sobota, 9 lutego 2013

Zew natury cz. 3


Justin's POV

     Było ciemno, więc wyciągnąłem latarkę z kieszeni aby cokolwiek zobaczyć, coś jednak dosłyszałem:
- Kurwa, co żeś narobił czubie! - był to kobiecy głos i słyszałem go niedaleko siebie.
     Zapaliłem latarkę i to co zobaczyłem wyglądało dosyć strasznie...
     Czerwone Audi A7 uderzyło prosto w drzewo zaraz obok mojego Jepp'a... Alfred wyszedł chwiejnym krokiem z samochodu sprzed miejsca kierowcy. Przy zderzaku stała dziewczyna, około 19 lat, ładna. Dokładnie badała jak bardzo zniszczony jest samochód. Z pierwszych obserwacji wyglądała na trzeźwą. Oparty o nią stał Fredo, ledwo trzymał się na nogach...
- Eyy, co tu się dzieje?! - krzyknąłem.
     Fredo już leżał na ziemi i raczej nie można było spodziewać się odpowiedzi.
- Chodź mi z nim pomóż, przenieśmy go do namiotu - powiedziała laska, podbiegłem i chwyciliśmy go razem i przenieśliśmy go do namiotu wspólnie na barkach. Usłyszałem jak Ania się przebiera. Po tym jak już Alfredo leżał spokojnie zawinięty w śpiwór odezwałem się do dziewczyny:
- Zaczekaj przed namiotem ja za chwilę przyjdę i porozmawiamy.
- Okej zaczekam.
     Odpiąłem zamek do naszej "mini" sypialni w "mini" namiocie i ujrzałem swoją piękną dziewczynę niestety ubraną...
- Skarbie nic takiego się nie stało, ubierz się z powrotem do spania bo nie ma sensu robić większego zamieszania. To tylko Alfredo który zabalował z jakąś dziwną dziewczyną i rozbił samochód o drzewo obok namiotu. Nikt nie ucierpiał i wszyscy są cali, więc połóż się a ja do Ciebie dołączę tylko dowiem się więcej od tej dziewczyny - powiedziałem spokojnie i przytuliłem ją, bo wyglądała na bardzo zdenerwowaną.
- Tak się przestraszyłam, bałam się że to jakieś dzikie zwierzę... - wyszeptała łamiącym się głosem.
- Naprawdę jest dobrze i nie musisz się martwić, zaraz tylko dowiem się co to za laska i co oni tutaj robią... Zaraz wracam i chcę Cię widzieć jak leżysz pod śpiworem.
- Wracaj szybko.
     Szybki pocałunek i wyszedłeś.
- Hej jestem Justin. Skąd wyście się tu wzięli, strasznie na wystraszyliście i jak to się stało że on w tym stanie prowadził - zapytałem się 19-latki, która stała oparta o drzewo zamyślona. Podszedłem do niej.
- Hej, mam na imię Kora - uścisk dłoni. - Alfred uparł się by odwiedzić swojego "niggasa", wiedział gdzie jesteś. Chciał koniecznie prowadzić a ja mu mówiłam i go ostrzegałam - powiedziała. Była bardzo przygnębiona. - Dobrze, że w ogóle przeżyliśmy tą jazdę i skończyło się na wgniecionej masce. Co i tak nie zmienia faktu, że i tak będę nieżywa jak wrócę do domu a rodzice się dowiedzą...
- Kornelio, jak się poznaliście? Fredo mi o Tobie nie wspominał -powiedziałem, próbując sprowadzić rozmowę na inne tory.
- Nie zdążył, poznaliśmy się wczoraj na ostrej imprezie. Alkohol, głośna muzyka, masa ludzi, sama też wypiłam nie mało i tak się stało że trafiliśmy do łóżka. No, ale chyba jednak czuję do niego więcej. Musze tylko pogadać z nim poważnie o alkoholu, bo go wykończy kiedyś...
- Przyjaźnimy się ja i Alfredo i wiele razy mu mówiłem że przesadza z procentami, ale no jest wyjątkowo upartym człowiekiem. Mam wielką nadzieję, że ty na niego podziałasz... - jest wspaniałym przyjacielem, traktuję go jak brata ale już nie umiem na niego zadziałać w żaden sposób. - Teraz jednak musisz odpocząć, to był ciężki wieczór dla Ciebie, przyda Ci się głęboki sen. Odpoczniesz a rano pogadam jeszcze z nim o tym wszystkim.
- Tak, sen to dobra alternatywa. Jestem wykończona i ledwo jeszcze stoję.
     Weszliśmy do namiotu, ona weszła do Alfredo, a ja do swojej Ukochanej. Leżała przykryta kocami, ale oczy miała otwarte.
- Poznali się na imprezie wczoraj. Chyba jest między nimi coś więcej, ale wygląda na dobrą dziewczynę. Jest dobrą partią dla tego wariata - powiedziałem wyprzedzając jej pytania. Rozebrałem się i przywdziałem pidżamę i położyłem się obok niej.
     Objąłem ją ramieniem, a ona wtuliła się bliżej kładąc na mnie swoją głowę. Po chwili już spała.
     Co ten Alfredo ze sobą robi, dlaczego jest taki uparty? Czy nie może czasami trochę spuścić z tempa i zachowywać się odpowiednio do swojego wieku... Krążyło mi w głowie wiele myśli, ale bliskość mojej dziewczyny i ciepło jej ciała sprawiło, że też zasnąłem...


     Tego samego dnia rano.

     Mój sen nie był spokojny, obudziłem się mokry a Ani nie było obok. Leniwie opuściłem ciepłe koce i ubrałem się. Wyszedłem na powietrze. Było ciepły poranek i wiał lekki orzeźwiający wiatr. Zdziwiłem się bo wszyscy byli już na nogach i zajadali się konserwami przy namiocie. Podszedłem do swojego Skarba.
- Dzień dobry Kochanie - powiedziałem i ucałowałem ją w policzek.
- Hej, długo spałeś i nie chcieliśmy Cię budzić.
     Przywitałem się ze wszystkimi i zasiadłem do bardzo pysznego śniadanka... Konserwy, mmm... wprost wyśmienite danie...
- Fredo chodź porozmawiamy - powiedziałem do niego gdy skończyliśmy jeść. Odeszliśmy dalej i usłyszałem jak dziewczyny rozmawiają o jakiejś nowej kolekcji butów... Szybko znalazły wspólny temat do rozmów, kobiety...
- Pewnie teraz chcesz mi wygarnąć, co? - odezwał się, gdy byliśmy w takiej odległości że dziewczyny nas już nie słyszały.
- Nie możesz tak dłużej postępować, nie widzisz tego że zachowujesz się jak szczeniak? Ile jeszcze ludzi do siebie zrazisz, ile czasu minie zanim w końcu spostrzeżesz się że źle postępujesz?... - powiedziałem podnosząc głos.
- Jest mi po prostu czasami ciężko, pewnych spraw nie potrafię opanować i sięgam po kieliszek żeby odreagować...
- Powiedzieć Ci jaki jest dobry sposób na odreagowanie? Jak dla mnie to sex, porządny i wykańczający. Taki sex, że gdy skończysz nie chce Ci się nic więcej jak tylko zamknąć oczy i zasnąć głębokim snem - powiedziałem z lekkim uśmiechem. - Pogadałem trochę z tą Kornelią i naprawdę wygląda na porządną dziewczynę, myślę że powinieneś się zaangażować w ten związek. Dobrze Ci to zrobi.
- Czuję coś do niej, to raczej nie jest zauroczenie... I skoro już rozmawiamy o sexie to z nią... był zajebisty - powiedział i uśmiechnął się zbójecko.
- Oj Fredo, Fredo... Kiedy się zmywacie, bo wiesz... mamy z Anią romantyczny weekend z dala od zgiełku a wy nam trochę przeszkadzacie... - nie chciałem być nie miły, no ale czasami jestem po prostu zbyt szczery.
- Wyganiacie nas tak? Nie no ale tak na serio to planowaliśmy po śniadaniu się zmywać więc zaraz spadamy.
     Wróciliśmy do dziewczyn, które teraz zajęte były rozmową o jakiejś komedii romantycznej.
- No i on wtedy podszedł do niej i powiedział "Ey, ty laska niezłe masz zderzaki, moja chata jest wolna może wpadniesz?..." HAHAHAHA - zaśmiała się Ania bardzo przejęta rozmową o filmie.
- Kora my się już będziemy zbierać...
- Aaa, no tak rzeczywiście - powiedziała Kornelia spoglądając na zegarek. - No to do następnego.
- Do następnego, miło było Cię poznać - powiedziałem i przytuliłem ją na pożegnanie. - Trzymajcie się i jedźcie spokojnie.
- Miłego weekendu brachu!
- Fredo pamiętaj masz super dziewczynę obok i nie zmarnuj tego - szepnąłem do niego żeby dziewczyny nas nie usłyszały.
- Możesz być pewien że nie zmarnuję - odpowiedział i uśmiechnął się.
     Wsiedli do samochodu i tym razem Kora zasiadła za kierownicą i chwała Bogu. Pomachaliście im na pożegnanie i odjechali...
- No i nareszcie znowu sami... - uśmiechnąłem się do Ani i pocałowałem ją.

1 komentarz: