niedziela, 10 marca 2013

Zły On

Przeszłam przez bramę prowadzącą do szkoły. Jest wrześniowy ciepły poranek. Niby wszystko wygląda tak jak każdego zwykłego dnia, jednak ja czuję coś dziwnego, niebezpiecznego. Coś w powietrzu jest nie takie jak zawsze, jestem niespokojna, a moje myśli są rozbiegane. Dopiero ten dzień się rozpoczął, a wiedziałam już że nie zakończy się tak jak zazwyczaj...
Przy drzwiach do szkoły czeka już na Ciebie Monique, najlepsza przyjaciółka, jeszcze z czasów przedszkola...
- Hej, Angel jak się spało dzisiaj? - powiedziała od razu z szerokim uśmiechem na twarzy, przywitałyśmy się buziakami jak zawsze. Promieniała blaskiem, była zniewalająco piękna. Ja byłam zawsze w jej cieniu...
- Hej... - odpowiedziałaś ponuro.
- Coś się stało Skarbie?
- No bo wiesz... jakoś dziwnie się dzisiaj czuję, jakby miało wydarzyć się coś... sama nie wiem... złego... - powiedziałam opuszczając głowę w dół.
- Co ty wygadujesz za głupoty, nic się nie stanie... no może oprócz tego sprawdzianu z fizyki na który kompletnie nic nie umiem - odrzekła Monique z lekkim uśmiechem i szturchnęła mnie w ramię. - Głowa do góry, piersi do przodu i dawaj... idziemy się pilnie uczyć haha.
- Ty jak coś powiesz to naprawdę... ty i pilna nauka?! Nie w tym wcieleniu Mon...
- Jeszcze wyrzeknij słowo, a przywalę Ci z podręcznika do fizy... - powiedziała ze złością, a ja uśmiechnęłam się pokazując zęby.
Powietrze rozdarł dźwięk dzwonka na lekcje, podskoczyłam nie spodziewając się go. Weszłyśmy do szkoły i od razu ruszyłyśmy do klasy od historii. 


Lekcja jak zawsze była wykańczająco nudna. Jakieś biadolenie o podbojach jakichś Chinów, Chunów... sama dokładnie nie wiedziałam.
Poszłyśmy z Monique do swoich szafek i wrzuciłyśmy każda do swojej podręcznik od historii...
W pewnym momencie poczułam coś... Lekki dreszczyk na karku, ktoś mnie obserwował... Poczułam się teraz podobnie jak gdy wchodziłam do szkoły, napięcie i także strach... Domyśliłam się od razu kto mierzy mnie podczas gdy jestem odwrócona, wiedziałam kto to jest...
Twarz Mon zbielała i wpatrywała się we mnie jak w ducha, sama musiałam także ciekawie wyglądać...
- Moni czy on tam stoi? Patrzy się na mnie... prawda? - szepnęłam mając jednak nadzieję, że to tylko jakieś paranoje.
- Tak, stoi na końcu korytarza i jest kompletnie w Ciebie wlepiony. Nie odrywa wzroku, przybrał tą swoją pozę z założonymi rękami i hipnotyzującym spojrzeniem...
- Co ja mam teraz niby zrobić? Ratuj mnie... - jakaś totalna masakra, zaraz tu podejdzie ten postrach szkoły i zacznie jedną ze swoich przerażających gadek a moje nogi odmówią posłuszeństwa. Gdyby chociaż nie był taki pociągający... te oczy nie były takie przeszywające...
- Gotuj się na najgorsze i to szybko, bo on tu już idzie.
Odważyłam się spojrzeć. Szedł... kto by inny jak nie on... Justin... Trząsł całą szkołą, nikt z nim nie zadzierał, każdy wiedział historię jego niezbyt grzecznej przeszłości. Wszyscy się go po prostu bali, zamierali gdy tylko pojawiał się na odległość wyciągnięcia ręki od nich. Trudno było nie zwracać na niego uwagi, nie czuć tego powietrza które natychmiast robiło się gęstsze, a na korytarzach robiło się jakby ciszej gdy się pojawiał. Szedł prosto w moją stronę, Jego krok był chwiejny i wyluzowany. Może jednak to spotkanie nie zakończy się jak w thrillerach ze złymi zakończeniami...
- Witam ladies... - powiedział z lekkim jakby aroganckim skinięciem głowy i uśmiechem.
- Czego chcesz... Justinn - powiedziała Monique, jego imię wypowiadając z obrzydzeniem.
- Ty musisz być... taak, Monique... zadziorna i nieprzebierająca w słowach - uśmiechnął się znowu tym samym uśmiechem co przed chwilą i wyciągnął rękę jednak Mon nie odwdzięczyła uścisku. - Czego chcę? Chciałem poznać piękne Panie, bo nie było nam dane wcześniej rozmawiać.
Wzruszył ramionami.
- Za to ty to... Angell - powiedział niby normalnie jednak zauważyłam jakąś... błogość w jego słowach. Moje imię przepięknie zabrzmiało z jego ust i zadźwięczało przyjemnie w uszach...
- Nie mam zielonego pojęcia skąd znasz moje imię, ale tak... to ja - wysunęłam rękę, podjął ją, przyłożył do ust i tylko delikatnie musnął wargami. Co za ironia... Gangster z manierami.
- Uwierz mi, nie trudno było dostać się do informacji na twój temat - przysunął się bardziej w moją stronę i wsunął jakiś zwitek papieru do kieszeni tak żeby Mon go nie zauważyła. - No w każdym razie, miło się gawędziło ja muszę już lecieć...
Lekko przymknął lewe oko, jakby w twoją stronę. To miało być niby puszczenie oczka?... Odszedł, skręcając za rogiem.
- Co to miało niby być?! - podniosła głos Monia. - Przyszedł powiedział nam jak mamy na imię i sobie poszedł...
- Sama nie wiem, ale musisz przyznać że jest strasznie seksowny. I w tym momencie słowo straaasznie nie jest użyte bezcelowo... To przywitanie z moją ręką, miałam dreszcze Monique!
- No nie mów, że się zakochałaś i będę miała przyjaciółkę, która chodzi na randki z największym gangsterem w Los Angeles... - powiedziała z wyrzutem.
- Nie skreślaj go tak od razu, to w końcu facet. Bywają gruboskórni i aroganccy. No, ale proszę Cię czy to nie jest kuszące... Wiesz, ty i Bad Boy, w łóżku... - powiedziałam szeptem powoli i dobitnie.
- Jesteś Zboczona i niepoprawna. Przeleciałby Cię w samochodzie, a następnego dnia nie pamiętałby twojego imienia... żałosne. 
Stwierdziłam, że ta rozmowa nie ma dalej sensu, nie przekonam Moniq do Justina choćbym się starała. Była uprzedzona i miała wyrobione zdanie na jego temat.
Znowu rozległ się dzwonek i poszłyśmy na lekcję fizyki. Przez tego seksownego cymbała nie mogłam się pouczyć przed sprawdzianem...
- Siadajcie szybko na miejsca i przygotujcie kartki. Szybko szybko... bez ociągania się. Dalej Wimbly, oderwij się od tyłka Jane i zajmij swoje miejsce... - powiedziała nauczycielka, zdecydowanym i rozkazującym tonem.
Gdy już Wimbly zadowolił się krągłym tyłeczkiem Jane przy jej znaczących spojrzeniach na niego, mówiących: "Przestań się do cholery gapić na mój tyłek" i gdy już wszyscy zajęli miejsca przy ławkach P. Ebson zaczęła rozdawać nam testy.
Pomyślałam o skorzystaniu z tej krótkiej chwili i wyciągnęłam zwitek papieru od Justina z kieszeni tak by Monique nic nie zauważyła. Na kartce było napisane:
"Spotkaj się ze mną podczas długiej przerwy, nie zważaj na plotki na mój temat, nie musisz się bać... Z mojej strony żadna krzywda Ci nie grozi. Będę czekał przy sali 369 na ostatnim piętrze. Do zobaczenia" - przeczytałam, szybko zwinęłam kartkę i schowałam głęboko do kieszeni.
Spotkać się z nim czy nie? Powiedzieć o tym przyjaciółce czy lepiej nie mówić? Dlaczego on się chce ze mną zobaczyć? Rozmawialiśmy pierwszy raz. Czego chciał od skromnej, nieśmiałej Angel?
Po mojej głowię krążyła masa myśli, gdy usłyszałam...
Dzwonek... znowu następny...
Oooo niee... dostanie mu się za to, że przez niego nic nie napisałam...  


Lekcje do długiej przerwy mijały bardzoo ślamazarnie... No ale w końcu nadszedł ten czas, zadzwonił dzwonek na lunch, a ja musiałam ruszyć po schodach na ostatnie piętro. Nie było tutaj dużo uczniów i to mnie zdziwiło, ale i tak było strasznie głośno. Sala 369 była na samym końcu korytarza, a tam było zupełnie pusto...
Bałam się, serce waliło mi jak oszalałe... jednak poszłam w tamtą stronę.
Szłam powoli, było słychać coraz cichszy gwar uczniów i stukanie moich obcasów. Zobaczyłam jego postać, stał oparty o ścianę i znowu wpatrzony we mnie. Uśmiechał się lekko i potrząsał czymś w ręku.
Stanęłam koło niego.
- Co to jest? - wskazałam na jego dłoń.
- Tak zaczynasz? A przywitać się to co? - powiedział śmiejąc się i już chciał mnie przytulać, ale go odepchnęłam.
- Przestań, bo zaraz sobie pójdę... 
- Nie zrobiłabyś tego - uśmiechnął się, ale był lekko zaskoczony.
- Jesteś tego pewien? - odwróciłam się i zaczęłam się wracać.
Natychmiast poczułam jak łapie mnie od tyłu, jego ręce były ciepłe i kojące, ale jego ruchy zdecydowane. Odwrócił mnie zręcznie i od razu wbił się w moje usta. Uniosłam brwi z zaskoczenia, jednak nie opierałam się. Jego usta były takie zachłanne i rozkosznie namiętne. Oddałam pocałunek wczuwając się. Tak się rozgrzał od razu, że popchnął nas na ścianę. Przytknął mnie bardziej do niej i wciskał się coraz głębiej w moje usta, było to jednak przyjemne. Czułam się jak w niebie i całkowicie się jemu poddałam...
Przerwał uścisk naszych ust, a ja cicho jęknęłam i dałam mu jeszcze szybkiego buziaka zanim rzucił się do drzwi sali i je otworzył.
Popatrzyłam na niego zdziwiona, ale z uśmiechem na ustach weszłam do sali. On wszedł za mną i powoli zamknął drzwi od wewnątrz. 
Nie byłam nigdy w tej klasie, była pusta i słabo oświetlona jakby wiedziała o naszym przyjściu.
Patrzył na mnie zachłannym wzrokiem... Jego oczy świeciły się jak latarnie. Napadł na mnie i znowu zczepił nasze spragnione wargi razem. Przesunęliśmy się do biurka, zwalił z niego wszystko jedną ręką i mnie na nie rzucił. Był nade mną. Zdarł ze mnie bluzkę i całował natarczywie, wbił się językiem poza moje usta i spotkał się z moim. Przewracaliśmy nimi raz powoli raz szybciej i walczyliśmy. Było mi tak przyjemnie, wypełniło mnie jakieś wewnętrzne ciepło i odchyliłam głowę... przejechał powoli wargami po mojej szyi i zaczął ją całować centymetr po centymetrze. Ssał ją i zrobił mi malinkę.
Odepchnęłam go lekko kładąc rękę na jego torsie.
- Ahhh Justin, czy nie sądzisz że to za szybko, może najpierw porozmawiamy? - ledwo zdołałam wydusić, przez to jak mnie podniecił i jak niebiańsko się czułam.
- O czym tu rozmawiać, jesteś seksowna i pragnę Cię tu i teraz, zbyt wiele czasu czekałem by to z Tobą zrobić... Zawsze jednak dostaję to czego chcę - uśmiechnął się zadziornie.
- A co jeśli tym razem nie dostałbyś tego? Na przykład jakbym zabroniła Ci - droczyłam się z nim, był zbyt pewny siebie.
- Haha, nie wierzę byś była do tego zdolna.
- Już przed chwilą miałeś okazję się o tym przekonać, tym razem nie dam się tak łatwo podejść zajebistym pocałunkiem.
- Przyznałaś się, że był zajebisty - uśmiechnął się szeroko. - Chcesz go poczuć na sobie ponownie?
- Hmm... - zaczęłam wpatrując się w jego czekoladowe oczy - Taa...
Ledwie dokończyłam, a on już zaczął napawać się smakiem moich ust.
- Mmm, one są tak delikatne i niewinne, czuć je na swoich wargach to jak smakować nieba - wyszeptał i przejechał kciukiem delikatnie po moich wargach. 
Zabrał się zręcznie za stanik wpatrując się badawczo w moje oczy. Szybko się z nim uwinął i przyglądał się moim piersiom z błyskiem w oku. Ugryzł brodawkę niespodziewanie uśmiechając się figlarnie.
- Auuć, Justin! - złapałam się mocniej biurka.
- Co się stało bejb?
- Ugryzłeś mnie! To bolało! 
- Nie było ani trochę przyjemne? - zapytał z nadzieją w głosie.
- Nie, nie było...
- Cóż trudno, ale chyba i tak z tego nie zrezygnuję - znowu ten uśmiech.
Chwycił moją pierś w dłoń i zaczął się powoli obniżać do mojego pasa, przesuwając drugą rękę delikatnie po moim ciele. Puścił pierś i opuścił rękę w stronę rozporka dotykając mnie przy tym zmysłowo.
Przygryzłam wargę i patrzyłam na jego ruchy. Odpinał guziki patrząc mi w oczy i gdy został mu już tylko jeden, włożył Tam swoją rękę i pieścił nią moją łechtaczkę wolno, ale z uczuciem. Poczułam dreszcz przepływający przez moje napalone ciało.
- Ohh Justin... - wydałam z siebie cichy jęk, a on przyspieszył z ręką.
- Podoba Ci się to? - zapytał i jeszcze bardziej przyspieszył robiąc ruchy okrężne dłonią.
- Nie przestawaj proszę, jestem w raju... 
- Oo nie... w raju to ty dopiero będziesz, kiedy wejdę w Ciebie swoim wielkim Jerrym - wyciągnął powoli rękę z moich majtek, ściągnął swoją koszulkę i moje spodnie szybkim ruchem.
Całował moje nogi, dotykając ich swoimi rozgrzewającymi przyjemnie dłońmi.
- Pokaż co potrafisz Bieber...
- Mam Ci pokazać co potrafię? Na pewno tego chcesz?
- Tak, chcę. Nie pytaj mnie cały czas tylko zacznij działać - przewróciłam oczami.
- Nie przewracaj na mnie oczami... bo stanę się nieprzewidywalny i pozbawiony delikatności - surowość w jego oczach była taka podniecająca.
Przewróciłam oczami.
- Wiesz kiedyś nauczyłem się... tego! - ostatnie słowo prawie wykrzyknął, po czym włożył gwałtownie palec do mojej Jaskini jak najgłębiej.
- Mmmh Justin... - bolało, ale było też niesamowicie przyjemne. Dosyć zadziwiające...
Wyciągnął palec i podgryzł lekko mój brzuch, a potem pocałował w tym samym miejscu, wygięłam się w łuk i cicho jęknęłam. 
- Niewygodne to biurko... - marudziłam mu trochę.
- Twardo.
- Cóż za trafne spostrzeżenie... - przewróciłam oczami, droczyłam się.
- Przestań to robić! - podniósł głos z groźną miną.
- Bo co mi zrobisz?
- Przelecę Cię w klasie od biologii. Podniecające nie ma co - zaśmiał się.
- Na razie tylko zabawiasz się z moim ciałem, jeszcze nawet nie widziałam twojego małego...
- Jakiego? Mogłabyś powtórzyć, bo chyba nie dosłyszałem?
- Powiedziałam - zaczęłam z niewinną miną - że nie widziałam jeszcze twojego małego członka - przygryzłam wargę.
- Jeszcze raz nazwiesz go mały, a będę się z tobą pieprzył bez opamiętania jak dziki ogier, nie będę ani trochę delikatny. Wyjdziesz z tej klasy ledwo utrzymując się na nogach i cała obolała. Chcesz tego, tak?
- Dobrze nie chcę, w końcu Monique nie wie o tym, że tu jestem a wtedy zapewne zaczęła by mnie wypytywać - zaśmiałam się głośno.
- Dosyć tych lekkich rozmówek. Nudzą mnie, za to moje ciało jest już gotowe. Sama spójrz - chwycił mą dłoń i położył na swojego przyjaciela, nie był mały... i to prawda, był gotowy.
- Masz zamiar zdjąć kiedyś te spodnie i mi go pokazać? Chciałabym go poznać i się z nim zakumplować - wyszeptałam z uśmiechem i ściągnęłam z niego T-shirt.
- Ohh, na pewno z wielką chęcią Cię pozna Kochanie.
- Tak też myślałam...
Zszedł ze mnie i stanął na podłodze. Zaczął zdejmować spodnie z figlarnym uśmiechem na ustach. Usiadłam na krawędzi biurka wpatrując się w jego piękny kaloryfer i linię V skierowaną wprost do jego czerwonych bokserek. 
Gdy już spodnie wylądowały na dole, wstałam z biurka i kucnęłam tuż przy jego kroczu.
- Mogę się tym zająć? - zapytałam przejeżdżając dłońmi po Jerrym parę razy w górę i w doł.
- Mhm... Byłoby mi miło - powiedział bez tchu i po chwili odchylił głowę oblizując usta, gdy zaczęłam zdejmowanie jego bokserki, najpierw powoli potem szybkim i zręcznym ruchem ściągnęłam je z niego. Chwyciłam jego Wielkiego i przyłożyłam do ust patrząc Justinowi w oczy pytająco. 
Pokiwał głową.
Uśmiechnęłam się i włożyłam Go głęboko do gardła ssając. Poruszałam ręką i ustami w przód i w tył szybko i bez ceregieli. Stał na baczność, a Justin złapał mnie za włosy i regulował szybkość moich ruchów. Cicho jęczał co sprawiało, że czułam się wspaniale. Wiedziałam dzięki temu, że mimo braku praktyki jestem w tym dobra. Podgryzłam Go lekko, a Justin syknął...
- Auu, niegrzeczny z Ciebie anioł, Angel... Chodź tu do mnie, a zajmę się tobą, powiedźmy że sprowadzę Cię na tą złą stronę mocy. Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak wspaniale jest być tym złym... na razie - zaśmiał się i podciągnął mnie do góry. Staliśmy twarzą w twarz. Ja - jeszcze dopiero co nieśmiała Angel, teraz sprośna grzesznica i on - postrach szkoły i największy gangster, którego znała policja w całym LA, cały był mój i mogłam z nim zrobić co tylko chciałam...
- Zajmiesz się mną, ale najpierw ja zajmę się trochę tobą...
Popchnęłam go mocno na ścianę, stał jak wryty i nic nie powiedział. Nawet nie sądziłam, że potrafiłam być tak agresywna. Ale chciałam wykorzystać ten moment kiedy tu był i się z nim trochę zabawić. Podeszłam to niego powoli, wymachując biodrami na lewo i prawo seksownie. Uśmiechnął się i gdy byłam przy nim złapał mnie w talii. Uderzyłam go w dłonie.
- Gdzie te łapska, nie dotykaj mnie... - podeszłam do niego bardzo blisko, obnażyłam żeby i zacisnęłam je na jego dolnej wardze, pociągnęłam nagle i mocno w swoją stronę. Przymknął lekko oczy i obserwował moje ruchy. Całowałam jego klatę, coraz niżej i niżej. Gdy byłam już na dole pocałowałam Jerrego, obróciłam się i wstając przesunęłam pupą idealnie tam gdzie się znajdował. Justin zadrżał i... wymierzył mi bolesnego klapsa w tyłek.
- Popychasz mnie na ścianę, zabraniasz mi się dotykać a teraz bawisz się ze mną w takie gierki? Wiesz jaki jestem teraz podjarany? Zaraz Ci to zademostruję... - jego głos był napięty i surowy. Obrócił mnie i przycisnął mocno do ściany od razu potem wbijając się w moje usta. Wkurzyłam go i to mocno, byłam z siebie dumna. Rozszerzył moje nogi swoimi i wszedł we mnie jednym i dynamicznym ruchem.
- AA! - krzyknęłam i zadrżałam zaciskając pazury na jego plecach i zaczęłam go całować jak opętana. Przyciągnęłam go do siebie pokazując tym samym by przyspieszył i wszedł we mnie głębiej.
- Tak? Chcesz tego? Też tego chcę... - szepnął mi do ucha i ugryzł je ciągnąc w swoją stronę.
Wszedł we mnie mocniej i poruszał biodrami energicznie w przód i w tył, jego przyspieszony oddech wymieszał się z moim gdy się całowaliśmy. Obydwoje z każdą chwilą pragnęliśmy więcej i więcej... Uniósł lekko moje udo do góry i wepchnął się jeszcze głębiej, przycisnęłam ręce nad głową do ściany.
- Justin! Taak! Pieprz mnie, prooszę... szybciej... - czy ja właśnie wykrzyknęłam jego imię i powiedziałam żeby mnie pieprzył?... upss. Jednak on nie przyspieszał, robił to co prawda nadal zręcznie i szybko jednak dla mnie to nie było wystarczająco, przygryzłam wargę. - Powiedziałam... szybiciej! Tylko na tyle Cię stać?! - krzyczałam na niego i chyba trochę się uniósł... 1:0 dla mnie.
Chwycił mnie mocno za uda i podniósł do góry wciskając w ścianę. Wepchnął się w moje ciało ponownie tym razem ze zdwojoną siła, tak jak tego chciałam... Skrzyżowałam ręce na jego szyi i odchyliłam głowę. Od razu to wykorzystał, najpierw zwęszył czym się popsikałam (jak dobrze, że dzisiaj użyłam złotego PLAYBOY V.I.P., to był piękny zapach). Spodobał mu się i było to czuć, bo zaczął mnie całować namiętnie po szyi i jeszcze parę razy potem zaciągał się zapachem. Jego biodra z każdym pchnięciem wbijały mnie w ścianę i obydwoje się poruszaliśmy, obydwoje jęczeliśmy i oddychaliśmy szybko. Na czole Justina pojawiły krople potu jednak nie przestawał mnie zadowalać tak samo jak na początku. Zachowywał tempo, od którego zaczął. Ssał moją szyję i zrobił masę malinek, a ja myślałam że umrę z tej rozkoszy w jego silnych ramionach. Wyszedł ze mnie i wydał się ze mnie jęk zawodu.
Odsunął mnie od ściany i podniósł wyżej, trzymałam się go mocno, całując jego soczyste i rozpalone usta. Przeszedł ze mną w ramionach i położył na biurku. Całował mój dekolt, piersi, ssał brodawki, które stały całe napalone i poddawały się jego rozgrzanym wargom. Całował mój brzuch, a ja zanurzyłam ręce w jego rozczochrane włosy. Był taki seksowny... oddychał szybko i dyszał prosto w moje ciało. Drżałam i miałam dreszcze. Obniżył się jeszcze bardziej, chuchnął na łechtaczkę, polizał szybko i zachłannie, pieścił ją palcami zataczając koła wokół niej. 
Przybliżył się z powrotem do mojej twarzy.
- Wiesz co teraz zrobię?
Pokręciłam głową.
- Sprawię, że będziesz się przede mną zwijała z rozkoszy... - wyszeptał i dał mi krótkiego buziaka.
Złapał swojego Dużego i wprowadził go stanowczo, nie zwlekając ani sekundy. Uchwycił moje dłonie mocno i przygwoździł do biurka, wpatrując się w moje oczy i znowu mnie całował. Wiedziałam, że się nie powstrzyma gdy znajdzie się obok nich. Wypełniał mnie od środka przyjemnie Jerrym. Na początku nie był taki szybki, ale po chwili wrócił do swojego wcześniejszego tempa. Im był szybszy był Jerry tym bardziej rozpychał się w mojej Jaskini Rozkoszy, tym głośniej zaczynałam jęczeć, a właściwie już krzyczeć, tym z każdą chwilą chciałam go głębiej. Położyłam dłonie na jego jędrnych pośladkach i ścisnęłam je pociągając w swoją stronę. 
- Bieber szybciej, chcę Cię w sobie jeszcze bardziej poczuć.
- Jeszcze Ci mało taak? - zaśmiał się.
- Mhm Justin...
- Strasznie jesteś wymagająca, ale potrafię jeszcze parę "sztuczek".
Uśmiechnęłam się zadziornie, było mi wspaniale, chciałam tylko wiedzieć czy postara się bardziej.
Chwycił mocno moje uda i przyciągnął bardzo blisko, pochylił się nad piersiami i ugryzł mojego sutka. Moje ciało się spięło, ale sutek jakby bardziej naprężył, dłonią masował drugą pierś i poruszał się szybko we mnie. Poczułam jak moje zakończenia nerwowe stają się bardziej czułe na jego dotyk, wrażliwe. Gdy penetrował moje wnętrze zaczęłam odczuwać to nagle bardziej wyraźnie i wygięłam się w łuk łapiąc się blatu biurka.
- Justin... właśnie tak... pocałuj mnie proszę - wyszeptałam ledwo mogąc zaczerpnąć powietrze.
Pojawił się nade mną i powoli zbliżał się do ust, nie chciało mi się czekać więc chwyciłam go za szyję i pociągnęłam do swoich warg i całowałam namiętnie. Z lekkim uśmiechem na twarzy oddał pocałunek i poczułam jak zaczyna dyszeć mi do gardła.
- Skarbie... zaraz... dojdę - wyszeptał przerywając pocałunek i oddychając ciężko - zamknął oczy i poruszał się teraz tak szybko, że przesuwałam się coraz bardziej na krawędź biurka i złapałam go mocno za szyję by czuć się pewniej. Poruszałam się z nim wczuwając w tempo. Jego ręka wylądowała na łechtaczce i poczęła ją pieścić najpierw powoli, potem szybciej. Czułam to w sobie, bardzo głęboko i dokładnie. Każdy ruch koniuszków palców, szybkość... chwytały moje zachłanne przyjemności nerwy i odczuwałam jak narasta we mnie rozkosz. Jak bije się we mnie i rozmieszcza po całym ciele, szybko a jednak z lekkim ociąganiem. Justin przerwał pocałunek i jęknął głośno w tym samym czasie kiedy ja, doszliśmy... 
To było coś nie do opisania, trwało to dłuższą chwilę zanim nasze ciała się uspokoiły i przestaliśmy drżeć, a oddech zwolnił. Justin pocałował mój nos a potem usta.
- Wspaniałe, żadna suka z którą wcześniej się Kochałem nie może się z tobą równać.
- Tak było... fajnie - uśmiechnęłam się zadziornie, było więcej niż fajnie, o wiele, ale on nie musiał o tym wiedzieć.
- Fajnie? Okej... - zawiódł się, przyciągnęłam go do siebie i sprzedałam mu najsłodszy pocałunek jaki potrafiłam.
- Było więcej niż fajnie, jesteś niesamowity.
- Jak miło to słyszeć z ust takiej damy jak ty Angel.
Podniósł się i wyjął z kieszeni spodni chusteczki.
- To jedyne co mamy do ogarnięcia się...
- No mało trochę, ale damy radę - uśmiechnęłam się czarująco, rzucił w moją stronę dwie chusteczki.
Ogarnęłam się o dziwo szybciej od niego i oparłam się o ścianę ubrana.
- To co? Zapominamy o sobie i każde z nas idzie w swoją stronę? - zapytałam ze smutkiem w głosie.
Podszedł do mnie już także ubrany.
- Zapominamy? Ja o tobie nigdy nie zapomnę, poczułem coś do Ciebie... Spotkamy się wkrótce...
Promienny uśmiech pojawił się na moich ustach, pocałował go powoli, potem namiętniej i bardziej dziko.
- Dziękuję... - wyszeptałam mu do ucha i wyszłam. 

6 komentarzy:

  1. Fajne ;) haha ... piszesz bloga ?? Jak nie to szkoda bo był byś dobry w pisaniu tego xdd Ale te imagine są zajebiste więcej więcej więcej haahah xdd ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG! To z decydowanie najlepszy imagine na tym cały blogu! Oby tak dalej! Czekam na więcej ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne *.* czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale jestem podjarana *.*

    OdpowiedzUsuń
  5. Njcseevdh orgazm. A moze zrobisz czesci nastepnee tego magina? Bieber porno xd

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj ty zboczuchu :D

    OdpowiedzUsuń