sobota, 9 lutego 2013

Zew natury cz. 4



- Nie zaliczyliśmy jeszcze wędkowania, pamiętam o tym nadal. Trzeba to szybko nadrobić... - powiedziałem.
- Ohh, tak wędkowanie!! - jej oczy aż się zaiskrzyły. jak można się tak podniecać łowieniem ryb.
- To co chwytamy za sprzęt i idziemy na pomost?
- Ty się jeszcze pytasz? - poszła do samochodu i za chwilę stała z całym oprzyrządowaniem do wędkowania w dłoniach podniecona. - Dalej łap wędkę i idziemy, rybki nie będą na nas wiecznie czekać...
     No cóż musiałem robić co każe, bo było jej bardzo spieszno. Wziąłem od niej wędkę i ruszyliśmy w stronę jeziorka. Szliście chwilę w lesie i nie minęło 5 minut jak otworzył się waszym oczom widok pięknego nie dużego jeziorka z ustronnym pomostem. Szum drzew, śpiew ptaków... to było niesamowite miejsce.
- Jak tu pięknie... - powiedziała.
     Chwyciłem ją za rękę i weszliśmy na pomost. Przeraźliwie skrzypiał ale i tak wyglądał na stabilny. U sadowiliście sie na jakiego końcu, przygotowaliście wędki do haku przyczepiając kawałki ciasta. Zamachnęliście się wędkami i wyczekiwaliście... Po chwili czekania podczas której kompletnie nic się nie działo usiedliście.
- Ale tutaj jest masa ryb... - powiedziała maruda znudzonym głosem.
- Wiesz... tutaj nigdy nie było zbyt dużo ryb. Dzisiaj tafla wody jest wyjątkowo gładka, nie liczyłbym na wielkie łowy - odrzekłem, patrząc w jej piękne zielone oczy.
     W pewnym momencie jednak coś nagle pociągnęło z impetem za wędkę Ani, tak energicznie że pociągnęło ją w stronę jeziora. Obydwoje wstaliśmy, odłożyłem swoją wędkę i obydwoje trzymaliśmy teraz jej wędki. Ta sztuka była silna i ciągnęła uparcie. Po 2 minutach, które ciągnęły się godzinami, w końcu wspólnie udało się wyciągnąć z wody tego potwora. Karp... Jednak nie byle jaki, ten okaz miał ponad 30 kg i mierzył spokojnie z pół metra. Miotał się po pomoście i zaraz spadłby do wody. Musiałem działać szybko, wyciągnąłem z kieszeni młotek do gwoździ, zamachnąłem się i uderzyłem karpia prosto w łeb. Ania odwróciła głowę, widok był rzeczywiście bardzo niemiły dla oczu. Krew wytrysnęła potokiem prosto na mnie... No, ale cel został osiągnięty karp zamarł w bezruchu, już raczej na zawsze.
- Ja go zaniosę na nasz kemping, obmyję się i zaraz wrócę. Nie otwieraj oczu bo jestem cały we krwi, to raczej niezbyt fajny obrazek.
- Okej, zaczekam może coś wyłowię - powiedziała nie odsłaniając oczu.
     Chwyciłem tą bestię i zaniosłem pod namiot. Po paru minutach byłem spowrotem przy niej. Nic nie złowiła. Wziąłem wędkę i usiadłem obok niej w ciszy czekając aż coś chwyci...
     Po 10 minutach zupełnej ciszy i spokoju także w wodzie odparłem:
- Wiesz chyba wrócimy, bo nic nie łapie i nudy są straszne...
- Tak, to dobry pomysł. Tam będzie o wiele ciekawiej... - uśmiechnęła się pokazując swoje białe zęby i mrugnęła okiem.
     Chwyciłem szybko za sprzęt, bo wyczułem co się święci... Zeszliśmy z pomostu i ruszyliśmy przez las. Szliśmy w ciszy, a ja cały czas się na nią patrzyłem. Wyglądała naprawdę zjawiskowo, teraz to zauważyłem. Luźna koszulka, która gładko opadała na jej szczupłe ciało ale uwydatniająca krągłości i z lekkim dekoltem.
- O czym myślisz? - zapytałem patrząc prosto w jej oczy, łatwo było w nich dostrzec iskry.
     Jedyną jej odpowiedzią było przygryzienie wargi...
     Natychmiast oszalałem, wyrzuciłem wędki z rąk i przygwoździłem ją do pobliskiego dębu. Chyba się tego nie spodziewała bo otworzyła oczy szerzej, ale widać było także że to lubi.
- Jeśli chcesz żebym się na Ciebie momentalnie rzucił bez opamiętania to przygryzanie wargi jest bardzo dobrym sposobem - powiedziałem do niej ściszonym głosem. Znowu przygryzła wargę tym razem mocniej... - PRZESTAŃ. TO. ROBIĆ.
     Chciała tego, zdecydowanie, tu i teraz. Zdarłem z niej tą koszulkę, a ona lekko rozszerzyła usta. Od razu się w nie wpiłem z impetem. To nie był delikatny pocałunek. To był pocałunek przejawiający wielkie pożądanie. Ona pragnęła mnie, ja pragnąłem jej. Obydwa nasze ciała chciały się złączyć, tu i teraz. Natychmiast... Przerwałem pocałunek i położyłem swój palec delikatnie na jej krwiście czerwonych ustach, przesunąłem go po nich powoli w prawo i w lewo potem przesunąłem go po jej brodzie, zmierzałem nim niżej i niżej po szyi aż do dekoltu. Chyba jej się to spodobało bo znowu rozszerzyła usta i była we mnie wpatrzona jak zahipnotyzowana.
- Justin pocałuj mnie... - powiedziała przymykając oczy.
     Spełniłem jej życzenie, całowałem ją namiętnie i zdjąłem jej stanik.
- Proszę, zdejmij spodnie Kochanie, On już czeka... - wyszeptałem.
     Od razu bez zastanowienia spełniła moją prośbę, a ja zabrałem się za swoje spodnie i ściągnąłem swój T-shirt.
- Yeah Bejb - szepnęła gdy zobaczyła mój kaloryfer, on zawsze na nią działał... przybliżyła się do mnie i najpierw złożyła krótki ale zmysłowy pocałunek na moich rozwartych ustach, a potem zaczęła całować moją klatę, niżej i niżej...
     To było miłe, przyznaję... Gdy zaś natknęła się na przeszkodę w postaci bokserek od razu zerwała je ze mnie. Gdy Go zobaczyła najpierw ucałowała czubek, a potem włożyła go szybko do ust. Nie spodziewałem się tego.
- Mmmmh... tak... - cicho wyszeptałem, a moje ciało przeszył dreszcz rozkoszy. Jednak po chwili wyciągnęła go z ust. - Teraz pokażę Ci, że jestem najlepszy...
     Ściągnąłem jej majtki i bez ostrzeżenia włożyłem w nią palec. Jęknęła... Włożyłem palec w jej usta i za chwilę powoli go wyciągnąłem, była tak podniecająca... Jej oczy, które cieszyły się każdym moim ruchem i napawały się nim. Jednakże wiedziałem jakie ruchy chciały zobaczyć te oczy, wiem co na nie najbardziej działa.
- Czy moje Kochanie było grzeczne i zasłużyło na nagrodę? - zapytałem się jej, od razu zauważyłem jak źrenice się powiększyły i zaświeciły.
     Przygryzienie wargi i powolne uwolnienie jej z władzy zębów...
- Uhhh, przestań...
     Chwyciłem Jerry'ego i włożyłem w Jaskinię Rozkoszy, a ciało które posiadłem w tym momencie od razu zadrżało. Wykonywałem ruchy tak jak trzeba, szybko i zdecydowanie, wiedziałem że to jest to co lubi. Odchyliła głowę... Przybliżyłem się do niej i całowałem jej szyję, a ona chwyciła się mocno drzewa nad głową. Wszedłem jeszcze głębiej do środka nadal całując jej szyję delikatnie.
- Taak Bieber, pokaż co potrafisz...
- Chcesz tego? Mam Ci pokazać co potrafię? - powiedziałem i zacząłem całować jej usta.
     Złapałem ją w talii i wbiłem się w nią głęboko, wchodziłem i wychodziłem rytmicznie i z każdym następnym razem bardziej zdecydowanie. Zaczęła poruszać biodrami analogicznie ze mną dodatkowo nimi kręcąc. Szalała razem ze mną, dzikie tango... tak to by można nazwać. Puściła drzewo i skrzyżowała ręce na moim karku przyciskając mnie bardziej do swych ust. Tym razem Go nie wyciągałem, cały czas zwiedzał jej ciało i z każdą chwilą rozpalał w nim promień coraz większy. Jej oddech zaczynał coraz bardziej przyspieszać. Byłem tak blisko jej ciała, czułem jej bicie serca, jej ciepło, jej ruchy biodrami na sobie. To było coś wspaniałego. Nasze ciała bardzo się pragnęły, były spragnione rozkoszy, pożądanie było wszędzie w powietrzu, las jakby zamilkł chcąc wsłuchać się w twa ciała pogrążone bez pamięci w podnieceniu, w gorączce...
- Nie przestawaj proszę - wyrwała się moim ustom i wykrzyczała.
     Włożyłem rękę w jej gęste włosy, uwielbiałem je, można w nich było utonąć i się zgubić. Złączyłem nasze rozpalone czoła razem i wpatrywałem się w jej oczy, speszyło ją to trochę i spuściła wzrok, podniosłem jej brodę i pocałowałem. Przyspieszyłem z Miłością w Jaskini... złapałem się jej włosów mocniej i wszedłem głęboko poruszając Jerry'm tylko delikatnie w przód i w tył. Dziewczyna dyszała prosto we mnie, czułem jej gorący oddech w sobie. Przyspieszyłem jeszcze bardziej i poczułem że zaraz wybuchnę...
- AAA... Justin ja zaraz dojdę...
- Ja też... - ledwie wypowiedziałem te słowa przez rozkosz, która opuszczała moje ciało.
     Nasze ciała rozkołysały się razem i nie minęła minuta kiedy obydwoje zaczęliśmy głośno jęczeć, poruszaliśmy się szybko i... wulkan wybuchł, eksplodował w nas, epicentrum było w nas. Wstrząsnęło nami dogłębnie. Wyszedłem z jej ciała i przez dłuższy czas próbowaliśmy uspokoić nasz oddech.
- Ahhh, to było... nie mam słów - powiedziałem, przymknąłem oczy i ucałowałem ją w czoło. - Dziękuję...

10 komentarzy:

  1. asdfghjkl Jest boski !

    OdpowiedzUsuń
  2. @NaniSzczesnyMe9 lutego 2013 22:33

    *_________* o matko.. mogłam się wczuć bo też mam na imię Ania xD
    Genialne to było :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Wooow niesamoowity!! Wspaniale piszesz , a tak apropo czy niektore zdania nie byly z tekstu piosnki Lolly xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. słuchałem jej jak pisałem, więc są do niej nawiązania xD

      Usuń
  4. RUCHAŁKA * _ *

    OdpowiedzUsuń
  5. sakjdnasoiwdne .
    doszłam *________*

    OdpowiedzUsuń
  6. eregrerfrhuygdrv Też jestem Ania ;DD

    OdpowiedzUsuń
  7. superrrr !!!!<3 a kiedy będzie jak Justin zdradzi swoją dziewczyne ??

    OdpowiedzUsuń