środa, 17 kwietnia 2013

Trudny dzień w pracy


- Nie, nie może tak być... Postaraj się, bo po to cię zatrudniam... Mhm, tak... Projekt będzie gotowy do 15? - spojrzała na kalendarz z notatkami leżący na biurku koło niej. - To dobrze, to ważny klient, wiesz o tym... Musimy wyrobić się w terminie...
       Do gabinetu wszedł mężczyzna... Wystrojony w idealnie skrojony garnitur. Lekki zarost widniał na jego twarzy oprócz szerokiego zadziornego uśmiechu.
- Obserwuj sytuację na bieżąco, zdasz mi raport... - powiedziała powoli ze zdziwieniem wypisanym na twarzy. - Muszę kończyć...
       Wstała zza biurka i zdecydowanym krokiem skierowała się w jego stronę jednak on ją wyprzedził, złapał w ramiona i obdarzył natarczywym pocałunkiem.
- Mmh, Justin! - uderzyła go w bark. - Co ty tutaj robisz?! Ja tu pracuję! - spojrzała na niego gniewnym wzrokiem, uwolniła z jego objęcia i usiadła ponownie za swoim biurkiem i chwyciła dokument podpisując go.
       Zamurowała go ta reakcja, podszedł do biurka, chwycił przypadkowy długopis z biurka i zaczął się nim bawić.
- Specjalnie się wystroiłem, żeby wyglądać przyzwoicie jak przystało na twoje szanujące się biuro - powiedział lekko gniewnym głosem z oczami wlepionymi w długopis. - A ty planujesz mnie teraz olewać? - odłożył go na miejsce i spojrzał na nią.
- Co mam ci niby powiedzieć Justin, huh? - odwróciła wzrok od pisma, które czytała patrząc na jego zawiedzioną minę. - Mam iść z tobą na kawę i poplotkować? Nie mam czasu na takie głupoty, terminy mnie gonią a za niewywiązanie się z zamówienia nikt nie zapłaci...
       Podszedł do niej, przykucnął przy fotelu i odwrócił go w swoją stronę. Z uśmiechem wyjął jej z rąk sczepione spinaczem kartki papieru i uniósł jej głowę tak by patrzyła na niego.
- Nie miałem na myśli kawy... Chodziło mi o coś bardziej rozgrzewającego - szepnął podnosząc się i przykładając usta do jej ucha, mówił zmysłowym głosem który drgał w niej rozkosznie ją wypełniając. Jego ręka spoczęła na jej kolanie i zaczęła poruszać się w górę w stronę jej krótkiej spódniczki. - Wyglądasz tak seksownie w tym służbowym wdzianku - uśmiechnął się zadziornie, zaczął całować ją po policzku przybliżając się do ust, jego dłoń wsunęła się delikatnie za spódniczkę i musnęła wrażliwy punkt między jej nogami. - Mam na ciebie wielką ochotę, lasko - pocałował ją romantycznie i długo.
- Nie wiem czy powinniśmy... - jęknęła cichym i drżącym z podniecenia głosem przerywając pocałunek w czasie gdy jego palce zaczęły bawić się materiałem jej stringów przesuwając się powolnie w górę i w dół.
- Nie myśl zbyt wiele, daj mi swoją dłoń i pozwól mi się zabrać do nieba - znowu połączył ich usta, jego dłoń przestała pieścić ją pod spódniczką, poruszała się po jej bluzce mocno zahaczając o biust przed którego delikatnym ściśnięciem nie mógł się powstrzymać po czym oderwał się od jej rozchylonych i czekających ust. Odpinał powoli guziki jej białej, lekko prześwitującej bluzki z cienkiego materiału obserwując swoimi pożądliwymi oczami odkrywane kawałek po kawałku seksowne i jędrne ciało kobiety.
       Zniecierpliwiona chwyciła jego fioletowy krawat i przyciągnęła twarz do swoich ust rzucając w niego piorunami wzrokiem.
- Nie przerywaj pocałunku, zrozumiano?! - warknęła rzucając się na jego wargi wyczuwając jak się uśmiecha.
       Zdjął jej spódniczkę rzucając byle gdzie, a potem wcisnął rękę między jej majtki głaszcząc leniwie jej łechtaczkę. Ich oddechy były szybkie i pożądliwe, jej dłonie zmieszane z jego potarganą fryzurą, jej ciało zetknięte z jego ciałem, oba drżące, oba czekające i chcące więcej. Jego palce zaczęły poruszać się szybciej po czym wszedł w nią środkowym palcem jak najgłębiej.
- AA! Justin... - przygryzła wargę by nie krzyknąć i odchyliła głowę. - Ja z tobą kiedyś oszaleję, przestań mnie tak podniecać! - pisnęła oddychając głośno, podczas gdy jego palec ocierał się o ścianki jej Jaskini.
- I tak jeszcze dzisiaj w tym gabinecie wrzaśniesz - powiedział seksownym głosem głaszcząc jej dolną wargę kciukiem po czym ugryzł ją zmysłowo. - Mam nadzieję, że zadbałaś o dźwiękoszczelne ściany?
- Zbyt dobrze cię znam bym o tym zapomniała - mruknęła z uśmiechem. - Wiedziałam, że ten dzień kiedyś nadejdzie... - chwilę milczała - ...i czy ja wiem, może i na niego czekałam - wzruszyła ramionami niewinnie.
       Justin wyszedł z niej nagle, na co o na zareagowała krótkim jękiem zawodu po czym złapał ją w swoje ramiona jedynie w cienkiej bluzeczce i biały koronkowym biustonoszu.
- Mam już dosyć tego czekania, ja i On ciebie chcemy. Teraz... - warknął z delikatną agresją w głosie.
       Odsunął jedną ręką skórzany fotel by mu nie przeszkadzał, położył dziewczynę na pustym skrawku biurka po czym zrzucił z niego całą resztę.
- Wariat! Kto to będzie sprzątał? - burknęła krzyżując ręce na piersiach.
- No masz tu chyba jakieś sprzątaczki prawda? Zbyt duży przeciąg zrobiłaś i wszystko ci pospadało - zaśmiał się. - I lepiej nie zadzieraj nosa przede mną, bo wtedy twój desperacki krzyk na pewno usłyszą pracownicy - przymrużył oczy. - Chyba wiesz co mam na myśli? - chwycił ją w talii i przesunął na środek biurka w taki sposób że jej pupa była na jego krawędzi.
- Tak, nie rób tego. Będę grzeczną pracownicą dzisiaj... panie - powiedziała patrząc na jego szybkie palce, które w tym momencie odpinały guziki rozporka.
- Mam nadzieję, bo na pewno a ni ja ani ty nie chcemy byś była znana z uprawiania dzikiego seksu w swoim biurze - spodnie zsunęły się razem z bokserkami bezwładnie uwalniając jego gotową męskość.
       Przysunął ją za nogi bliżej do siebie po czym wkroczył w nią jednym zdecydowanym pchnięciem.
- Auć! - syknęła. - Nie możesz czasami mnie ostrzegać? To boli! - jęknęła.
- Zaraz przestanie - mruknął z uśmiechem po czym obcałował jej usta poruszając się szybciej w przód i w tył.
       Gdy jego ciało wbijało się w nią rytmicznie oddychała głośno razem z nim w harmonii czując jak twardy Jerry pieści ją od środka rozkosznie i wypełnia. Z każdym momentem kiedy Justin zaczynał przyspieszać biurko skrzypiało niemiłosiernie wypełniając tym dźwiękiem całe pomieszczenie.
- O ściany zadbałaś, ale o biurko widzę już nie co? - złapał ją za kark i podniósł, szepcząc przy jej ustach ze złośliwym uśmieszkiem.
- Nie spodziewałam się, że będziemy to robić na biurku... Zadbałam o krzesło, jest zupełnie ciche - zaśmiała się.
- Wiesz... ja lubię biurka... - wzruszył ramionami.
       Przytknął czoło do jej po czym zaczął poruszać się bardzo szybko trzymając ją za szyję a drugą ręką obejmując ją w biodrach. Natalia jęknęła głośno po czym chwyciła się monitora od komputera, jedynej rzeczy która pozostała nienaruszona na blacie. Biurko aż huczało od ruchów jego bioder kiedy zderzały się one z jej łonem pozwalając Jemu wchodzić głęboko i sprawiając by obydwoje zatracali się w tym przyjemnym tańcu na stole.
- Wiesz że cię Kocham Natalia! - krzyknął Justin pytającym głosem, dysząc ciężko przy jej ustach po czym zadrżał parę razy wraz z jej ciałem i przy jej krzykach i obydwoje odetchnęli głęboko dochodząc jednocześnie w swoich ciasnych objęciach.
       Justin usiadł na biurku koło niej.
- Ładnie sobie urządziłaś to biuro - stwierdził odwracając się w jej stronę.
- Ohh dziękuję to urocze... A jak twój pierwszy raz tutaj? - przygryzła wargę lekko się uśmiechając.
- Dobrze...
- Tylko dobrze?
- Tak, bo nie zdążyłem nawet pozbyć się tej twojej bluzki i stanika...
- A ja nie zdarłam z ciebie marynarki i koszuli... Nie mogła cieszyć oczu twoim ciałem...
- Jeszcze nie raz na nie popatrzysz kochanie... - zaśmiał się.
- Nie wątpię... zawsze chętnie zrzucasz ubranie przy mnie, szczególnie jak jesteś napalony.

Link do TL: http://www.twitlonger.com/show/n_1rjqog0

piątek, 5 kwietnia 2013

Sześćdziesiąt dziewięć twarzy Zboczeńca


  Muzyka - http://www.youtube.com/watch?v=7Cn7ZW8ts3Y

      Nie zawsze kończymy tak jakbyśmy chcieli...

*********************************************************************************

- BŁAGAM!! - wrzasnęła chwytając się jego rozczochranej czupryny.
      Podniósł głowę przerywając pieszczenie palcami jej łechtaczki.
- Coś się stało bejb? - zapytał patrząc na nią lekko zaskoczony tą nagłą reakcją.
- Pieprzyć to... Pragnę cię, ale we mnie... - wyszeptała podnosząc jego głowę do siebie.
- Ktoś tutaj jest nieźle rozgrzany co? - zapytał z zadziornym uśmieszkiem po czym pocałował ją z języczkiem i wszedł niespodziewanie.
- Auuć... Justin! - uniosła głos patrząc na niego spode łba, ich usta stykały się ze sobą, jej ręce były zarzucone na jej szyi.
      Dziewczyna z każdym jego pchnięciem wydawała z siebie cichy jęk, całując go namiętnie bez przerwy. Obydwoje odczuwali każde swoje najmniejsze drgnięcie, każdy nierówny oddech był do wyczucia kiedy on wpychał się w nią głębiej a ona przybliżała swoje ciało do jego krocza ocierając się o nie okrężnymi ruchami.         Zmysłowość mieszała się z intensywnością, jego ruchy stawały się szybsze, Jerry wchodził był w niej coraz głębiej. Czuła jak powoli wypełnia ją rozkosz jak wypełnia ją jej kochanek...
- Mmm, kocham cię pieprzyć wiesz? - wyszeptał jej do ucha, głos był przerywany i sztywny, jednak pozostawał zmysłowy wrzucając do ognia jej zmysły.
- Zamknij się i rób co do ciebie należy - zbełtała go przyciskając jego głowę do swojej szyi by ją całował, nie zrobił tego.
- Niegrzeczna z ciebie suka... - powiedział patrząc głęboko w jej jasno niebieskie źrenice. - Wiesz może co spotyka takie nieposłuszne niewiasty?
      Wzruszyła ramionami.
- Kara... - wyszeptał romantycznym głosem wprost do jej ucha, ugryzł je mocno i pociągnął w swoją stronę.
- Kurwa Justin... pieprz mnie a nie się znęcasz nade mną... - syknęła.
- Haha, ja dopiero zaczynam... - zakrył jej usta, a na jej twarzy pojawiło się przerażenie, na jego... uśmiech.
      W momencie kiedy jego dłoń zacisnęła się na jej ustach jego ciało przechyliło się na poduszki opadając w taki sposób, że leżeli obok siebie twarzami zwróconymi w swoją stronę.
      Chwycił się wolną ręką jej pupy i przycisnął do swojego ciała, Jerry wypełnił ją delikatnie i powoli wsuwając się głębiej... Chłopak obserwował jej reakcję.
      Justin zaczął poruszać się najpierw powoli i delikatnie poruszając jednocześnie jej tyłkiem w przód i w tył, panował nad nią podczas gdy jedna jej ręka była zaczepiona do ramienia które więziło jej usta a druga była zaciśnięta na kołdrze za jej plecami. Wiedziała co się zbliża...
      Bieber przyspieszył mocniej, jej ciało odbijało się rytmicznie od jego jakby chciało uciec, dziewczyna oddychała i jęczała głośno jednak tylko On mógł ją usłyszeć... nikt inny...
      Twardy i napalony penis wchodził w nią, poruszał się dziko w przód i w tył, posuwał ją teraz tak szybko że dziewczyna zaczęła się wiercić i drapać Justina po plecach...
- Uspokój się bo cię przywiążę i zaknebluję. Potem czeka cię jeszcze masa batów, wiem że tego nie chcesz...
      Opanowała się poddając się jego ruchom jednak była cały czas znieruchomiała, piszczała pod jego dłonią chcąc zakończyć to wszystko.
      Słyszała jego bicie serca, czuła jak męskość zaczyna przyspieszać bardziej swoje ruchy, nie były rytmiczne, były zbłąkane... był blisko.
- O ja pieprzę!
      Na koniec jęknął głośno, uderzył ją w pośladek, po czym masował go lekko i rozpłynął się w niej. Kolejne uderzenie w pupę i jej głośny pisk.
      Opuścił rękę z jej ust, położył się na poduszkę głośno oddychając podczas gdy ona uciekła do łazienki znajdującej się w pokoju i zatrzasnęła drzwi... Była wściekła...
- Oj przepraszam kochanie... Czasami lubię zaszaleć - krzyknął by mogła usłyszeć nie ruszając się z łóżka.
- POPIERDOLONY IDIOTA! NIENAWIDZĘ CIĘ!
- I tak wiem że mnie Kochasz... - powiedział głośno z uśmiechem.
      Spryciarz miał rację... kochała go...

LINK do TL - http://www.twitlonger.com/show/n_1rjjrvk

środa, 3 kwietnia 2013

Owoc miał być słodki


      Zakazany owoc zawsze kusił... Zawsze był wypełniony tym czymś co sprawiało, że człowiek chciał go spróbować... Była w nim jednak także gorycz...

******************************************************************************************

      Duże łóżko, ona leży obok niego wpatrując się w jego świecące oczy.
      Uśmiechnął się lekko.
- Skarbie? - zapytał cichym głosem. - Mogę cię nakarmić?
      Spojrzała na niego zaskoczona, ale po chwili na jej twarzy pojawił się promienny uśmiech w oczekiwaniu na smakołyk... z jego dłoni.
      Wziął kawałek arbuza z talerzyka który oddzielał ich dwa zgłodniałe ciała.
      Tylko czego pragnęły?
      Napięcie nie było spowodowane jedzeniem, myśl o tym że soczysty owoc trafi do jej ust wprost z jego ręki powodowała że jej wargi same się rozchylały. Jej ciało rozchylało się w jego stronę.
      Skierował go do jej gotowych ust, nie spieszył się. Uwielbiał zawsze delektować się sekundami, łapać doznania, a ona o tym wiedziała nie przeszkadzając mu w tym.
      Owoc dotknął jej dolnej wargi, krople soku spadły po jej brodzie potem powoli spływając po szyi w dół i potem niknąć gdzieś na jej ciele.
      Patrzyła na niego, on patrzył na nią, jedyne połączenie między nimi było w tym skromnym kawałku arbuza.
      Przesunął się w górę i trafił w jej głodne gardło. Palec chłopaka zahaczając lekko o jej zęby przesunął się w dół po jej wardze. Miley przełknęła owoc który miał być korzeniem ich grzechu. Grzech zawsze jak się zakorzeniał robił się większy i większy. W tym wypadku nie było inaczej.
      On nie był dla niej. W jej sercu znajdował się ktoś inny, ktoś kto teraz sądził że jego ukochana znajduje się w swoim domu i pewnie grzecznie siedzi przy biurku ucząc się do szkoły. Justin nie zdawał sobie z tego sprawy, że jest odskocznią od lichego życia. Nie wiedział o tym że ma być tylko dla niej, ma być tylko wtedy gdy ona ma na to ochotę. Nie wiedział, że ona nic do niego nie czuje, zawsze była tylko dobrze wyszkoloną aktorką.
      Chłopak spojrzał głęboko w jej oczy po czym chwycił jej kark panując nad nią tym jednym dotykiem. Jego pocałunek nie był taki jak dotyk, dotyk był stanowczy, pocałunek ją dopadał nagle ale nigdy nie chciał być natarczywy. Zawsze miał w sobie promień miłości kołatającej w jego sercu.
      Przysunął się do niej, jego ręka wylądowała tuż nad jej pupą, wsunął palce pod jej bluzkę cały czas zadowalając ją swoim powolnym i delikatnym ruchem warg na jej wargach, dłoń poruszała się powoli aż dotarła do stanika. Z lekkim trudem ale odpiął go uśmiechając się przy tym zadziornie.
- Justin ty zboczuchu... a talerz? - szepnęła cicho w stronę jego nadal rozchylonych ust po przerwanym pocałunku.
      Ręce mu opadły i obnażył zęby.
- Ughh, dałbym sobie świetnie radę bez przerywania pocałunku - odsunął się po czym zdjął talerz z łóżka i odłożył na podłogę. - Już, a więc na czym to my skończyliśmy? - zastanowił się chwilkę i po chwili na jego twarzy widniał już szeroki uśmiech. - Już chyba wiem...
      Zdjął jej bluzkę przez głowę, zsunął z ramion niespiesznym ruchem ręki stanik z jej ciała. Przygryzł wargę zadziornie po czym wplątał swoje usta w jej w szalonym wirze namiętności.
      Jej ręka najpierw przesunęła się delikatnym ruchem po jego kroczu po czym wkroczyła zdecydowanie do jego spodni. Ujęła Jerrego w dłoń zdecydowanym chwytem i powoli zaczęła poruszać ręką w górę i w dół. Gigant od razu zrobił się twardy i natychmiast gotowy do szybkiej a jednocześnie romantycznej randki z jej Jaskinią.
      Jego reakcja była natychmiastowa... Oderwał się od jej ust, położył głowę gwałtownie na poduszki z zamkniętymi oczami oddychając głośno i gwałtownie wypuszczając powietrze.
      Dziewczyna uśmiechnęła się, chciała by on jeszcze bardziej ją pokochał, bardziej pragnął, chciała więcej a tak naprawdę nic z tego co jej dawał nie należało do niej... Wiedziała o tym jednak nigdy nie chciała przerywać tego wspaniałego uczucia, jego niewiedzy, jej niepoprawnej przyjemności.
      Odpięła zamek jego spodni, zdjęła je z niego rzucając na podłogę. Potem pozbyła się bokserek karmiąc oczy widokiem jego podnieconego członka.
      Złapała go ponownie pewnie i włożyła powoli do ust chowając zęby by nie sprawiać bólu kochankowi.                 Bieber zajęczał chwytając ją za włosy mocno.
- Głębiej Kochanie, włóż go głębiej... - szeptał spragniony ulgi pomagając jej i przesuwając jej głowę płynnie po Jerrym.
      Odsłonił jej skupioną twarz odgarniając włosy.
      Miley widząc czując jak gigant zaczyna wibrować delikatnie pod jej uściskiem natychmiast przerwała.
- Teraz czas by to on mnie zadowolił Biebs - szepnęła po czym zdjęła sukienkę pod która nie było już nic.
- Gdzie twoja bielizna? - zapytał z uniesionymi brwiami.
- Nie ubierałam bo to tylko dodatkowy kłopot dla ciebie Skarbie - przysunęła się nad jego twarz specjalnie zahaczając swoimi ustami o jego po czym położyła się na poduszce. - No dalej, pokaż mi co on potrafi...
- A ty zawsze taka gotowa - zaśmiał się, pojawiając się nad nią i zczepiając ich wargi razem.
      Z zadziornym uśmiechem na ustach wszedł w nią powoli i zaczął poruszać się w Jaskini na przemian wolno i szybko obserwując jej reakcję.
      Położył dłoń na jej brzuchu chcąc poczuć ciepło jej ciała. Biodra Miley poruszały się razem z nim wyczuwając jego tempo. Zawinęła nogi wokół jego bioder by Justin miał większe pole manewru.
      Odsunął się od jej ust, chwycił się mocno kołdry po obu stronach jej ciała po czym wepchnął się w nią gwałtownie. Dziewczyna przysunęła swoją Jaskinię bliżej do niego i poczuła jak obydwoje delikatnie zaczynają drżeć. Obydwoje było blisko, dziewczyna przeczesała włosy rękami odchylając głowę do tyłu.
- Taaak Mark! Błagam szybciej... - krzyknęła zanurzając się w rozkoszy w jego ramionach i przeżywając orgazm.
- Co Kurwa?! - wrzasnął wychodząc z niej natychmiast. - Jaki kurwa Mark?!
      Zakryła dłoń ustami patrząc jak on wstaje z łóżka i patrzy się na nią.
- Masz kogoś... - spuścił wzrok.
      Wstała z łóżka i stanęła obok niej dotykając jego rozczochranych włosów.
- To nie tak Justin...
- Nie dotykaj mnie! - spojrzał na nią a ona się przestraszyła. Oczy były jasne i miały taki wyraz jakby chciały zabić. - Wyjdź stąd!
- Justin proszę... - jęknęła.
- POWIEDZIAŁEM WYJDŹ! SPIERDALAJ STĄD I WIĘCEJ MI SIĘ NIE POKAZUJ NA OCZY! - krzyknął biorąc jej rzeczy i wyrzucając pod drzwi. - Jak spotkam ciebie albo tego lalusia to was zabiję - warknął - radzę ci być zniknęła teraz i już nigdy więcej się nie odzywała. W innym wypadku nasza rozmowa będzie krwawa.
      Wiedziała że to koniec jej podróży po dzikim seksie i słodkim kłamstwie. Grzech ledwo zdążył się zadomowić i już został wyrwany tworząc chwasta kłującego ją w serce.
      Wyszła zabierając swoje rzeczy, a on kompletnie załamany położył się na brzuchu płacząc...
      Jego serce nigdy więcej nie zaufało kobiecie...


Link do TL: http://www.twitlonger.com/show/n_1rjiocg

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Dotyk ozłocony wanilią

- Chcesz mnie Justin? - powiedziała zmysłowym głosem kierując się w jego stronę, jej biodra poruszały się rytmicznie w prawo i w lewo.
- No nie wiem... mooże - spojrzał na nią przez chwilę po czym zaczął się rozbierać i przygotowywać do spania.
- Hahaha, jaki uroczy idiota... - wyszeptała zbliżając się do niego i przez przypadek zahaczając o jego dłoń swoją pupą. - Opss, przepraszam, naprawdę nie chciałam... - uśmiechnęła się słodko.
      Popatrzył na nią, uśmiechnął się.
- Taak, jasne...
      Ich spojrzenia się spotkały, obydwoje się uśmiechali, on zadziornie ona jak słodka lolitka.
      Była zaskoczona kiedy on rzucił się na nią i nagle opadli na łóżko.
- Nie chciałaś, tak? - przygryzł wargę po czym przywarł gwałtownie do jej ust.
      Nie zorientowała się nawet kiedy on pozbył się jej lekkiej bluzeczki pod którą znajdował się różowy top.
- Czekaj, czekaj - wyszeptał zatrzymując się. - Muszę coś zrobić.
      Zszedł w dół, odchylił koszulkę i powędrował dłonią do jej piersi wolną ręką zaczynając odpinać guziki jej spodni.
      Nie przestając pieścić jej piersi z lekkim trudem ale udało mu się rozpiąć jej spodnie.
      Potem już tylko szybko pozbył się ich wyrzucając jak najdalej, przerzucił przez głowę jej przyciasny top, który uwolnił z klatki jej ofity biust. Bieber zaśmiał się zadziornie po czym chwycił jedną pierś w dłoń i owinął językiem sutka. 
      Carol zaczęła wić się pod jego pieszczotliwymi ruchami, wzdychała z rozkoszy i przygryzała wargę co chwilę by nie krzyczeć.
      Jej dłoń powędrowała wprost do jego męskości...
- Mrrr, kocie - wymamrotał jej wprost do ucha. - Chciałabyś go poczuć w sobie co? Przyznaj się... Chcesz bym się z Tobą Kochał, prawda?
- Tak Justin... Niczego więcej nie potrzebuję w tej chwili, tylko ty i ja...
      Justin podniósł się na łóżku i zaczął tuż nad jej głową zdejmować spodnie, ale podniósł się tylko po to by nacisnąć guzik znajdujący się zaraz nad łóżkiem.
      Gdy go nacisnął...
      Rolety w oknach powoli zaczęły opuszczać się w dół, a z góry łóżka, a było to łóżko z baldachimem i czterema okazałymi kolumienkami, zsunęła się biała, jedwabna zasłonka zakrywając ich całkowicie przed czyimkolwiek widokiem.
      Jedwab cicho szeleścił pod wpływem ruchów powietrza.
- Wow, Justin... - dziewczyna zawołała podniecona, podczas gdy on opadł już nad nią, był bez spodni.
- Nastrojowo co? - uśmiechnął się po czym zdjął bokserki. - Ale patrz tylko teraz jak będzie nastrojowo...
      Jego głos powoli osunął się w głębinach jej ciała i rozpłynął się gdzieś w okolicach jej łona, drgnęła lekko i podniosła się delikatnie nad łóżko gdy Justin wszedł w nią powoli. Chwycił jej dłoń mocno drugą opierając się o łóżko, poruszał się powoli i zmysłowo w niej. Był rozkosznie gorący i ciepło biło z niego w każdej sekundzie kiedy zanurzał się w nią głębiej.
- Ohh, Justin... - wyszeptała odchylając głowę.
- Kochanie... jestem strasznie podniecony, to nie potrwa długo... nie wytrzymam - jęknął cicho.
      Przyspieszył nieznacznie i zaczął całować ją także powoli i zmysłowo. Każdy jego dotyk, jego pchnięcie było miękkie i powoli spadało na nią jak jakieś błogosławieństwo. Cała drżała, delikatne pocieranie jedwabiu o jedwab, szybki oddech Justina, jego przezroczysty pot na czole. Wszystko sprawiało że czuła się wspaniale jak w niebie, złapała się jego pleców jedną ręką i zaczęła ruszać biodrami razem z nim...
      Poczuła jak Jerry zaczął wibrować a ją przeszył nagły i rozkoszny dreszcz po którym nastąpiło nieziemskie spełnienie... Oddychali głośno całując się podczas gdy ich ciała połączone były ze sobą w rozpływającym się aromacie przyjemności...

piątek, 29 marca 2013

Garderoba zakrapiana pożądaniem



        Wszyscy wiemy jak wspaniała energia panowała na koncercie Justina w Łodzi, jednak nikt z nas nie wie co działo się za kulisami...

*********************************************************************************

        Ten tłum, ta energia, to uczucie kiedy stało się w tym miejscu... całe życie codzienne znikało w tych momencie, wszystkie sprawy które były ważne i problemy, z którymi muszę się mierzyć każdego dnia, uciekały w daleki kąt... liczyli się tylko oni, najwspanialsi fani na świecie... BELIEBERS. Kochałem ich całym swoim sercem, usłyszeć tysiące ludzi skandujących moje imię i śpiewających moje piosenki to było uczucie, którego nie da się opisać słowami. Dla takich chwil się żyje, po to by móc poczuć to rozkoszne ciepło w sercu.
- Dziękuję wam wszystkim, za to że jesteście i że mnie wspieracie w każdej chwili mojego życia, czy to dobrej czy złej. Kocham was i zawsze będę przy was. Polscy Beliebers... daliście czadu, zapamiętam ten koncert i spodziewajcie się mnie wkrótce - ukłoniłem się lekko i klaszcząc nad swoją głową opuściłem scenę i wszedłem za kulisy.
        Cała ekipa klaskała i gratulowała mi fantastycznego koncertu.
- To było coś niesamowitego, oni tutaj cię naprawdę uwielbiają... - Alfredo poklepał mnie po plecach.
- Dzięki Fredo, to był naprawdę super koncert, musimy tutaj jeszcze wrócić w przyszłości. A teraz idę się ogarnąć i jedziemy do Niemczech.
- Nie mamy zbyt wiele czasu, więc nie wciągaj się za bardzo - uśmiechnął się jakoś dziwnie.
- W co mam się... - nie zdążyłem dokończyć, a on już gdzieś sobie poszedł. Jednak coś w tym jego uśmiechu i sposobie wypowiadania słów... nie chodziło mu o ogarnięcie się, ale... machnąłem na to ręką.
  Popchnąłem drzwi z napisem "Justin Bieber's room" i zakluczyłem je od środka.
  Przeszedłem przez pokój i usiadłem przy stoliku, nad którym było duże lustro a na stoliku leżała masa listów od fanów. Postanowiłem poczytać parę zanim pójdę się odświeżyć.

Zastanawiam się pisząc ten list, czy kiedykolwiek zostanie przez Ciebie przeczytany... Chcę w nim przekazać to wszystko co czuje moje serce do Ciebie. Chcę Ci podziękować Justin za wszystkie łzy, które wycierałeś z moich policzków swoimi piosenkami, za wszystkie uśmiechy jakie pojawiły się na mojej twarzy po zatopieniu się w słowach, za nadzieję na lepsze jutro, za wiarę we własne możliwości i...

  Poczułem jak smukła dłoń spoczęła na moim ramieniu a zaraz potem poczułem czyjś ciepły oddech przy swoim uchu. Podniosłem wzrok i zobaczyłem ją... w szlafroku i z mokrymi włosami.
- Hej Justin... - wyszeptała zmysłowym głosem, podczas gdy jej ręka zaczęła powoli opadać w dół. - Tęskniłeś?
- Co ty tutaj robisz Skarbie? - wstałem od razu całkowicie zaskoczony jej obecnością. Mocno ją przytuliłem odrywając jej stopy lekko od podłogi. Jej mokre włosy pieściły delikatnie moją szyję. - Jak ty tutaj trafiłaś?
- No wiesz... stęskniłam się za swoim gorącym kochankiem - powiedziała uśmiechając się i całując mnie namiętnie.
Oddałem pocałunek, ale po chwili zauważyłem jak jej ręka szybuje w stronę sznurka od szlafroka, bawi się nim.
- Jane, czekaj czekaj - przerwałem pocałunek i położyłem palec na jej wargach, powstrzymując ją przed ponownym atakiem na moje usta. - Co ty wyprawiasz, przecież naokoło jest pełno ludzi, usłyszą nas i będę na okładkach wszystkich szmatławców na świecie! Już widzę te nagłówki... "Justin Bieber pieprzy się ze swoją Ukochaną w otoczeniu całej ekipy".
- Oj przestań być taki sztywny... Gdzie się podział ten szaleniec, który uwielbiał pokazywać swoje ciemne i dzikie oblicze w każdym miejscu - jej oczy zrobiły się przyciemnione i błyszczące, pełne pragnienia. - Co cię oni obchodzą, jesteś człowiekiem, każdy to robi. Poza tym ja... postaram się być... cicha jak myszka.
- Haha żarty sobie stroisz? Obydwoje dobrze wiemy, że nie wytrzymasz nawet paru minut - spojrzałem na nią badawczo.
Patrzyła na mnie błagalnym wzrokiem, jej dłoń błądziła niepewnie po materiale mojej koszulki.
- Shit, zabiją mnie... ale nie potrafię ci odmówić, za bardzo oddziaływujesz na moje ciało - uśmiechnęła się lekko i już ponownie zaczęła rozpinać sznurek szlafroka. - Zostaw go! Ja się tym zajmę...
Uśmiechnąłem się zadziornie, chwyciłem ją zdecydowanie w pasie i przyciągnąłem mocno do siebie.       Płomienie w naszych oczach zbiegły się, przez rozchylone usta wydobywały się ciche dźwięki niecierpliwości i pożądania.
Odgarnąłem jej włosy powoli, mój wzrok chwiał się pomiędzy jej źrenicami a wargami, które krzyczały w moją stronę bezgłośnie "Uderz w naszą stronę, pochyl się, rzuć się i zrób to w jak najlepszy sposób". Nie miałem wyboru musiałem je zaspokoić, ale myśli o tym co z tą niecierpliwą dziewczyną zrobię bardzo mnie nakręcały do działania.
Zbliżyłem swoje rozgorączkowane wargi do jej, poczułem lekki podmuch ciepłego oddechu wprost w stronę mojego gardła, uczucie to rozpalało mnie, nie wytrzymam już dłużej...
Nasze wargi dotknęły się nagle, drżące, zachwiane pomiędzy linią przejmującej namiętności a gotującego się w nas cierpienia spowodowanego czekaniem.
Złączyły się w końcu, wirowały w szalonym tańcu, dysząc, opadając coraz niżej w głębiny intensywności i rozkoszy jakiej nie zaznała jeszcze żadna dusza na tym świecie. Tylko my, w tym pokoju, nasze spragnione usta, rozdygotane ciała, zakłopotane ręce nie wiedzące gdzie mają znaleźć dla siebie miejsce, aż po języki miotające się zawzięcie w szaleńczej desperacji. Chciały więcej, my chcieliśmy więcej.
- Justin... - jęknęła bezwładnym głosem z przymkniętymi z rozkoszy oczami.
Zerwałem z niej agresywnie biały szlafrok i wyrzuciłem w daleki kąt pokoju by już nie mógł więcej okryć jej nieziemskiego ciała.
Podniosłem Jenę do góry, łącząc ponownie nasze wargi położyłem ją szybko na czerwoną kanapę.  Patrzyła na mnie czekając na każdy mój kolejny ruch, dotyk... z zaciekawieniem i utęsknieniem.
Zdjąłem koszulkę, spodnie, zrzuciłem bokserki cały czas obserwując jej oczy.
Opadłem na jej rozpalone do czerwoności ciało, a czerwona skóra sofy groźnie zaskrzypiała, ugryzłem jej dolną wargę przymykając oczy, jęknęła wijąc się pode mną.
- Proszę, nie zatrzymuj się - szepnęła, uśmiechnąłem się i chwyciłem jej nabrzmiałą pierś, zaskoczona tym nagłym dotykiem odchyliła głowę do tyłu, ciało uniosło się do góry wibrując gwałtownie.
Pochyliłem się nad jej szyją, całowałem delikatnie kawałek po kawałku smakując każdej części jej skóry. Zassałem duży fragment, zamknąłem oczy wczuwając się i ssałem nieprzerwanie. Po chwili odsunąłem się by móc popatrzeć. Zaczęła tworzyć się w tym miejscu wielka soczysta malinka pokryta malutkimi krwiście czerwonymi kropkami. Złożyłem na niej czuły pocałunek. Idąc dalej ze swoimi ustami i spojrzeniem brnąłem drogą w dół, dekolt, pierś, sutek, brzuch, pępek. Jena jęczała głośno, zbyt głośno, więc musiałem uciszyć ją swoją dłonią podczas gdy koniuszki palców drugiej ręki krążyły po miejscach naznaczonych moimi namiętnymi pocałunkami, masując je, pieszcząc...
Podniosłem się do góry zatrzymując się nad jej oczami. Zdjąłem rękę z jej ust.
- Potrzebuję jej, ale nie możesz wydać żadnego dźwięku. Zrozumiałaś? - popatrzyłem na nią pewny siebie i udający groźnego.
W odpowiedzi otrzymałem niepewne kiwnięcie głową. Sprzedałem jej krótki pocałunek zanim ponownie schyliłem się w dół coraz bliżej centrum całej rozkoszy mojej ukochanej.
Gdy byłem już przy tej Jaskini jedno spojrzenie wystarczyło bym widział jak oczekuje... aż położę na niej swoje usta, jak zacznę ją pieścić. Spojrzałem w górę i spotkałem wzrok Jane, oczy jej były szeroko otwarte, tęczówki ciemne, źrenice rozedrgane. Nie lubię torturować ludzi, na których mi zależy.
Przyłożyłem najpierw delikatnie wargi do łechtaczki, a swoją dłoń po ciele Jeny skierowałem do jej ust. Gdy tam dotarła zanurzyłem palec w jej gardle. Niezwłocznie zaczęła go ssać, była strasznie dzika i napalona. Niezmiernie podniecające uczucie...
Uśmiechnąłem się szeroko i uniosłem głowę.
- Wystarczy dziewczyno... - jęknąłem bez tchu po czym wyjąłem palec z jej ust.
Nie czekając od razu wsunąłem go w nią. Wszedł gładko, była niesamowicie wilgotna. Nie mogłem się doczekać momentu, kiedy mój stwardniały kolega wepchnie się w otchłań jej spragnionej rozkoszy Jaskini.  Pocałowałem jej łechtaczkę, dziewczyna zaczęła wiercić się na kanapie i przybliżała swoje łono do moich ust, wysunąłem język i zacząłem po łechtaczce kręcić nim powolne koła.
- Zaraz krzyknę Justin, ja już nie wytrzymam... Nie dam rady... - czułem, że te słowa ledwo wypłynęły z jej ust.
Wyciągnąłem palec, byłem zawiedziony bo dopiero zacząłem.
- W takim razie, chyba przejdziemy od razu do rzeczy - szepnąłem wprost do jej ust.
Złapałem Jerrego w dłoń i wsunąłem go do Jaskini przymykając oczy z rozkoszy, Jane od razu zaczęła drżeć i głośno oddychać. Chwyciłem poduszkę spod jej głowy.
- Masz, trzymaj - z lekkim wahaniem wzięła ją ode mnie, pochyliłem się nad jej twarzą patrząc w jej pytające oczy. - Teraz zakryj nas nią, by nikt nie mógł nas usłyszeć.
  Bez słowa zrobiła to co jej poleciłem, a ja bez chwili wyczekiwania zacząłem poruszać biodrami w przód i w tył powoli, oparłem swoje czoło na jej.
Pod poduszką było strasznie duszno, nasze oddechy z każdą sekundą, z każdym moim kolejnym pchnięciem stawały się bardziej przyspieszone i gwałtowne. Zatopiłem swoje wargi w jej rozgrzanych ustach czując jak szybko oddycha. Złapałem jej ciało po bokach wbijając się w nią mocniej i głębiej, od razu przerwała pocałunek i z otwartymi ustami krzyczała. Moje rozpalone ciało stykało się rozkosznie z jej stojącymi sutkami, wygiętym w rozkoszy brzuchu i zawsze spragnionym łonem. Poruszałem się w niej gwałtownie. Kanapa skrzypiała niemiłosiernie. Jednak jej skrzeczenie i uczucie wirowania razem z nami było także dodatkowym bodźcem, który mnie podniecał.
Oddychałem ciężko i nierówno, oczy miałem zamknięte będąc w stu procentach skupionym na zapewnieniu jak największej przyjemności swojej partnerce. Zahaczyła ona w pewnym momencie o moje usta, więc otworzyłem oczy. Uśmiechała się promiennie i patrzyła mi głęboko w oczy.
- Coś się stało Kochanie? - zapytałem.
- Tak Bieber... - uśmiech nie zniknął ani na chwilę z jej twarzy. - Pocałuj mnie...
- Oh Jena - zaśmiałem się i pocałowałem ją romantycznie.
Nie minęła minuta gdy przerwała pocałunek.
- Jest jeszcze coś... - odczekała sekundę czy dwie zanim kontynuowała - strasznie tu niewygodnie pod tą poduszką, czuję się jak ściśnięta w jakiejś klatce.
- Masz rację - przytaknąłem. - Chrzanić to.
Chwyciłem poduszkę z jej rąk i rzuciłem.
- Co mi tam gazety. I tak będą pisać.
Uśmiechnęła się, zawinęła dłonie wokół mojej szyi i pocałowała mnie.
Ująłem jej ciało, wsuwając ręce pod nią kładąc na jej plecach. Ponownie zacząłem swój rajd w niej. Jerry jeszcze nigdy mnie nie zawiódł, wpychał się coraz głębiej doprowadzając mnie do szaleństwa.
- Jena... Kocham Cię... - jęknąłem.
Dziewczyna złapała mnie za włosy pociągając za końcówki i odchyliła głowę drżąc pode mną.
- No dalej mała, dojdź dla mnie... - szepnąłem, całowałem ją namiętnie i poruszałem się szybko zagłębiając się głębiej w czeluście jej Jaskini. Obydwoje drżeliśmy zatapiając się w swoich ramionach i w rozkoszy przejmującej kontrolę nad naszymi ciałami.
- Justin ja... - wydusiła po czym wysunęła ciało w górę i osiągnęła orgazm wśród jednego przeciągłego jęku.
Złapałem jej pierś w rękę i całując ją po policzku a potem w usta zamknąłem oczy i sperma wypełniła przestrzeń w niej.
Opadłem głową na oparcie sofy tuż za głową Jeny dysząc głośno, poczułem jak całuje moją klatkę piersiową.
- Dziękuję - szepnęła cicho.
Pochyliłem się i pocałowałem ją namiętnie.

sobota, 16 marca 2013

Pod okiem rodziców



- Wchodźcie, wchodźcie - mama zawołała z szerokim uśmiechem na twarzy. - Kolacja już na stole.
- Hej mamo - uściskałem ją mocno i dałem buziaka w policzek. - Przedstawiam Ci moją piękną dziewczynę, to jest Joanne, Jen to jest moja mama Pattie - przywitały się, rzucając się sobie w ramiona.
- Naprawdę miło mi panią poznać, Justin wiele mi o pani mówił - uśmiechnęła się Jen.
- Mam nadzieję, że same dobre rzeczy... No ale chodźcie już chodźcie, bo Jeremy nie znosi być głodny - wprowadziła nas do holu a potem weszliśmy na prawo do salonu.
Tata siedział na kanapie, a moje rodzeństwo biegało po całym pokoju krzycząc w niebo głosy porwane w wir zabawy.
Gdy mnie zobaczyli od razu rzucili mi się do nóg, przytuliłem je mocno, te moje kochane słodziaki... tata wstał z kanapy i przywitał się krótkim przytuleniem i pocałunkiem w policzek z Jenną.
- To mój tata, a to tato moja laska Jen - Jeremy się lekko uśmiechnął przerywając uścisk, a Anna rzuciła mi gniewne spojrzenie. - Dziewczyna znaczy się... - jestem pewien, że się zarumieniłem.
- Ahh, ten nasz syn - zaśmiała się Pattie za moimi plecami, złapała mnie za bark i ucałowała w policzek.
- Mamo przestań... - odsunąłem się natychmiast i wytarłem policzek. - Robisz mi... siarę - podkreśliłem ostatnie słowo syknięciem.
- Mamy od tego są, młody chłopcze - zmierzwiła mi włosy.
Cała rodzina pękała ze śmiechu, a ja chciałem się zapaść pod ziemię.
Jednak Jen też się śmiała, więc nie powstrzymałem się i także uśmiechnąłem się lekko. Podszedłem do niej i złapałem ją w talii.
- Dobra kochani, wszystko fajnie ale ja już jestem strasznie głodny - powiedział Jeremy i chwycił się za brzuch.
- Cały Jeremy... - Pattie się uśmiechnęła. - Siadajmy siadajmy, bo ojciec zaraz padnie z głodu.
Zajęliśmy miejsca przy stole śmiejąc się głośno.
- I jak się wam wiedzie słodziaki? Justin dobrze się odnosi w stosunku do Ciebie? - zapytała Pattie mierząc  mnie wzrokiem.
- Tak, Justin jest idealnym chłopakiem, wiadomo czasami dochodzi do lekkich sprzeczek, ale da się wtedy z nim dogadać - Jenny spojrzała na mnie i pocałowała mnie w policzek.
- Aww, no mówiłam że słodziaki, mówiłam - Pattie wpatrywała się w nas i czułem, że zaraz łzy polecą z jej oczu.
- Mamo ja wcale nie jestem słodki, skończmy z tym i zajmijmy się jedzeniem, bo nie tylko tata jest głodny - powiedziałem do niej i nałożyłem sobie sałatki warzywnej, moja mama robiła zawsze najwspanialszą.
  Kolacja minęła na śmiechach i plotkowaniu.
Po niej wszyscy razem zasiedliśmy na kanapach i kontynuowaliśmy rozmowy o błahostkach. Czas mijał szybko, wszyscy się śmiali, dzieciaki latały wokół nas.
Dobrze było wrócić do korzeni...

- Już północ! - spojrzałem na zegarek. - Musimy już wracać, zrobiło się strasznie późno.
- A nie chcecie zostać u nas? - zapytała Pattie z nadzieją w głosie.
- No nie wiem... - spojrzałem na Jen, pokiwała głową z uśmiechem.
- Z chęcią zostanę, jeśli Justin nie ma nic przeciwko.
- A co tam faceci mają do gadania, zostajecie i bez gadania - mama się zaśmiała.
- Mamo... - wymamrotałem.
- Justin nawet nic nie mów - pokiwała palcem w moją stronę.
- Dobrze, nie mam nic do gadania widzę w tej sprawie, ale oboje z Anne chcemy się położyć. Jesteśmy zmęczeni.
Joanne spojrzała się na mnie wymownie.
- No co, głowa mnie boli - wyszeptałem do niej by nikt nie usłyszał wzruszając ramionami.
- Dobrze skoro tak bardzo chcesz, nie będziemy was z tatą zatrzymywać. Zajmijcie twój dawny pokój. Dobrej nocy - uśmiechnęła się.
Wstaliśmy z kanapy i skierowaliśmy się do wyjścia machając im na pożegnanie.
Wszedłem na schody, a Jen szła za mną. Gdy byliśmy na górze skierowaliśmy się korytarzem na lewo.
Otworzyłem drzwi i wszedłem do środka, Jen przestąpiła próg po mnie, zamknąłem za nią drzwi.
Trochę się pozmieniało od kiedy tutaj ostatni raz byłem. Ściany zmieniły kolor z granatu na zielony, ale parę rzeczy pozostało. Moje plakaty Beyonce, bardzo dobrze że ich nie wyrzucili, bo chyba bym ich powystrzelał. Łóżko... nie było bardziej miękkiego i puszystego łóżka ponad to. Spać na nim, to było uczucie jakby spało się na chmurze, szerokiej chmurze bo łóżko było bardzo szerokie.
- Nie mam pidżamy, w czym będę spała - Jen skrzyżowała ręce na piersiach.
- Hmm... chyba musimy spać w bieliźnie - uśmiechnąłem się zadziornie.
- Justin... nawet o tym nie myśl, jesteśmy u twoich rodziców. Nie będzie dzisiaj upojnego sexu - pokręciła głową.
- No cóż, szkoda...
Zrzuciliśmy z siebie ubrania i od razu się położyliśmy, Jen ułożyła się do mnie tyłem, chyba myślała że dałem za wygraną, niedoczekanie...
Przysunąłem ją do siebie, a moja ręka wylądowała na jej piersi. Powoli zacząłem całować jej ramię, bark, szyję i potem lekko pociągnąłem jej ucho ustami.
Poczułem jak mój penis stwardniał.
- Justin... - wyszeptała, a jej głos był nierówny, chyba będzie łatwiej niż przypuszczałem. - Nie możemy tego zrobić tutaj, w domu twoich rodziców, na twoim łóżku z dzieciństwa.
- Czemu nie? - wyszeptałem jej do ucha, całując je delikatnie. Potem przesunąłem się w stronę policzka składając na nim parę całusów.
Odwróciła się w moją stronę. Zatopiłem swoje wargi w jej uśmiechając się. Uwielbiam swój dar przekonywania.
- Pragnę Cię Skarbie, tu i teraz... nie liczy się to gdzie jestem - odpiąłem jej stanik, złapałem ponownie jej jędrną pierś w rękę i delikatnie masowałem.
- Z każdym twoim kolejnym ruchem, mam na Ciebie większą ochotę Bieber... - wyszeptała i ugryzła moją dolną wargę.
Zrzuciłem kołdrę na podłogę, zszedłem w dół i zabrałem się za ściąganie jej majteczek.
- Widzę Justin, że dzisiaj chcesz na szybko co? - uśmiechnęła się.
- Może i tak, ale głównie chodzi o to że ja i On chcemy zatopić się w fali rozkoszy. Chyba ty też byś tego chciała, co?
- Nie miałam tej ochoty myśląc o miejscu, w którym się znajdujemy, ale tak czarujesz mną i moim ciałem...
- To dopiero zacznę Kochana.
Majtki wylądowały na ziemi. Najpierw chcąc rozgrzać swoją dziewczynę trochę pieściłem dwoma palcami jej łechtaczkę okrężnymi ruchami. Potem wysunąłem język, Jen cały czas mnie obserwowała, użyłem go teraz zamiast palców kręcąc nim wokół jej Centrum Rozkoszy powoli, potem szybciej i tak na zmianę. Złapała się pościeli, a ja położyłem dłoń na jej ręce chcąc by poczuła ciepło mojego dotyku. Wsunąłem palec w nią, lekko syknęła. Poruszałem nim to przodu i do tyłu szybko i zręcznie. Przestałem używać języka stymulując ją tylko jednym palcem. Starałem się wykonywać nim ruchy okrężne jednocześnie wyciągając go i wkładając z powrotem.
- Oh, Justin... - wyszeptała wyginając ciało w łuk.
- Już wystarczy - wyciągnąłem palec z jej Jaskini Rozkoszy. - Teraz poczujesz w sobie Jerry'ego - ściągnąłem szybkim ruchem bokserki i tak samo szybko wszedłem w nią, od razu zaczynając poruszać się w przód i w tył. Pochyliłem się nad nią, obydwa nasze ciała drżały, czułem jak przeze mnie przebiegały dreszcze i ciarki, to samo czułem na jej skórze. Położyła jedną rękę na mojej klacie, a drugą owinęła mi wokół szyi przyciągając do siebie i całowała namiętnie moje usta. Jej soczyste pełne i seksowne wargi poruszały się na moich ustach. Oddychaliśmy szybko, cali wciągnięci w nasze ruchy. Dorwałem się zręcznie do jej języka swoim. Wirowaliśmy nimi sczepieni razem nie tylko na dole, ale także u góry. Mój członek coraz bardziej się powiększał i stawał twardszy, czułem że mogę dotrzeć nim teraz głębiej. Uniosłem głowę, chwyciłem się piersi Jen drugą rękę kładąc na jej biodrze i zacząłem pchać mocniej, bardziej zdecydowanie.
- Juuust... - zatkałem jej usta szybko.
- Co ty wyprawiasz... rodzice nas usłyszą - wyszeptałem lekko zdenerwowany.
Poruszałem się w przód i w tył szybko, ona pomagała mi swoimi biodrami i słyszałem jej krzyki pod moją dłonią. Gdyby jej nie było na ustach Jenny, moi rodzice już dawno byliby w pokoju. Poczułem jak napięcie we mnie wzrasta, jak moje nerwy się napinają. Moje członka wypełniła od środka rozkosz chcąca natychmiast się z niego wydostać.
- Mmm, Jenna!! - wydałem z siebie ostatni jęk zanim sperma wytrysnęła z mojego nabrzmiałego penisa. Jeszcze raz jęknąłem głośno i opadłem na poduszki wychodząc z niej.
  Joanne oddychała głośno i nie mogła opanować swojego oddechu podczas gdy mój był już spokojny.
- Nie doprowadziłem Cię do orgazmu... - zrobiłem smutną minę i odwróciłem się do niej tyłem.
- Oj Kochanie, musisz się pogodzić z tym że nie zawsze się udaje... - powiedziała i ucałowała mnie w kark.
- Mimo wszystko - odwróciłem się w jej stronę - muszę to zmienić.
- Jak to? Kiedy?
- Teraz a kiedy...
Przysunąłem ją do siebie, tak że teraz leżeliśmy naprzeciwko siebie ja z uśmiechem na twarzy, ona z taką miną jakby do końca nie wiedziała co zaraz zrobię.
Położyłem rękę na jej pupie by móc przybliżyć jej krocze do swojego członka, który ponownie był gotowy do podboju. Najpierw całowałem ją namiętnie, a po jakiejś minucie gdy się tego nie spodziewała gwałtownie w nią wszedłem.
- AAAA! Justin! - krzyknęła, a jej paznokcie zacisnęły się na moich plecach.
Poruszałem się tym razem od razu szybko i intensywnie i także doprowadzałem ją do rozkoszy podczas oddzielnej pieszczoty palcami jej łechtaczki. Nie trwało to zbyt długo gdy poczułem jak jej ciało zaczęło wibrować, jednak nagle...
- Justinie?! Co się tam dzieje? - warknął Jeremy zza drzwi.
- Tak tato? Nie, nic oglądamy z Jen film sensacyjny, wiesz te wszystkie odgłosy strzelaniny, krzyki - zatkałem jej usta nie przerywając wpychać się w nią Jerrym zdecydowanie.
- Hmm... dobrze, dobranoc - powiedział tata po chwili odchodząc.
- Dobranoc tato - dziewczyna nie mogła się powstrzymać i przez cały czas jęczała pod moją dłonią, a jej ręce były mocno we mnie wciśnięte tak jak jej ciało do mojego. Po chwili znowu poczułem jak wszystkie moje nerwy i mięśnie się napinają, a ścianki pochwy zacisnęły się wokół mojego członka gdy po chwili obydwoje dotknęliśmy gwiazd. Wyszedłem z niej, opuściłem rękę i zrzuciłem głowę na poduszkę.
Próbowałem uspokoić swój oddech, ale tym razem nie udawało mi się to tak jak wcześniej.
- Mało brakowało - wyszeptałem.
Wstałem i podszedłem do drzwi, nacisnąłem klamkę a drzwi zaczęły się rozsuwać.
Podniosłem kołdrę i nią nas opatuliłem.
Bardzo mało brakowało... On mógł tutaj wejść - wymamrotałem.
- Tak się jednak nie stało, a zamiast tej katastrofy która mogła się wydarzyć, wydarzyło się coś innego... wspaniały sex z moim Ukochanym i uzdolnionym na wielu polach - przygryzła wargę - seksownym chłopakiem.
- Kocham Cię i na zawsze będę z Tobą - pocałowałem ją delikatnie.
- Ja też Cię Kocham Justin - oddała pocałunek bardziej się w niego wczuwając.
Jenna to była istota nie z tej ziemi, nimfa nie zdająca sobie sprawy z tego jak działa na innych ludzi. Jak działa na mnie...

*******************************************************************************
Jeśli chcecie być informowani o nowych Imaginach to specjalnie dla was utworzyłem posta na ten temat "CHCĘ BYĆ INFORMOWANY", zajrzyjcie aby dowiedzieć się więcej ;))

CHCĘ BYĆ INFORMOWANY

       Jeśli chcesz bym powiadamiał Cię o Imaginach pojawiających się na blogu to napisz do mnie na Twitterze (@PLBoyBeliever) albo pod tym postem wyślij mi swój Twitterowy nick, numer gg... (po zapisaniu będę usuwał komentarze, jakby co ;D)
       Wystarczy tylko to zrobić, a masz już pewność że będziesz na bierząco z nowymi Imaginami :))
       Pozdrawiam
Krzysiek 

KOCHAM WAS ♥♥

niedziela, 10 marca 2013

Zły On

Przeszłam przez bramę prowadzącą do szkoły. Jest wrześniowy ciepły poranek. Niby wszystko wygląda tak jak każdego zwykłego dnia, jednak ja czuję coś dziwnego, niebezpiecznego. Coś w powietrzu jest nie takie jak zawsze, jestem niespokojna, a moje myśli są rozbiegane. Dopiero ten dzień się rozpoczął, a wiedziałam już że nie zakończy się tak jak zazwyczaj...
Przy drzwiach do szkoły czeka już na Ciebie Monique, najlepsza przyjaciółka, jeszcze z czasów przedszkola...
- Hej, Angel jak się spało dzisiaj? - powiedziała od razu z szerokim uśmiechem na twarzy, przywitałyśmy się buziakami jak zawsze. Promieniała blaskiem, była zniewalająco piękna. Ja byłam zawsze w jej cieniu...
- Hej... - odpowiedziałaś ponuro.
- Coś się stało Skarbie?
- No bo wiesz... jakoś dziwnie się dzisiaj czuję, jakby miało wydarzyć się coś... sama nie wiem... złego... - powiedziałam opuszczając głowę w dół.
- Co ty wygadujesz za głupoty, nic się nie stanie... no może oprócz tego sprawdzianu z fizyki na który kompletnie nic nie umiem - odrzekła Monique z lekkim uśmiechem i szturchnęła mnie w ramię. - Głowa do góry, piersi do przodu i dawaj... idziemy się pilnie uczyć haha.
- Ty jak coś powiesz to naprawdę... ty i pilna nauka?! Nie w tym wcieleniu Mon...
- Jeszcze wyrzeknij słowo, a przywalę Ci z podręcznika do fizy... - powiedziała ze złością, a ja uśmiechnęłam się pokazując zęby.
Powietrze rozdarł dźwięk dzwonka na lekcje, podskoczyłam nie spodziewając się go. Weszłyśmy do szkoły i od razu ruszyłyśmy do klasy od historii. 


Lekcja jak zawsze była wykańczająco nudna. Jakieś biadolenie o podbojach jakichś Chinów, Chunów... sama dokładnie nie wiedziałam.
Poszłyśmy z Monique do swoich szafek i wrzuciłyśmy każda do swojej podręcznik od historii...
W pewnym momencie poczułam coś... Lekki dreszczyk na karku, ktoś mnie obserwował... Poczułam się teraz podobnie jak gdy wchodziłam do szkoły, napięcie i także strach... Domyśliłam się od razu kto mierzy mnie podczas gdy jestem odwrócona, wiedziałam kto to jest...
Twarz Mon zbielała i wpatrywała się we mnie jak w ducha, sama musiałam także ciekawie wyglądać...
- Moni czy on tam stoi? Patrzy się na mnie... prawda? - szepnęłam mając jednak nadzieję, że to tylko jakieś paranoje.
- Tak, stoi na końcu korytarza i jest kompletnie w Ciebie wlepiony. Nie odrywa wzroku, przybrał tą swoją pozę z założonymi rękami i hipnotyzującym spojrzeniem...
- Co ja mam teraz niby zrobić? Ratuj mnie... - jakaś totalna masakra, zaraz tu podejdzie ten postrach szkoły i zacznie jedną ze swoich przerażających gadek a moje nogi odmówią posłuszeństwa. Gdyby chociaż nie był taki pociągający... te oczy nie były takie przeszywające...
- Gotuj się na najgorsze i to szybko, bo on tu już idzie.
Odważyłam się spojrzeć. Szedł... kto by inny jak nie on... Justin... Trząsł całą szkołą, nikt z nim nie zadzierał, każdy wiedział historię jego niezbyt grzecznej przeszłości. Wszyscy się go po prostu bali, zamierali gdy tylko pojawiał się na odległość wyciągnięcia ręki od nich. Trudno było nie zwracać na niego uwagi, nie czuć tego powietrza które natychmiast robiło się gęstsze, a na korytarzach robiło się jakby ciszej gdy się pojawiał. Szedł prosto w moją stronę, Jego krok był chwiejny i wyluzowany. Może jednak to spotkanie nie zakończy się jak w thrillerach ze złymi zakończeniami...
- Witam ladies... - powiedział z lekkim jakby aroganckim skinięciem głowy i uśmiechem.
- Czego chcesz... Justinn - powiedziała Monique, jego imię wypowiadając z obrzydzeniem.
- Ty musisz być... taak, Monique... zadziorna i nieprzebierająca w słowach - uśmiechnął się znowu tym samym uśmiechem co przed chwilą i wyciągnął rękę jednak Mon nie odwdzięczyła uścisku. - Czego chcę? Chciałem poznać piękne Panie, bo nie było nam dane wcześniej rozmawiać.
Wzruszył ramionami.
- Za to ty to... Angell - powiedział niby normalnie jednak zauważyłam jakąś... błogość w jego słowach. Moje imię przepięknie zabrzmiało z jego ust i zadźwięczało przyjemnie w uszach...
- Nie mam zielonego pojęcia skąd znasz moje imię, ale tak... to ja - wysunęłam rękę, podjął ją, przyłożył do ust i tylko delikatnie musnął wargami. Co za ironia... Gangster z manierami.
- Uwierz mi, nie trudno było dostać się do informacji na twój temat - przysunął się bardziej w moją stronę i wsunął jakiś zwitek papieru do kieszeni tak żeby Mon go nie zauważyła. - No w każdym razie, miło się gawędziło ja muszę już lecieć...
Lekko przymknął lewe oko, jakby w twoją stronę. To miało być niby puszczenie oczka?... Odszedł, skręcając za rogiem.
- Co to miało niby być?! - podniosła głos Monia. - Przyszedł powiedział nam jak mamy na imię i sobie poszedł...
- Sama nie wiem, ale musisz przyznać że jest strasznie seksowny. I w tym momencie słowo straaasznie nie jest użyte bezcelowo... To przywitanie z moją ręką, miałam dreszcze Monique!
- No nie mów, że się zakochałaś i będę miała przyjaciółkę, która chodzi na randki z największym gangsterem w Los Angeles... - powiedziała z wyrzutem.
- Nie skreślaj go tak od razu, to w końcu facet. Bywają gruboskórni i aroganccy. No, ale proszę Cię czy to nie jest kuszące... Wiesz, ty i Bad Boy, w łóżku... - powiedziałam szeptem powoli i dobitnie.
- Jesteś Zboczona i niepoprawna. Przeleciałby Cię w samochodzie, a następnego dnia nie pamiętałby twojego imienia... żałosne. 
Stwierdziłam, że ta rozmowa nie ma dalej sensu, nie przekonam Moniq do Justina choćbym się starała. Była uprzedzona i miała wyrobione zdanie na jego temat.
Znowu rozległ się dzwonek i poszłyśmy na lekcję fizyki. Przez tego seksownego cymbała nie mogłam się pouczyć przed sprawdzianem...
- Siadajcie szybko na miejsca i przygotujcie kartki. Szybko szybko... bez ociągania się. Dalej Wimbly, oderwij się od tyłka Jane i zajmij swoje miejsce... - powiedziała nauczycielka, zdecydowanym i rozkazującym tonem.
Gdy już Wimbly zadowolił się krągłym tyłeczkiem Jane przy jej znaczących spojrzeniach na niego, mówiących: "Przestań się do cholery gapić na mój tyłek" i gdy już wszyscy zajęli miejsca przy ławkach P. Ebson zaczęła rozdawać nam testy.
Pomyślałam o skorzystaniu z tej krótkiej chwili i wyciągnęłam zwitek papieru od Justina z kieszeni tak by Monique nic nie zauważyła. Na kartce było napisane:
"Spotkaj się ze mną podczas długiej przerwy, nie zważaj na plotki na mój temat, nie musisz się bać... Z mojej strony żadna krzywda Ci nie grozi. Będę czekał przy sali 369 na ostatnim piętrze. Do zobaczenia" - przeczytałam, szybko zwinęłam kartkę i schowałam głęboko do kieszeni.
Spotkać się z nim czy nie? Powiedzieć o tym przyjaciółce czy lepiej nie mówić? Dlaczego on się chce ze mną zobaczyć? Rozmawialiśmy pierwszy raz. Czego chciał od skromnej, nieśmiałej Angel?
Po mojej głowię krążyła masa myśli, gdy usłyszałam...
Dzwonek... znowu następny...
Oooo niee... dostanie mu się za to, że przez niego nic nie napisałam...  


Lekcje do długiej przerwy mijały bardzoo ślamazarnie... No ale w końcu nadszedł ten czas, zadzwonił dzwonek na lunch, a ja musiałam ruszyć po schodach na ostatnie piętro. Nie było tutaj dużo uczniów i to mnie zdziwiło, ale i tak było strasznie głośno. Sala 369 była na samym końcu korytarza, a tam było zupełnie pusto...
Bałam się, serce waliło mi jak oszalałe... jednak poszłam w tamtą stronę.
Szłam powoli, było słychać coraz cichszy gwar uczniów i stukanie moich obcasów. Zobaczyłam jego postać, stał oparty o ścianę i znowu wpatrzony we mnie. Uśmiechał się lekko i potrząsał czymś w ręku.
Stanęłam koło niego.
- Co to jest? - wskazałam na jego dłoń.
- Tak zaczynasz? A przywitać się to co? - powiedział śmiejąc się i już chciał mnie przytulać, ale go odepchnęłam.
- Przestań, bo zaraz sobie pójdę... 
- Nie zrobiłabyś tego - uśmiechnął się, ale był lekko zaskoczony.
- Jesteś tego pewien? - odwróciłam się i zaczęłam się wracać.
Natychmiast poczułam jak łapie mnie od tyłu, jego ręce były ciepłe i kojące, ale jego ruchy zdecydowane. Odwrócił mnie zręcznie i od razu wbił się w moje usta. Uniosłam brwi z zaskoczenia, jednak nie opierałam się. Jego usta były takie zachłanne i rozkosznie namiętne. Oddałam pocałunek wczuwając się. Tak się rozgrzał od razu, że popchnął nas na ścianę. Przytknął mnie bardziej do niej i wciskał się coraz głębiej w moje usta, było to jednak przyjemne. Czułam się jak w niebie i całkowicie się jemu poddałam...
Przerwał uścisk naszych ust, a ja cicho jęknęłam i dałam mu jeszcze szybkiego buziaka zanim rzucił się do drzwi sali i je otworzył.
Popatrzyłam na niego zdziwiona, ale z uśmiechem na ustach weszłam do sali. On wszedł za mną i powoli zamknął drzwi od wewnątrz. 
Nie byłam nigdy w tej klasie, była pusta i słabo oświetlona jakby wiedziała o naszym przyjściu.
Patrzył na mnie zachłannym wzrokiem... Jego oczy świeciły się jak latarnie. Napadł na mnie i znowu zczepił nasze spragnione wargi razem. Przesunęliśmy się do biurka, zwalił z niego wszystko jedną ręką i mnie na nie rzucił. Był nade mną. Zdarł ze mnie bluzkę i całował natarczywie, wbił się językiem poza moje usta i spotkał się z moim. Przewracaliśmy nimi raz powoli raz szybciej i walczyliśmy. Było mi tak przyjemnie, wypełniło mnie jakieś wewnętrzne ciepło i odchyliłam głowę... przejechał powoli wargami po mojej szyi i zaczął ją całować centymetr po centymetrze. Ssał ją i zrobił mi malinkę.
Odepchnęłam go lekko kładąc rękę na jego torsie.
- Ahhh Justin, czy nie sądzisz że to za szybko, może najpierw porozmawiamy? - ledwo zdołałam wydusić, przez to jak mnie podniecił i jak niebiańsko się czułam.
- O czym tu rozmawiać, jesteś seksowna i pragnę Cię tu i teraz, zbyt wiele czasu czekałem by to z Tobą zrobić... Zawsze jednak dostaję to czego chcę - uśmiechnął się zadziornie.
- A co jeśli tym razem nie dostałbyś tego? Na przykład jakbym zabroniła Ci - droczyłam się z nim, był zbyt pewny siebie.
- Haha, nie wierzę byś była do tego zdolna.
- Już przed chwilą miałeś okazję się o tym przekonać, tym razem nie dam się tak łatwo podejść zajebistym pocałunkiem.
- Przyznałaś się, że był zajebisty - uśmiechnął się szeroko. - Chcesz go poczuć na sobie ponownie?
- Hmm... - zaczęłam wpatrując się w jego czekoladowe oczy - Taa...
Ledwie dokończyłam, a on już zaczął napawać się smakiem moich ust.
- Mmm, one są tak delikatne i niewinne, czuć je na swoich wargach to jak smakować nieba - wyszeptał i przejechał kciukiem delikatnie po moich wargach. 
Zabrał się zręcznie za stanik wpatrując się badawczo w moje oczy. Szybko się z nim uwinął i przyglądał się moim piersiom z błyskiem w oku. Ugryzł brodawkę niespodziewanie uśmiechając się figlarnie.
- Auuć, Justin! - złapałam się mocniej biurka.
- Co się stało bejb?
- Ugryzłeś mnie! To bolało! 
- Nie było ani trochę przyjemne? - zapytał z nadzieją w głosie.
- Nie, nie było...
- Cóż trudno, ale chyba i tak z tego nie zrezygnuję - znowu ten uśmiech.
Chwycił moją pierś w dłoń i zaczął się powoli obniżać do mojego pasa, przesuwając drugą rękę delikatnie po moim ciele. Puścił pierś i opuścił rękę w stronę rozporka dotykając mnie przy tym zmysłowo.
Przygryzłam wargę i patrzyłam na jego ruchy. Odpinał guziki patrząc mi w oczy i gdy został mu już tylko jeden, włożył Tam swoją rękę i pieścił nią moją łechtaczkę wolno, ale z uczuciem. Poczułam dreszcz przepływający przez moje napalone ciało.
- Ohh Justin... - wydałam z siebie cichy jęk, a on przyspieszył z ręką.
- Podoba Ci się to? - zapytał i jeszcze bardziej przyspieszył robiąc ruchy okrężne dłonią.
- Nie przestawaj proszę, jestem w raju... 
- Oo nie... w raju to ty dopiero będziesz, kiedy wejdę w Ciebie swoim wielkim Jerrym - wyciągnął powoli rękę z moich majtek, ściągnął swoją koszulkę i moje spodnie szybkim ruchem.
Całował moje nogi, dotykając ich swoimi rozgrzewającymi przyjemnie dłońmi.
- Pokaż co potrafisz Bieber...
- Mam Ci pokazać co potrafię? Na pewno tego chcesz?
- Tak, chcę. Nie pytaj mnie cały czas tylko zacznij działać - przewróciłam oczami.
- Nie przewracaj na mnie oczami... bo stanę się nieprzewidywalny i pozbawiony delikatności - surowość w jego oczach była taka podniecająca.
Przewróciłam oczami.
- Wiesz kiedyś nauczyłem się... tego! - ostatnie słowo prawie wykrzyknął, po czym włożył gwałtownie palec do mojej Jaskini jak najgłębiej.
- Mmmh Justin... - bolało, ale było też niesamowicie przyjemne. Dosyć zadziwiające...
Wyciągnął palec i podgryzł lekko mój brzuch, a potem pocałował w tym samym miejscu, wygięłam się w łuk i cicho jęknęłam. 
- Niewygodne to biurko... - marudziłam mu trochę.
- Twardo.
- Cóż za trafne spostrzeżenie... - przewróciłam oczami, droczyłam się.
- Przestań to robić! - podniósł głos z groźną miną.
- Bo co mi zrobisz?
- Przelecę Cię w klasie od biologii. Podniecające nie ma co - zaśmiał się.
- Na razie tylko zabawiasz się z moim ciałem, jeszcze nawet nie widziałam twojego małego...
- Jakiego? Mogłabyś powtórzyć, bo chyba nie dosłyszałem?
- Powiedziałam - zaczęłam z niewinną miną - że nie widziałam jeszcze twojego małego członka - przygryzłam wargę.
- Jeszcze raz nazwiesz go mały, a będę się z tobą pieprzył bez opamiętania jak dziki ogier, nie będę ani trochę delikatny. Wyjdziesz z tej klasy ledwo utrzymując się na nogach i cała obolała. Chcesz tego, tak?
- Dobrze nie chcę, w końcu Monique nie wie o tym, że tu jestem a wtedy zapewne zaczęła by mnie wypytywać - zaśmiałam się głośno.
- Dosyć tych lekkich rozmówek. Nudzą mnie, za to moje ciało jest już gotowe. Sama spójrz - chwycił mą dłoń i położył na swojego przyjaciela, nie był mały... i to prawda, był gotowy.
- Masz zamiar zdjąć kiedyś te spodnie i mi go pokazać? Chciałabym go poznać i się z nim zakumplować - wyszeptałam z uśmiechem i ściągnęłam z niego T-shirt.
- Ohh, na pewno z wielką chęcią Cię pozna Kochanie.
- Tak też myślałam...
Zszedł ze mnie i stanął na podłodze. Zaczął zdejmować spodnie z figlarnym uśmiechem na ustach. Usiadłam na krawędzi biurka wpatrując się w jego piękny kaloryfer i linię V skierowaną wprost do jego czerwonych bokserek. 
Gdy już spodnie wylądowały na dole, wstałam z biurka i kucnęłam tuż przy jego kroczu.
- Mogę się tym zająć? - zapytałam przejeżdżając dłońmi po Jerrym parę razy w górę i w doł.
- Mhm... Byłoby mi miło - powiedział bez tchu i po chwili odchylił głowę oblizując usta, gdy zaczęłam zdejmowanie jego bokserki, najpierw powoli potem szybkim i zręcznym ruchem ściągnęłam je z niego. Chwyciłam jego Wielkiego i przyłożyłam do ust patrząc Justinowi w oczy pytająco. 
Pokiwał głową.
Uśmiechnęłam się i włożyłam Go głęboko do gardła ssając. Poruszałam ręką i ustami w przód i w tył szybko i bez ceregieli. Stał na baczność, a Justin złapał mnie za włosy i regulował szybkość moich ruchów. Cicho jęczał co sprawiało, że czułam się wspaniale. Wiedziałam dzięki temu, że mimo braku praktyki jestem w tym dobra. Podgryzłam Go lekko, a Justin syknął...
- Auu, niegrzeczny z Ciebie anioł, Angel... Chodź tu do mnie, a zajmę się tobą, powiedźmy że sprowadzę Cię na tą złą stronę mocy. Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak wspaniale jest być tym złym... na razie - zaśmiał się i podciągnął mnie do góry. Staliśmy twarzą w twarz. Ja - jeszcze dopiero co nieśmiała Angel, teraz sprośna grzesznica i on - postrach szkoły i największy gangster, którego znała policja w całym LA, cały był mój i mogłam z nim zrobić co tylko chciałam...
- Zajmiesz się mną, ale najpierw ja zajmę się trochę tobą...
Popchnęłam go mocno na ścianę, stał jak wryty i nic nie powiedział. Nawet nie sądziłam, że potrafiłam być tak agresywna. Ale chciałam wykorzystać ten moment kiedy tu był i się z nim trochę zabawić. Podeszłam to niego powoli, wymachując biodrami na lewo i prawo seksownie. Uśmiechnął się i gdy byłam przy nim złapał mnie w talii. Uderzyłam go w dłonie.
- Gdzie te łapska, nie dotykaj mnie... - podeszłam do niego bardzo blisko, obnażyłam żeby i zacisnęłam je na jego dolnej wardze, pociągnęłam nagle i mocno w swoją stronę. Przymknął lekko oczy i obserwował moje ruchy. Całowałam jego klatę, coraz niżej i niżej. Gdy byłam już na dole pocałowałam Jerrego, obróciłam się i wstając przesunęłam pupą idealnie tam gdzie się znajdował. Justin zadrżał i... wymierzył mi bolesnego klapsa w tyłek.
- Popychasz mnie na ścianę, zabraniasz mi się dotykać a teraz bawisz się ze mną w takie gierki? Wiesz jaki jestem teraz podjarany? Zaraz Ci to zademostruję... - jego głos był napięty i surowy. Obrócił mnie i przycisnął mocno do ściany od razu potem wbijając się w moje usta. Wkurzyłam go i to mocno, byłam z siebie dumna. Rozszerzył moje nogi swoimi i wszedł we mnie jednym i dynamicznym ruchem.
- AA! - krzyknęłam i zadrżałam zaciskając pazury na jego plecach i zaczęłam go całować jak opętana. Przyciągnęłam go do siebie pokazując tym samym by przyspieszył i wszedł we mnie głębiej.
- Tak? Chcesz tego? Też tego chcę... - szepnął mi do ucha i ugryzł je ciągnąc w swoją stronę.
Wszedł we mnie mocniej i poruszał biodrami energicznie w przód i w tył, jego przyspieszony oddech wymieszał się z moim gdy się całowaliśmy. Obydwoje z każdą chwilą pragnęliśmy więcej i więcej... Uniósł lekko moje udo do góry i wepchnął się jeszcze głębiej, przycisnęłam ręce nad głową do ściany.
- Justin! Taak! Pieprz mnie, prooszę... szybciej... - czy ja właśnie wykrzyknęłam jego imię i powiedziałam żeby mnie pieprzył?... upss. Jednak on nie przyspieszał, robił to co prawda nadal zręcznie i szybko jednak dla mnie to nie było wystarczająco, przygryzłam wargę. - Powiedziałam... szybiciej! Tylko na tyle Cię stać?! - krzyczałam na niego i chyba trochę się uniósł... 1:0 dla mnie.
Chwycił mnie mocno za uda i podniósł do góry wciskając w ścianę. Wepchnął się w moje ciało ponownie tym razem ze zdwojoną siła, tak jak tego chciałam... Skrzyżowałam ręce na jego szyi i odchyliłam głowę. Od razu to wykorzystał, najpierw zwęszył czym się popsikałam (jak dobrze, że dzisiaj użyłam złotego PLAYBOY V.I.P., to był piękny zapach). Spodobał mu się i było to czuć, bo zaczął mnie całować namiętnie po szyi i jeszcze parę razy potem zaciągał się zapachem. Jego biodra z każdym pchnięciem wbijały mnie w ścianę i obydwoje się poruszaliśmy, obydwoje jęczeliśmy i oddychaliśmy szybko. Na czole Justina pojawiły krople potu jednak nie przestawał mnie zadowalać tak samo jak na początku. Zachowywał tempo, od którego zaczął. Ssał moją szyję i zrobił masę malinek, a ja myślałam że umrę z tej rozkoszy w jego silnych ramionach. Wyszedł ze mnie i wydał się ze mnie jęk zawodu.
Odsunął mnie od ściany i podniósł wyżej, trzymałam się go mocno, całując jego soczyste i rozpalone usta. Przeszedł ze mną w ramionach i położył na biurku. Całował mój dekolt, piersi, ssał brodawki, które stały całe napalone i poddawały się jego rozgrzanym wargom. Całował mój brzuch, a ja zanurzyłam ręce w jego rozczochrane włosy. Był taki seksowny... oddychał szybko i dyszał prosto w moje ciało. Drżałam i miałam dreszcze. Obniżył się jeszcze bardziej, chuchnął na łechtaczkę, polizał szybko i zachłannie, pieścił ją palcami zataczając koła wokół niej. 
Przybliżył się z powrotem do mojej twarzy.
- Wiesz co teraz zrobię?
Pokręciłam głową.
- Sprawię, że będziesz się przede mną zwijała z rozkoszy... - wyszeptał i dał mi krótkiego buziaka.
Złapał swojego Dużego i wprowadził go stanowczo, nie zwlekając ani sekundy. Uchwycił moje dłonie mocno i przygwoździł do biurka, wpatrując się w moje oczy i znowu mnie całował. Wiedziałam, że się nie powstrzyma gdy znajdzie się obok nich. Wypełniał mnie od środka przyjemnie Jerrym. Na początku nie był taki szybki, ale po chwili wrócił do swojego wcześniejszego tempa. Im był szybszy był Jerry tym bardziej rozpychał się w mojej Jaskini Rozkoszy, tym głośniej zaczynałam jęczeć, a właściwie już krzyczeć, tym z każdą chwilą chciałam go głębiej. Położyłam dłonie na jego jędrnych pośladkach i ścisnęłam je pociągając w swoją stronę. 
- Bieber szybciej, chcę Cię w sobie jeszcze bardziej poczuć.
- Jeszcze Ci mało taak? - zaśmiał się.
- Mhm Justin...
- Strasznie jesteś wymagająca, ale potrafię jeszcze parę "sztuczek".
Uśmiechnęłam się zadziornie, było mi wspaniale, chciałam tylko wiedzieć czy postara się bardziej.
Chwycił mocno moje uda i przyciągnął bardzo blisko, pochylił się nad piersiami i ugryzł mojego sutka. Moje ciało się spięło, ale sutek jakby bardziej naprężył, dłonią masował drugą pierś i poruszał się szybko we mnie. Poczułam jak moje zakończenia nerwowe stają się bardziej czułe na jego dotyk, wrażliwe. Gdy penetrował moje wnętrze zaczęłam odczuwać to nagle bardziej wyraźnie i wygięłam się w łuk łapiąc się blatu biurka.
- Justin... właśnie tak... pocałuj mnie proszę - wyszeptałam ledwo mogąc zaczerpnąć powietrze.
Pojawił się nade mną i powoli zbliżał się do ust, nie chciało mi się czekać więc chwyciłam go za szyję i pociągnęłam do swoich warg i całowałam namiętnie. Z lekkim uśmiechem na twarzy oddał pocałunek i poczułam jak zaczyna dyszeć mi do gardła.
- Skarbie... zaraz... dojdę - wyszeptał przerywając pocałunek i oddychając ciężko - zamknął oczy i poruszał się teraz tak szybko, że przesuwałam się coraz bardziej na krawędź biurka i złapałam go mocno za szyję by czuć się pewniej. Poruszałam się z nim wczuwając w tempo. Jego ręka wylądowała na łechtaczce i poczęła ją pieścić najpierw powoli, potem szybciej. Czułam to w sobie, bardzo głęboko i dokładnie. Każdy ruch koniuszków palców, szybkość... chwytały moje zachłanne przyjemności nerwy i odczuwałam jak narasta we mnie rozkosz. Jak bije się we mnie i rozmieszcza po całym ciele, szybko a jednak z lekkim ociąganiem. Justin przerwał pocałunek i jęknął głośno w tym samym czasie kiedy ja, doszliśmy... 
To było coś nie do opisania, trwało to dłuższą chwilę zanim nasze ciała się uspokoiły i przestaliśmy drżeć, a oddech zwolnił. Justin pocałował mój nos a potem usta.
- Wspaniałe, żadna suka z którą wcześniej się Kochałem nie może się z tobą równać.
- Tak było... fajnie - uśmiechnęłam się zadziornie, było więcej niż fajnie, o wiele, ale on nie musiał o tym wiedzieć.
- Fajnie? Okej... - zawiódł się, przyciągnęłam go do siebie i sprzedałam mu najsłodszy pocałunek jaki potrafiłam.
- Było więcej niż fajnie, jesteś niesamowity.
- Jak miło to słyszeć z ust takiej damy jak ty Angel.
Podniósł się i wyjął z kieszeni spodni chusteczki.
- To jedyne co mamy do ogarnięcia się...
- No mało trochę, ale damy radę - uśmiechnęłam się czarująco, rzucił w moją stronę dwie chusteczki.
Ogarnęłam się o dziwo szybciej od niego i oparłam się o ścianę ubrana.
- To co? Zapominamy o sobie i każde z nas idzie w swoją stronę? - zapytałam ze smutkiem w głosie.
Podszedł do mnie już także ubrany.
- Zapominamy? Ja o tobie nigdy nie zapomnę, poczułem coś do Ciebie... Spotkamy się wkrótce...
Promienny uśmiech pojawił się na moich ustach, pocałował go powoli, potem namiętniej i bardziej dziko.
- Dziękuję... - wyszeptałam mu do ucha i wyszłam. 

środa, 27 lutego 2013

Pożądanie w toalecie...


- Ciasno w tej toalecie...
- Wiesz, w klubowych toaletach bywa ciasno... Jednak i tak każdy wie do czego są...
- Do czego?
     3,2,1... jego usta już są przy twoich, rozszerza wargi... Czujesz jego przyspieszony oddech... Chwyciłaś go za kark bez ceregieli i wbiłaś się w jego soczyste wargi. Ten pocałunek był taki intensywny... Wyczuwałaś jak z każdą sekundą ten wariat chciał Cię mocniej... Podwinął rąbek koszulki i jego ręka się tam wkradła. Zadrżałaś, zmierzała wyżej... chwyciła pierś, a Justin się uśmiechnął. Teraz twój oddech także był szybki, złapałaś go za koszulkę, przerwałaś i wyszeptałaś mu do ucha:
- Bierz mnie, teraz... Nie chcę już czekać.
- Nie lubię się nikomu podporządkowywać...
- Albo to zrobisz, tu i teraz albo wyjdę...
- Wyjdziesz? Nie wierzę hahaha - przygryzł wargę.
- Po prostu spraw mi przyjemność.
- Nie robię tego? - zapytał.
- Pieprzenie... Chcę więcej...
- Ohh cóż za niecierpliwość.
     Zdjął twoją koszulkę, znowu zaczął całować... Przerwał, spojrzał CI w oczy... Obnażył zęby i wbił je w twoją wargę, pociągnął... Skierował swoje pożądliwe pocałunki na szyję... Całował w każdym miejscu, nie omieszkał zrobił malinki... Byłaś już wystarczająco napalona, ściągnęłaś swoje spodnie i majtki. On w tym czasie pozbył się swoich spodni i bokserek. Złapał Cię mocno w pasie i nie czekając wszedł w Ciebie. Odchyliłaś głowę z rozkoszy cicho jęcząc. Pchał szybko i energicznie w przód i w tył, widziałaś w jego oczach iskry... Przycisnęłaś się do niego i ścisnęłaś jego koszulkę.
- Juustin... proszę mocniej...
     Całował Cię, ściągnął Ci stanik i chwycił pierś. Wpychał się w twoje ciało rytmicznie. Zaczął jeszcze bardziej przyspieszać i poczułaś dreszcze na całym ciele a on szepnął.
- Uwielbiam się z Tobą pieprzyć w takich zakamarkach bejb...
      Dyszał i poruszał biodrami szybko. Nie chciałaś być głośna ale strasznie pragnęłaś wrzasnąć jego imię. Jedyne co wydało się z twoich ust to długi przeciągły jęk, doszliście razem i drżeliście jeszcze w swoich objęciach zanim Biebs z Ciebie wyszedł...

czwartek, 14 lutego 2013

Dzikie Walentynki


     Dzisiaj 14 luty - Walentynki... Nie lubię tego dnia... Całe to sztuczne, przereklamowane zamieszanie z sercami i nadmierną miłością, która wcale nie zawsze jest prawdziwa... Swojego partnera Kocha się codziennie, codziennie się jemu to pokazuje, codziennie dba się o niego i pielęgnuje związek. Prawdziwa Miłość pokazywana tylko w jeden dzień w roku nie jest miłością... To właśnie powód z jakiego nie lubię "święta zakochanych par". Jednak jest jeden plus z tego wszystkiego... Plus jest taki, że spędzę ten dzień z kimś kogo naprawdę szczerze i prawdziwie Kocham... z Seleną. Jest dla mnie jak jaśniejące słońce, kiedy dla innych pada deszcz i jest pochmurno. Jest jak gorąca czekolada w chłodne wieczory. Jak seks o poranku. Jak wschody słońca na morzem w piękne letnie wieczory. Jest moim szczęściem w czystej postaci...
     Dosyć tych myśli, bo nie mam czasu... Jestem umówiony z Sel, a trzeba jakoś wyglądać. Za pół godziny muszę wyjść, bo nie znoszę się spóźniać... Poszedłem do łazienki i popsikałem się Pacco Rabane "ONE MILLION". Ubrałem czarne spodnie z niskim krokiem, koszulkę z sercem a w środku napis "Kocham Cię". Taka specjalna koszulka na tę okazję. Uśmiechnąłem się sam do siebie, bo wiem że jej się spodoba. Znowu odwiedziłem łazienkę i potraktowałem delikatnie swoje włosy żelem podnosząc je do góry z przodu. Byłem gotowy nawet trochę szybciej niż się spodziewałem, od razu wsiadłem w samochód i pojechałem pod dom Seleny...
     Podchodzę do drzwi, dzwonię... Po chwili wychodzi Ona... Na nogach wysokie szpilki, odwraca głowę by spojrzeć... czerwona podeszwa, tak jak przypuszczałem. Nogi piękne, smukłe, długie i seksowne same w sobie. Wyżej uda zasłania zwiewna sukienka... niebieska. Do tego lekka, lejąca się asymetrycznie po jej ciele i włożona w sukienkę. Do tego wisiorek, zresztą ode mnie, dostała go w zeszłe Walentynki. Wieża Eiffla, liścik z napisem "I love you" i serduszko, wszystko minimalistyczne. Tak jak lubi. Jej twarz... to jest opis który warto zostawić na sam koniec razem z włosami. To jest widok zapierający dopiero dech w piersiach. Lekki makijaż, od razu widać że na ustach jest jakaś słoodka pomadka, usta jak zawsze pociągające i przyciągające. Oczy z dzikim błyskiem, źrenice się jej uśmiechają, nie wiem jak ona to robi. Jest zniewalająca i tak seksowna, że wiem od razu co bym z nią robił gdyby nie było innych planów...
     Rzuca mi się w ramiona i od razu wyczuwam mój autorski Someday na jej delikatnej szyi... mmm, cóż za zapach. Gorący pocałunek... Rzeczywiście miała pomadkę na ustach, truskawka.
- Tęskniłem za Tobą Kochanie i jesteś tak seksowna że schrupałbym Cię już teraz, w twoim domu... - moje myśli wyszły na wierzch.
     Pociągnęła mnie za koszulkę i powiedziała:
- No to na co ty czekasz - złączyła nasze usta.
     Rany ona naprawdę chce to zrobić... Złapałem ją zdecydowanie za biodra i przyciągnąłem do siebie bliżej. Wtopiłem rękę w jej świeżo zlokowane włosy i wbiłem się w jej usta jeszcze mocniej. Po chwili przerwałem i powoli językiem przejechałem po jej ustach by poczuć smak truskawki. Zadrżała... Uśmiechnąłem się.
- Dobra Justin starczy, wrabiałam Cię... Nie chcę tak od razu kończyć tego dnia w łóżku, może później jak będziesz grzeczny - przygryzła wargę, nie była dobra w kłamaniu, widziałem od razu że pragnęła mnie tu i teraz jednak dałem jej spokój.
- Okej, jak sobie chcesz - chwyciłem ją za rękę i otworzyłem jej drzwi od samochodu. Wsiadła. Usiadłem za kierownicą i ruszyliśmy w stronę kina.
     Obserwowała mnie, widziałem to kątem oka prowadząc samochód.
- Co tak mnie obserwujesz, hmm?
- Bo wiesz tak sobie pomyślałam że moglibyśmy może zmienić trochę nasze plany? - zapytała i przygryzła wargę.
- I jakie miejsce sobie upatrzyłaś?
- Hmm... twój dom - uśmiechnęła się zadziornie, położyła dłoń na moim kolanie i przysunęła ją do mojego krocza. Jerry oszalał, od razu lekko drgnął i się podniósł.
- Dziewczyno co ty wyprawiasz, ja prowadzę! - uniosłem się, ale od razu też zawróciłem auto w stronę swojej chaty.
- I oto mi chodziło chłopaku... - wyszeptała mi do ucha i pocałowała mnie w policzek. To nie był zwykły pocałunek tylko namiętny. Znowu poczułem Jerrego...
- Przestaniesz w końcu!! - nacisnąłem gaz do dechy bo chciałem już być w domu.
- Nie potrafię jesteś taki podniecający, tak jak ja, jak powiedziałeś...
- No bo jesteś podniecająca - obróciłem głowę w jej stronę i oddałem jej swe usta. Jednak po paru sekundach musiałem to przerwać, bo przecież siedziałem przy kierownicy.
- Musiałeś mnie całować?! - podniosła głos i ugryzła mnie lekko w ucho. Poczułem przeszywający dreszcz i rozszerzyłem wargi. - Teraz mam na Ciebie jeszcze większą ochotę...
- Ty masz na mnie ochotę? To teraz sobie pomyśl co ja tu przeżywam... - powiedziałem nie odrywając się od jazdy. Moja ręka osunęła się z kierownicy i wylądowała na jej kolanie. Powędrowała powoli w stronę jej Rozkoszy. Spojrzałem na nią, odchyliła głowę, przymknęła oczy i cicho jęknęła. - Upss, nie chciałem... - dodałem zadziornie.
- Mmmmh, Juuustin... Twoje ciepłe dłonie na moim rozpalonym ciele... - wyszeptała przeciągle.
     Byliśmy już na miejscu, ale Anioł tak bardzo skupił się na moich ruchach. Teraz wbiłem się w jej usta już na poważnie, wczułem się w to i ona także... To był zdecydowanie jeden z najdzikszych pocałunków w jej "karierze". Pragnęła mnie, chwyciła za koszulkę. Nie zapanowała nad sobą i ugryzła mnie . Uśmiechnąłem się. Moja ręka wkradła się pod jej koszulkę, jej ciało znowu zadrżało. Tego już za wiele...
- Dosyć tego, idziemy do domu bo zaraz nie wytrzymam...
     Wysiadłem z samochodu, nie musiałem otwierać jej drzwi bo już sama wysiadła. Chwyciłem ją za rękę i szybkim krokiem ruszyliśmy do drzwi. Wpuściłem ją i wszedłem za nią. Przesunąłem zasuw by zamknąć drzwi, odwróciłem się i spojrzałem na nią. Stała wyczekując na mój ruch. Położyłem ręce na jej talii i popchnąłem swoim ciałem na ścianę. Rzuciłem się na nią nie mogąc się opanować. Jej usta już czekały na moje rozchylone. Wbiłem się w nie z pasją i po chwili dołączyłem także język. Teraz nasze dwa języki były jednością...
- Ohhh, już tak od razu? Bad boy z Ciebie... Niecierpliwy jesteś co? Zawsze dostajesz to co chcesz i to jak najszybciej - uśmiechnęła się do mnie.
- No a na co tu czekać, te Walentynki spędzimy jednak bez kina, ale i tak będzie kinowo... I tak to prawda zawsze dostaję to co chcę - powiedziałem, chwyciłem jej dolną wargę zębami, przytrzymałem chwilę i puściłem. Potem jeszcze zahaczyłem jeszcze delikatnie swoją wargę o jej.
- Już się nie mogę doczekać tego co będzie dalej, rozkręcasz się widzę - przyjrzała mi się głębiej. - I twoje oczy także.
- Po prostu nie mogę się powstrzymać przed dotknięciem Cię, pocałowaniem. Wiesz o tym że mnie nieprzyzwoicie pociągasz. Po prostu to jest silniejsze ode mnie.
     Moja ręka, jak zawsze niesforna, podwinęła do góry koszulkę Sel, przesuwała się powoli z jej brzucha do piersi. Złapałem ją i zmysłowo poruszałem dłonią.
- Justin, co ty ze mną wyprawiasz... - odchyliła głowę i zaczęła głośno jęczeć.
     Szybko i zręcznie pozbyłem się jej koszulki i korzystając z okazji, że mam idealny dostęp do szyi położyłem na niej swoje wargi. Najpierw tylko lekko muskając skórę na szyi dopiero potem zacząłem ją całować. Przyssałem się do niej wargami w jednym miejscu przymykając oczy i wczuwając się bardziej. Jęknęła... puściłem i przyjrzałem się swojej soczystej malince na jej nieskazitelnej skórze.
- Bieber błagam... - jęknęła głośno, a ja wysunąłem język, przylgnąłem nim do szyi i bardzo powoli przejechałem. Zadrgała i oddychała głośno.
     Na więcej sygnałów podniecenia już nie czekałem. Wziąłem ją na ręce i szybkim krokiem poszedłem do sypialni. Podczas tej drogi całowaliśmy się nieprzerwanie... Weszliśmy do sypialni i postawiłem ją na ziemi. Rozejrzała sie i zamarła, rozszerzyła usta i po chwili je zakryła dłońmi.
- Justin... Justin, to jest takie... Kocham Cię Słodziaku ty mój... - powiedziała podniecona tym co ujrzała i pocałowała mnie.
     Po prostu wiedziałem, że trafimy do mojej sypialni dzisiaj i przygotowałem ją odpowiednio. Porozrzucałem róże na podłodze, a na stolikach przy łóżku stały wazony z czerwonymi różami.
- Postarałem się, by było magicznie i Walentynkowo - uśmiechnąłem się, ale to słowo ledwo przeszło przez moje usta...
- Justin naprawdę...
- Dobra już dobra to nic takiego... możemy dokończyć to co zostało niedokończone? - nie czekałem na odpowiedz tylko od razu podszedłem do niej pocałowałem delikatnie jednak ona pogłębiła pocałunek, schwyciła mnie mocniej i w jednej chwili rzuciła na łóżko. Tego bym się po niej nie spodziewał... No dobra może trochę...
     Naskoczyła na mnie, chwyciła koszulkę i po chwili leżałem już bez niej. Podniosła się przyglądając się mi... Włożyła palec do ust przygryzając go lekko zębami. Goosh, jakie to było sexy... Opuściła się z powrotem do mojego ciała i całowała tors z każdym pocałunkiem będąc bliżej rozporka. Gdy na niego natrafiła szybko go odpięła, zrzuciła spodnie, potem nie czekając na nic pozbyła się bokserek. Schwyciła Jerrego zdecydowanie, już dawno na to czekał... i lekko polizała czubek. Tym razem ja zadrżałem i złapałem się pościeli. Od razu po tym krótkim wstępie wzięła go do buzi i dawała z siebie wszystko. Była świetnie wytrenowana do używania języka dla tych niecnych celów... Gdy jednak zauważyła, że podniecam się za bardzo natychmiast przerwała.
- Niedobry Bieber, myślałeś że nie zauważę i sobie dojdziesz w moich ustach? Niedoczekanie. Ten stojący zwierz ma inną przyszłość przed sobą.
- Skoro nie to nie, w sumie to tego nie chciałem, ale gdy poczułem podniecenie to nie chciałem przerywać, dobrze że ty to zrobiłaś. Jednak nie będę czekać dłużej, on tego także nie chce... - powiedziałem, złapałem ją i powaliłem na swoje miejsce. - Teraz to ja tu rządzę...
- Czekam na twe rządy już długo Justin... - uśmiechnęła się.
     Pozbyłem się stanika, nie mogłem się powstrzymać i złapałem za pierś. Jęknęła... chyba trochę za mocno... Złapałem za spódniczkę i zrzuciałem ją na podłogę. Nadszedł czas na figi, nie bawiłem się od razu chwyciłem i poleciały. Sięgnąłem po jedną z róż do wazonu i delikatnie przesunąłem ją po jej łechtaczce. Chyba się jej spodobało, bo jej oddech przyspieszył i zaczęła głośniej oddychać. Odłożyłem różę na bok i postanowiłem się trochę pobawić... Wysunąłem język i przysunąłem się do Niej, polizałem ją powoli.
- Dobrze Ci? - zapytałem.
- Zamknij się i kontynuuj... - wyszeptała.
- Okej, ale tylko chwilkę bo On już się niecierpliwi...
     Zwilżyłem palec wskazujący w ustach i włożyłem go do środka. Ohh, jak tam było rozkosznie wilgotno, palec sunął bez oporu przez ścianki, a Selena wygięła się w łuk i teraz już były szczytowo podniecona. Czy dam jej dojść w ten sposób? Nieee... Wyciągnąłem palec.
- Co mam terhaz zhobić? - powiedziałem z różą w ustach nad jej twarzą.
- Haha Justin... - wyciągnęła różę z mych ust i odłożyła na szafkę. - Niech Ten tam poniżej we mnie wskoczy i mną zakręci...
- Twoje słowo jest dla mnie rozkazem... - zmieniłem głos udając Jerrego.
     Złapałem Go i bez wahania wprowadziłem do Jaskini... Sel momentalnie odchyliła głowę i jęknęła. Wszedłem Nim jeszcze jeszcze głębiej i zacząłem rytmicznie poruszać się w przód i w tył. Robiłem tak coraz szybciej, a dziewczyna podniecała się głośniej. Gdy poruszałem biodrami jeszcze bardziej zdecydowanie i szybciej krzyknęła...
- JUSTIN BŁAGAM!! DAJ Z SIEBIE WSZYSTKO!!
- A więc sądzisz że to jeszcze nie jest wszystko? Może i masz rację... - pocałowałem ją na szybko.
     Postanowiłem podniecić ją jeszcze "od zewnątrz"... Włożyłem dwa palce tym razem do jej ust i pozwoliłem jej je nawilżyć, a potem przyłożyłem je do Rozkoszy. Eksperymentowałem nimi zmieniając prędkość i natężenie ruchów, bawiłem się w najlepsze z uśmiechem na ustach. Zacząłem kręcić wokół Niej kółka (dziewczyna wygięła się w łuk), a Jerrym wszedłem głębiej i szybko poruszałem się tak jak trzeba. Potem zostawiłem łechtaczkę w spokoju skupiając się głównie na penetracji. Z każdym następnym pchnięciem byłem głębiej, zacząłem całować swoją dziewczynę. Włożyliśmy w te pocałunki całych siebie. Było bardzo... dziko.
- Co powiesz na mały orgazm Misiek?
- PO prostu rób co do Ciebie należy...
     Złapałem jej rękę, ściskając z miłością i wbiłem się w nią baardzo głęboko Jerrym, tak głęboko że niespodziewanie krzyknęła...
- Biebs to już... - wydała z siebie ni to jęk ni to wrzask.
     Przyspieszyłem, kręcąc jednocześnie biodrami i poczułem że też czuję napływającą we mnie Rozkosz która chce wyskoczyć ze mnie... Wydałem z siebie krótki jęk i poczułem jak obydwoje doszliśmy...
- Mmm - znowu jęknąłem tym razem przeciągle...
- Co to za Walentynki... - powiedziała a ja wyszedłem z niej, pocałowałem i poszedłem do łazienki.
- Podobało Ci się?! - krzyknąłem i wychyliłem głowę zza framugi z uśmiechem.
- Justin przestań...
- No dobra wiem że tak... Ciekawe co będzie za rok - przygryzłem wargę.