czwartek, 14 lutego 2013

Dzikie Walentynki


     Dzisiaj 14 luty - Walentynki... Nie lubię tego dnia... Całe to sztuczne, przereklamowane zamieszanie z sercami i nadmierną miłością, która wcale nie zawsze jest prawdziwa... Swojego partnera Kocha się codziennie, codziennie się jemu to pokazuje, codziennie dba się o niego i pielęgnuje związek. Prawdziwa Miłość pokazywana tylko w jeden dzień w roku nie jest miłością... To właśnie powód z jakiego nie lubię "święta zakochanych par". Jednak jest jeden plus z tego wszystkiego... Plus jest taki, że spędzę ten dzień z kimś kogo naprawdę szczerze i prawdziwie Kocham... z Seleną. Jest dla mnie jak jaśniejące słońce, kiedy dla innych pada deszcz i jest pochmurno. Jest jak gorąca czekolada w chłodne wieczory. Jak seks o poranku. Jak wschody słońca na morzem w piękne letnie wieczory. Jest moim szczęściem w czystej postaci...
     Dosyć tych myśli, bo nie mam czasu... Jestem umówiony z Sel, a trzeba jakoś wyglądać. Za pół godziny muszę wyjść, bo nie znoszę się spóźniać... Poszedłem do łazienki i popsikałem się Pacco Rabane "ONE MILLION". Ubrałem czarne spodnie z niskim krokiem, koszulkę z sercem a w środku napis "Kocham Cię". Taka specjalna koszulka na tę okazję. Uśmiechnąłem się sam do siebie, bo wiem że jej się spodoba. Znowu odwiedziłem łazienkę i potraktowałem delikatnie swoje włosy żelem podnosząc je do góry z przodu. Byłem gotowy nawet trochę szybciej niż się spodziewałem, od razu wsiadłem w samochód i pojechałem pod dom Seleny...
     Podchodzę do drzwi, dzwonię... Po chwili wychodzi Ona... Na nogach wysokie szpilki, odwraca głowę by spojrzeć... czerwona podeszwa, tak jak przypuszczałem. Nogi piękne, smukłe, długie i seksowne same w sobie. Wyżej uda zasłania zwiewna sukienka... niebieska. Do tego lekka, lejąca się asymetrycznie po jej ciele i włożona w sukienkę. Do tego wisiorek, zresztą ode mnie, dostała go w zeszłe Walentynki. Wieża Eiffla, liścik z napisem "I love you" i serduszko, wszystko minimalistyczne. Tak jak lubi. Jej twarz... to jest opis który warto zostawić na sam koniec razem z włosami. To jest widok zapierający dopiero dech w piersiach. Lekki makijaż, od razu widać że na ustach jest jakaś słoodka pomadka, usta jak zawsze pociągające i przyciągające. Oczy z dzikim błyskiem, źrenice się jej uśmiechają, nie wiem jak ona to robi. Jest zniewalająca i tak seksowna, że wiem od razu co bym z nią robił gdyby nie było innych planów...
     Rzuca mi się w ramiona i od razu wyczuwam mój autorski Someday na jej delikatnej szyi... mmm, cóż za zapach. Gorący pocałunek... Rzeczywiście miała pomadkę na ustach, truskawka.
- Tęskniłem za Tobą Kochanie i jesteś tak seksowna że schrupałbym Cię już teraz, w twoim domu... - moje myśli wyszły na wierzch.
     Pociągnęła mnie za koszulkę i powiedziała:
- No to na co ty czekasz - złączyła nasze usta.
     Rany ona naprawdę chce to zrobić... Złapałem ją zdecydowanie za biodra i przyciągnąłem do siebie bliżej. Wtopiłem rękę w jej świeżo zlokowane włosy i wbiłem się w jej usta jeszcze mocniej. Po chwili przerwałem i powoli językiem przejechałem po jej ustach by poczuć smak truskawki. Zadrżała... Uśmiechnąłem się.
- Dobra Justin starczy, wrabiałam Cię... Nie chcę tak od razu kończyć tego dnia w łóżku, może później jak będziesz grzeczny - przygryzła wargę, nie była dobra w kłamaniu, widziałem od razu że pragnęła mnie tu i teraz jednak dałem jej spokój.
- Okej, jak sobie chcesz - chwyciłem ją za rękę i otworzyłem jej drzwi od samochodu. Wsiadła. Usiadłem za kierownicą i ruszyliśmy w stronę kina.
     Obserwowała mnie, widziałem to kątem oka prowadząc samochód.
- Co tak mnie obserwujesz, hmm?
- Bo wiesz tak sobie pomyślałam że moglibyśmy może zmienić trochę nasze plany? - zapytała i przygryzła wargę.
- I jakie miejsce sobie upatrzyłaś?
- Hmm... twój dom - uśmiechnęła się zadziornie, położyła dłoń na moim kolanie i przysunęła ją do mojego krocza. Jerry oszalał, od razu lekko drgnął i się podniósł.
- Dziewczyno co ty wyprawiasz, ja prowadzę! - uniosłem się, ale od razu też zawróciłem auto w stronę swojej chaty.
- I oto mi chodziło chłopaku... - wyszeptała mi do ucha i pocałowała mnie w policzek. To nie był zwykły pocałunek tylko namiętny. Znowu poczułem Jerrego...
- Przestaniesz w końcu!! - nacisnąłem gaz do dechy bo chciałem już być w domu.
- Nie potrafię jesteś taki podniecający, tak jak ja, jak powiedziałeś...
- No bo jesteś podniecająca - obróciłem głowę w jej stronę i oddałem jej swe usta. Jednak po paru sekundach musiałem to przerwać, bo przecież siedziałem przy kierownicy.
- Musiałeś mnie całować?! - podniosła głos i ugryzła mnie lekko w ucho. Poczułem przeszywający dreszcz i rozszerzyłem wargi. - Teraz mam na Ciebie jeszcze większą ochotę...
- Ty masz na mnie ochotę? To teraz sobie pomyśl co ja tu przeżywam... - powiedziałem nie odrywając się od jazdy. Moja ręka osunęła się z kierownicy i wylądowała na jej kolanie. Powędrowała powoli w stronę jej Rozkoszy. Spojrzałem na nią, odchyliła głowę, przymknęła oczy i cicho jęknęła. - Upss, nie chciałem... - dodałem zadziornie.
- Mmmmh, Juuustin... Twoje ciepłe dłonie na moim rozpalonym ciele... - wyszeptała przeciągle.
     Byliśmy już na miejscu, ale Anioł tak bardzo skupił się na moich ruchach. Teraz wbiłem się w jej usta już na poważnie, wczułem się w to i ona także... To był zdecydowanie jeden z najdzikszych pocałunków w jej "karierze". Pragnęła mnie, chwyciła za koszulkę. Nie zapanowała nad sobą i ugryzła mnie . Uśmiechnąłem się. Moja ręka wkradła się pod jej koszulkę, jej ciało znowu zadrżało. Tego już za wiele...
- Dosyć tego, idziemy do domu bo zaraz nie wytrzymam...
     Wysiadłem z samochodu, nie musiałem otwierać jej drzwi bo już sama wysiadła. Chwyciłem ją za rękę i szybkim krokiem ruszyliśmy do drzwi. Wpuściłem ją i wszedłem za nią. Przesunąłem zasuw by zamknąć drzwi, odwróciłem się i spojrzałem na nią. Stała wyczekując na mój ruch. Położyłem ręce na jej talii i popchnąłem swoim ciałem na ścianę. Rzuciłem się na nią nie mogąc się opanować. Jej usta już czekały na moje rozchylone. Wbiłem się w nie z pasją i po chwili dołączyłem także język. Teraz nasze dwa języki były jednością...
- Ohhh, już tak od razu? Bad boy z Ciebie... Niecierpliwy jesteś co? Zawsze dostajesz to co chcesz i to jak najszybciej - uśmiechnęła się do mnie.
- No a na co tu czekać, te Walentynki spędzimy jednak bez kina, ale i tak będzie kinowo... I tak to prawda zawsze dostaję to co chcę - powiedziałem, chwyciłem jej dolną wargę zębami, przytrzymałem chwilę i puściłem. Potem jeszcze zahaczyłem jeszcze delikatnie swoją wargę o jej.
- Już się nie mogę doczekać tego co będzie dalej, rozkręcasz się widzę - przyjrzała mi się głębiej. - I twoje oczy także.
- Po prostu nie mogę się powstrzymać przed dotknięciem Cię, pocałowaniem. Wiesz o tym że mnie nieprzyzwoicie pociągasz. Po prostu to jest silniejsze ode mnie.
     Moja ręka, jak zawsze niesforna, podwinęła do góry koszulkę Sel, przesuwała się powoli z jej brzucha do piersi. Złapałem ją i zmysłowo poruszałem dłonią.
- Justin, co ty ze mną wyprawiasz... - odchyliła głowę i zaczęła głośno jęczeć.
     Szybko i zręcznie pozbyłem się jej koszulki i korzystając z okazji, że mam idealny dostęp do szyi położyłem na niej swoje wargi. Najpierw tylko lekko muskając skórę na szyi dopiero potem zacząłem ją całować. Przyssałem się do niej wargami w jednym miejscu przymykając oczy i wczuwając się bardziej. Jęknęła... puściłem i przyjrzałem się swojej soczystej malince na jej nieskazitelnej skórze.
- Bieber błagam... - jęknęła głośno, a ja wysunąłem język, przylgnąłem nim do szyi i bardzo powoli przejechałem. Zadrgała i oddychała głośno.
     Na więcej sygnałów podniecenia już nie czekałem. Wziąłem ją na ręce i szybkim krokiem poszedłem do sypialni. Podczas tej drogi całowaliśmy się nieprzerwanie... Weszliśmy do sypialni i postawiłem ją na ziemi. Rozejrzała sie i zamarła, rozszerzyła usta i po chwili je zakryła dłońmi.
- Justin... Justin, to jest takie... Kocham Cię Słodziaku ty mój... - powiedziała podniecona tym co ujrzała i pocałowała mnie.
     Po prostu wiedziałem, że trafimy do mojej sypialni dzisiaj i przygotowałem ją odpowiednio. Porozrzucałem róże na podłodze, a na stolikach przy łóżku stały wazony z czerwonymi różami.
- Postarałem się, by było magicznie i Walentynkowo - uśmiechnąłem się, ale to słowo ledwo przeszło przez moje usta...
- Justin naprawdę...
- Dobra już dobra to nic takiego... możemy dokończyć to co zostało niedokończone? - nie czekałem na odpowiedz tylko od razu podszedłem do niej pocałowałem delikatnie jednak ona pogłębiła pocałunek, schwyciła mnie mocniej i w jednej chwili rzuciła na łóżko. Tego bym się po niej nie spodziewał... No dobra może trochę...
     Naskoczyła na mnie, chwyciła koszulkę i po chwili leżałem już bez niej. Podniosła się przyglądając się mi... Włożyła palec do ust przygryzając go lekko zębami. Goosh, jakie to było sexy... Opuściła się z powrotem do mojego ciała i całowała tors z każdym pocałunkiem będąc bliżej rozporka. Gdy na niego natrafiła szybko go odpięła, zrzuciła spodnie, potem nie czekając na nic pozbyła się bokserek. Schwyciła Jerrego zdecydowanie, już dawno na to czekał... i lekko polizała czubek. Tym razem ja zadrżałem i złapałem się pościeli. Od razu po tym krótkim wstępie wzięła go do buzi i dawała z siebie wszystko. Była świetnie wytrenowana do używania języka dla tych niecnych celów... Gdy jednak zauważyła, że podniecam się za bardzo natychmiast przerwała.
- Niedobry Bieber, myślałeś że nie zauważę i sobie dojdziesz w moich ustach? Niedoczekanie. Ten stojący zwierz ma inną przyszłość przed sobą.
- Skoro nie to nie, w sumie to tego nie chciałem, ale gdy poczułem podniecenie to nie chciałem przerywać, dobrze że ty to zrobiłaś. Jednak nie będę czekać dłużej, on tego także nie chce... - powiedziałem, złapałem ją i powaliłem na swoje miejsce. - Teraz to ja tu rządzę...
- Czekam na twe rządy już długo Justin... - uśmiechnęła się.
     Pozbyłem się stanika, nie mogłem się powstrzymać i złapałem za pierś. Jęknęła... chyba trochę za mocno... Złapałem za spódniczkę i zrzuciałem ją na podłogę. Nadszedł czas na figi, nie bawiłem się od razu chwyciłem i poleciały. Sięgnąłem po jedną z róż do wazonu i delikatnie przesunąłem ją po jej łechtaczce. Chyba się jej spodobało, bo jej oddech przyspieszył i zaczęła głośniej oddychać. Odłożyłem różę na bok i postanowiłem się trochę pobawić... Wysunąłem język i przysunąłem się do Niej, polizałem ją powoli.
- Dobrze Ci? - zapytałem.
- Zamknij się i kontynuuj... - wyszeptała.
- Okej, ale tylko chwilkę bo On już się niecierpliwi...
     Zwilżyłem palec wskazujący w ustach i włożyłem go do środka. Ohh, jak tam było rozkosznie wilgotno, palec sunął bez oporu przez ścianki, a Selena wygięła się w łuk i teraz już były szczytowo podniecona. Czy dam jej dojść w ten sposób? Nieee... Wyciągnąłem palec.
- Co mam terhaz zhobić? - powiedziałem z różą w ustach nad jej twarzą.
- Haha Justin... - wyciągnęła różę z mych ust i odłożyła na szafkę. - Niech Ten tam poniżej we mnie wskoczy i mną zakręci...
- Twoje słowo jest dla mnie rozkazem... - zmieniłem głos udając Jerrego.
     Złapałem Go i bez wahania wprowadziłem do Jaskini... Sel momentalnie odchyliła głowę i jęknęła. Wszedłem Nim jeszcze jeszcze głębiej i zacząłem rytmicznie poruszać się w przód i w tył. Robiłem tak coraz szybciej, a dziewczyna podniecała się głośniej. Gdy poruszałem biodrami jeszcze bardziej zdecydowanie i szybciej krzyknęła...
- JUSTIN BŁAGAM!! DAJ Z SIEBIE WSZYSTKO!!
- A więc sądzisz że to jeszcze nie jest wszystko? Może i masz rację... - pocałowałem ją na szybko.
     Postanowiłem podniecić ją jeszcze "od zewnątrz"... Włożyłem dwa palce tym razem do jej ust i pozwoliłem jej je nawilżyć, a potem przyłożyłem je do Rozkoszy. Eksperymentowałem nimi zmieniając prędkość i natężenie ruchów, bawiłem się w najlepsze z uśmiechem na ustach. Zacząłem kręcić wokół Niej kółka (dziewczyna wygięła się w łuk), a Jerrym wszedłem głębiej i szybko poruszałem się tak jak trzeba. Potem zostawiłem łechtaczkę w spokoju skupiając się głównie na penetracji. Z każdym następnym pchnięciem byłem głębiej, zacząłem całować swoją dziewczynę. Włożyliśmy w te pocałunki całych siebie. Było bardzo... dziko.
- Co powiesz na mały orgazm Misiek?
- PO prostu rób co do Ciebie należy...
     Złapałem jej rękę, ściskając z miłością i wbiłem się w nią baardzo głęboko Jerrym, tak głęboko że niespodziewanie krzyknęła...
- Biebs to już... - wydała z siebie ni to jęk ni to wrzask.
     Przyspieszyłem, kręcąc jednocześnie biodrami i poczułem że też czuję napływającą we mnie Rozkosz która chce wyskoczyć ze mnie... Wydałem z siebie krótki jęk i poczułem jak obydwoje doszliśmy...
- Mmm - znowu jęknąłem tym razem przeciągle...
- Co to za Walentynki... - powiedziała a ja wyszedłem z niej, pocałowałem i poszedłem do łazienki.
- Podobało Ci się?! - krzyknąłem i wychyliłem głowę zza framugi z uśmiechem.
- Justin przestań...
- No dobra wiem że tak... Ciekawe co będzie za rok - przygryzłem wargę.

7 komentarzy:

  1. To zdecydowanie najlepszy imagin *.* po prostu sjkdhkasjdhiuweyhkjadhfgjhdfgjsdgfjasfhusdh

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedy następny ? *.*

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wierzę w to, ale poważnie mi się podobało ^^ odwala mi ... zaczęłam czytać erotyczne opowiadanka :D
    Podoba mi się Twój styl pisania, mam wrażenie że pisałaś na totalnym luzie, ale wyszło super :)

    OdpowiedzUsuń
  4. To chyba jest najlepszy tekst jaki napisałeś do tej pory. Co prawda jeszcze reszty nie czytałam, ale to jest całkiem niezłe. Chociaż, jeśli miałabym się do czegoś przyczepić to jest to: przecinki!

    OdpowiedzUsuń