie zdoła dotrzeć...
     Wyjmuje Go na chwilę i łapie Cię za pierś, chociaż nawet nie zdjął Ci stanika, a to wszystko by się droczyć, ale jak wchodzi za drugim razem to tak, że... czujesz dreszcze na całym ciele, wchodzi tak głęboko i porusza się tak zdecydowanie i jest tak pociągający bez koszulki, jego ruchy biodrami, nie oszczędza siebie ani Ciebie, ale ty i tak czujesz się jak w niebie. Teraz zaczyna wkładać i wyjmować:
- Oh. Tak. Dojdź. Dla. Mnie. - słowa wychodzą z jego ust pojedynczo po każdym pchnięciu.
Proszę dymaj mnie, pieprz mnie jak nigdy, pożądaj mnie, dotykaj...
     Zbliża się do twoich ust i rzuca się na nie z impetem, szczególnie zainteresowany jest pieszczotami z twoją dolną wargą. Podnieca Cię. Te jego kopulacyjne ruchy, jest taki zdolny całuje Cię jak dziki i jednocześnie Kocha się z Tobą jak dziki.
- Tak Justin, przyspiesz... jestem... blisko... AAAA
     Przyspiesza jeszcze bardziej i głośno oddycha nad twoją twarzą z lekko rozwartymi ustami, czujesz jego miętowy, gorący oddech i twoje ciało wariuje.
- Oh, Oh tak... mmmm... - wyginasz swoje ciało i zastygasz... rozpadasz się na milion części i zamykasz oczy z rozkoszy...
- Oh tak Skarbie, uwielbiam sprawiać Ci przyjemność, jesteś wtedy taka... seksowna i pociągająca - przygryza wargę wpatrując się w twoje iskrzące się oczy. 
- W zamian za ten wspaniały orgazm pomogę Ci dojść, przeżyjesz to co ja...
- Oh tak pomóż mi, chcę tego - mówi powoli.
     Dasz z siebie wszystko, bo chcesz żeby poczuł to tak jak ty. Zaczynasz szybciej poruszać biodrami i zaraz on dopasowuje się do Ciebie i tak trwacie w tym zmysłowym tańcu podczas gdy on...
- Oh tak Bejb... Rób mi tak, te twoje ruchy... - mówi szybko, z rozkoszą w głosie i po chwili przymyka oczy, chwyta się twoich ud mocno i czujesz jego rozgrzewającą spermę głęboko w sobie...
- Te twoje płyny we mnie... są... podniecające... - przygryzasz wargę i wpatrujesz się w niego z czarującym uśmiechem na ustach.
- Uwielbiam twój uśmiech, czaruje mnie i sprawia że czuję się jakbym patrzył na świetlistą zorzę polarną na nocnym, przejrzystym niebie. - mówi zmysłowym i aksamitnym głosem i bardzo powoli całuje twoje usta.
- Twoje słowa, gdy je wypowiadasz... trafiają w moje serce i sprawiają, że wypełnia je ciepło i czuję że żyję.

Romantyczny wieczór

     Jest 18, musisz się wyszykować jak masz jakoś wyglądać na tej kolacji z Justinem. Za godzinę ma już po Ciebie być. Idziesz do łazienki i postanawiasz sobie pofalować włosy, bo wiesz jak to na niego działa. Gdy kończysz malujesz jeszcze paznokcie na czerwono. Patrzysz na zegarek... już prawie 19. Ubierasz swoją seksowną, obcisłą sukienkę do połowy uda, do tego czarna kopertówka i wysokie obcasy, także czarne.
     Słyszysz dzwonek do drzwi...
- Już idę Kochanie! - mówisz głośno żeby Justin Cię usłyszał, zakładasz płaszcz i wychodzisz.
     Stajesz w drzwiach i osłupiałaś... Jus wystroił się w czarne wąskie spodnie, do tego jakaś koszulka i na to marynarka. Wyglądał tak seksownie... Rzuciłaś mu się w ramiona i poczułaś piękny zapach perfum, obdarowałaś jego usta gorącym, powolnym pocałunkiem.
- Pięknie dzisiaj wyglądasz. Cała aż świecisz i ten blask twoich oczu. Pięknie się razem dopełniają, obłędny widok... - wyrzekł i a ty się zarumieniłaś i spuściłaś głowę. Podciągnął ją palcem i pocałował. Ahh, jakże on całuje. Jest taki zmysłowy...
     W końcu jednak wsiadacie do samochodu Justina i jedziecie. Parę minut jazdy i jesteście na miejscu. Parkujecie przed wejściem, Jus wysiada i otwiera Ci drzwi i podaje dłoń abyś mogła wysiąść. Samochód przejmuje parkingowy, a wy wchodzicie do restauracji.
- Dzień dobry państwu - u wejścia wita was bardzo uprzejmy odźwierny ze szczerym uśmiechem, pomaga zdjąć Ci płaszcz. 
     Wchodzicie dalej. Cóż to było za miejsce... Lobby w tym hotelu robiło oszałamiające wrażenie, udekorowane pięknymi kolorowymi kwiatami, gustownie umeblowane i nastrojowy oświetlone. Gdy już skończyłaś cieszyć oczy tym widokiem dajesz się zaprowadzić przez Justina do restauracji i do waszego stolika. Odsuwa Ci krzesło jak prawdziwy dżentelmen, czeka aż usiądziesz i dopiero wtedy sam siada naprzeciwko. Patrzycie sobie chwilę w oczy i uśmiechacie się do siebie i po chwili podchodzi do was kelner i obydwoje zamawiacie średnio wysmażonego steka w sosie grzybowym. 
     Jesteście szczęśliwi będąc ze sobą. Justin uzupełnia Ciebie a ty jego. Pasujecie do siebie w każdym calu, jesteście sobie pisani.
     Ten wieczór jest przeuroczy. Rozmowy się układają i jest romantyczna atmosfera. Zjadacie wspaniałe danie i wszystko jest idealnie, a jakby tego było mało to: 
- Skarbie zamówiłem ten stolik i uwierz nie było łatwo - powiedział i uśmiechnął się lekko. - Gdy mi się udało pomyślałem, że jeszcze czegoś brakuje do niesamowitego wieczoru więc... zamówiłem pokój w hotelu.
- Jejku, przecież to musiało kosztować fortunę, tutaj są strasznie drogie pokoje... - jakiż on jest czarujący i romantyczny. Musisz mu to wynagrodzić.
     Justin wstaje z krzesła i odsuwa twoje. Idziecie na górę i zajmujecie swój pokój. Wchodzicie do środka, a tobie zapiera dech w piersiach. Wszystko jest tam wyrafinowanie urządzone i ze smakiem. Piękne o kremowym kolorze skórzane fotele naprzeciw dużej plazmy, do tego oszałamiający widok na Los Anegles pokryte nocną aurą z wielkich okien. Każdy kącik i stolik udekorowany świeżymi pachnącymi kwiatami. Wchodzisz z Justinem do sypialni i to co tam widzisz sprawia, że stajesz jak wryta... nie spodziewałaś się tego.
     Sypialnia jest wielka, jakby stworzona nie tylko do igraszek na łóżku. Mówiąc o łóżku jedyne co się ciśnie na usta to... fucking amazing. Ale to co sprawia, że oniemiałaś najbardziej to sposób w jaki sypialnia jest udekorowana. Na bocznych stolikach stoją czerwone świece ogarniające pokój nastrojowym światłem. Po całym pomieszczeniu chaotycznie porozkładane są płatki róż, na łożu także, z tym że tam układają się w napis... "Kocham Cię".
- Justin, to wszystko... to jest... naprawdę nie spodziewałam się nawet, że zajmiesz nam pokój, a co dopiero to... Kocham Cię i nigdy już nie przestanę - odwracasz się do Jusa, który cały czas obserwował twoją reakcję.
- Starałem się aby było romantycznie i magicznie, bo chcę abyś wiedziała jak wspaniała i wyjątkowa jesteś dla mnie.
- Naprawdę, nie potrafię tego opisać jak bardzo cieszę się, że Cię poznałam.
     Justin kończy tą konwersację... Podchodzi do Ciebie, łapie Cię w pasie, patrzy głęboko w twoje oczy (jego paczadełka są takie hipnotyzujące, wciągają...). Gdy naciesza już swoje oczy widokiem twoich zbliża swoje usta do twoich i całuje delikatnie, a potem nieśmiało pcha się z szalonym językiem, którym jak już się dostaje to wywija we wszystkie strony. Podnieca Cię to, przymykasz oczy z rozkoszy. Nim orientujesz się co się dzieje to nie masz już sukienki na sobie, tylko bieliznę i leżysz na tym wygodnym miękkim łożu (ahh). Spostrzegasz się, że Justin jeszcze nie rozebrany, więc bierzesz się za niego. Zrzucasz z niego wszystko, a zatrzymujesz się przy bokserkach, z uczuciem przejeżdżasz po nich w górę i w dół i przerywasz. To Jerrego i Jusa zdecydowanie podjarałało, zrywa z Ciebie bieliznę i przez chwilę głaszcze twoją łechtaczkę.
- Teraz będę się z Tobą Kochał, Skarbie - mówi tym swoim głosem aksamitnym jak rozpuszczona gorzka czekolada. Zrzuca bokserki.
Usadza się ponad tobą i...
- Mam go włożyć, chcesz Tego?
- Tak, proszę wsadź we mnie Jerrego, bo zaraz nie wytrzymam...
     Nie potrafi dłużej czekać po twojej prośbie. Najpierw jest delikatny a po chwili zaczyna swój rajd... Wpycha go jak najgłębiej i rusza biodrami jak szalony.
- Oh, tak Justin... jesteś zajebisty, nie przestawaj.
     On nie ma zamiaru przestać, penetruje Cię w środku, a po chwili zaczyna zabawiać się palcami z twoją łechtaczką, jest w tym bardzo dobry... Zmieniacie pozycję. Kładzie Cię przed sobą, podnosi twoją nogę i chwyta za kostkę i klęcząc przed tobą wchodzi w Ciebie. Przybliża się do Ciebie i zaczyna całować trochę zwalniając tempa. Jego ręka najpierw plącze się pośród burzy włosów potem delikatnie i powoli przemierza drogę przez szyję, pierś, brzuch aż do łechtaczki, której nie pozostawi bez krótkiej zabawy.
- Justin, czy mogłabym teraz wskoczyć na twojego napalonego członka? - pytasz z nadziej, że się zgodzi bo uwielbiasz na nim skakać.
- Oczywiście jeśli tylko to sprawiłoby Ci przyjemność, nie mam nic naprzeciwko. 
     Nie mija 10 sekund i już sięgasz gwiazd ujeżdżając Jusa. Jemu wyraźnie także się to podoba, bo cicho pojękuje. Aby go jeszcze bardziej podniecić po tym jak kładziesz jedną rękę na jego klacie, zaczynasz kręcić biodrami, zwalniasz, przyspieszasz i tak w kółko co i Ciebie i Jego doprowadza do szaleństwa.
- O tak Misiek nie przestawaj, to mnie podnieca, jestem blisko!... - wykrzykuje Justin bez tchu.
     Nie ma na co czekać. Przyspieszasz i skaczesz na nim jak dzika i jednocześnie obracasz biodrami. To nie może się inaczej skończyć... Wśród swoich własnych i Justina jęków wybuchasz w nim i w tym samym momencie czujesz ciepło spermy Jusa rozchodzące się po całym twoim ciele.
- To było coś niezwykłego, dziękuję Ci za ten wieczór, był wspaniały...
- Nie trudno tworzyć niezwykłych rzeczy z kimś kto sam jest niezwykły Kochanie - szepcze Biebs z błyskiem w oku i całuje Cię w policzek.

Impreza u Alfredo

     Ty i Justin wybraliście się dzisiaj na imprezę do Alfredo. Jest dużo ludzi, dobra muzyka, alkohol leje się beczkami i wszyscy się dobrze bawią, jednak w tej atmosferze jest coś dziwnego, coś wisi w powietrzu...
     Chodzisz po tym wielkim domu z kieliszkiem białego wina w poszukiwania Justina, który gdzieś Ci zniknął. W końcu go z jakąś oszałamiającą dziewczyną. Flirtują. Szybko wypijasz wino i podchodzisz. Zupełnie nie zwracając uwagi na dziewczynę, mówisz do Justina:
- Justin mój kieliszek jest już pusty, poszedłbyś mi po coś mocnego? - pytasz go ze swoimi słodkimi oczętami i Justin nie potrafi odmówić.
- Dobrze już idę, czy ty nie pijesz dzisiaj za dużo, a zresztą nie ważne.
     Odszedł. Tak, topiłaś smutki w alkoholu, bo chciałaś być z nim blisko podczas gdy on zabawiał się z jakimiś lafiryndami. Zmierzyłaś dziwkę wzrokiem i poszłaś za Justinem. Stał przy bufecie i rozmawiał z Fredo. Podeszłaś do nich, przywitałaś się z Alfredo i wzięłaś drinka od Justina. Pociągnęłaś łyk, ale zaraz potem Justin przybliżył się do Ciebie i szepnął do ucha:
- Czy nie chciałabyś ze mną zatańczyć Słonko? - powiedział tak cicho że Fredo nie mógł go usłyszeć. Czy on zawsze musi mieć taki podniecający głos?
     Leciała jakaś wolna muzyka i pomyślałaś "Taka okazja może się już więcej nie nadarzyć, więc lepiej korzystać."
- Tak, z chęcią zatańczę Justin - powiedziałaś z lekkim i znaczącym uśmieszkiem.
     Wchodzicie na parkiet, Justin łapie Cię w pasie ty owijasz swoje ręce wokół jego szyi. Ten taniec był taki zmysłowy i przyjemny... I tak tańczycie parę minut aż w pewnym momencie robi się goręcej. Justin jedną ręką schodzi niżej prawie dotykając twojej pupy i przybliża się do Ciebie tak blisko, że jesteś w stanie poczuć napalonego Jerry'ego. Kładziesz Zboczuchowi rękę na ramieniu i szepczesz do ucha:
- Justin... czy nie chciałbyś może... no wiesz... wyrwać się z tych ciasnych ciuchów... w jakimś zacisznym miejscu? - głos Ci drżał bo wiedziałaś to czego to wszystko zmierza, a byliście przyjaciółmi... Od dzisiaj wszystko się między wami zmieni, cieszyło Cię to. 
     Złapał Ci za rękę i pobiegliście wśród spojrzeń tłumu na samą górę domu, gdzie znajdowała się pojedyncza sypialnia, a w niej łóżko tak romantyczne że zapierało dech w piersiach. Justin znał ten dom od podszewki i wiedział że tutaj nikt wam nie przeszkodzi. Zakluczył drzwi...
     Łączycie się w zmysłowym uścisku dwóch spragnionych ciał i po chwili Justin całuje Cię, a jego ręce lądują na twojej pupie. Uszczypnął z łobuzerskim uśmiechem/ Przesuwacie się bliżej łóżka, rzuca Cię na nie i zrywa z Ciebie wszystko co miałaś na sobie i wyrzuca w jak najdalszy kąt pokoju.
- Nawet nie wiesz jak długo czekałem na ten moment, Kocham Cię i planowałem zrobić ten pierwszy krok. Cieszę się z tego co dzieje się teraz między nami. - powiedział i zauważyłaś iskrę w oczach Justina.     Znałaś tą iskrę. Wróżyła ona tylko jedno... ostrry sex. Ma na Ciebie szaloną ochotę, jest napalony.
- Justin ja też zawsze pragnęłam więcej i pragnęłam jednej rzeczy... Ciebie.
     On jakby już nie słuchał, włożył palec w Nią i wszedł... Wiedział o co w tym wszystkim chodzi... Wykręcał nim na prawo i lewo a ty szalałaś z rozkoszy, ale jakby tego było mało po chwili rzucił się z językiem na twoją łechtaczkę. Zasuwał językiem jak jakiś wariat. Był szybki, zdecydowany i utrzymywał to tempo przez dłuższy czas, aż w końcu nie wytrzymujesz, podciągasz go do siebie, podnosisz się, zdejmujesz jego obcisły T-shirt, całujesz jego umięśnioną klatę schodzą niżej do linii zdrady. Wkładasz rękę za bokserki i łapiesz Jerrego mocno i poruszasz w górę i w dół. Justinowi się to podoba bo cicho pojękuje, ale tobie było niewygodnie, więc ściągasz spodnie i bokserki i widzisz tego dzikiego penisa w całej okazałości. Doprowadziłaś go do tego, że był już gotowy. Musi jeszcze trochę zaczekać. Bierzesz go do buzi i ssiesz napletek, bawisz się nim, później wkładasz go sobie głęboko do gardła co sprawia że Justin chyba zaczął dochodzić. Szybko Ci przerwał, bo miał wiele planów względem Ciebie tego wieczoru.
- Dosyć tego, mam dość. teraz będę Cię ostro ruchał, bo nie wytrzymuję...
     Popycha Cię na posłanie i nie czekając na nic od razu wchodzi w Ciebie. Na początku zabolało, ale za chwilę już czułaś że dotykach gwiazd. Parę jego zdecydowanych pchnięć sprawiło, że ty i on zaczynacie głośno jęczeć. Pcha mocniej i z każdym ruchem jest w tobie głębiej, a po jakichś 5 minutach zmieniacie pozycję. Kładzie się i usadza Cię prosto na Jerrym. Usadawiasz się stabilnie ręce kładąc na jego klatce piersiowej, aby dać mu lepszy dostęp i zaczyna. Pcha ostro i głęboko zataczając biodrami koła, zwalnia, przyspiesza, zwalnia, przyspiesza, ale zdecydowanie częściej jest szybki i szalony. Chwyta Cię mocno za pierś, a drugą ręką bawi się łechtaczką. Pracuje tak chwilę, a potem tam gdzie była ręka na piersi pojawia się teraz język Justina, który wykonuje zmysłowe szybkie ruchy wokół sutka. Tempo Justina i jego ruchy biodrami sprawiają, że przymykasz oczy i... dzieje się coś co sprawia na całym twoim ciele dreszcze. Dochodzisz... Podnieciło Cię to tak bardzo, że zaczynasz przejmować inicjatywę chwytając się kolan Jusa i wykonując energiczne ruchy w górę i w dół doprowadzając go do wytrysku. 
- Oh tak, nie przestawaj, nie przestawaj...
     Nie masz zamiaru, kontynuujesz jeszcze przez chwilę i powoli zwalniasz... Podnosisz się i głośno oddychając kładziesz się obok niego. Justin patrzy Ci głęboko w oczy:
- To było wspaniałe, bądźmy razem do końca naszych dni... - obdarowuje pocałunkiem twoje usta.
- Nigdy tego nie zapomnę...