sobota, 16 marca 2013
Pod okiem rodziców
- Wchodźcie, wchodźcie - mama zawołała z szerokim uśmiechem na twarzy. - Kolacja już na stole.
- Hej mamo - uściskałem ją mocno i dałem buziaka w policzek. - Przedstawiam Ci moją piękną dziewczynę, to jest Joanne, Jen to jest moja mama Pattie - przywitały się, rzucając się sobie w ramiona.
- Naprawdę miło mi panią poznać, Justin wiele mi o pani mówił - uśmiechnęła się Jen.
- Mam nadzieję, że same dobre rzeczy... No ale chodźcie już chodźcie, bo Jeremy nie znosi być głodny - wprowadziła nas do holu a potem weszliśmy na prawo do salonu.
Tata siedział na kanapie, a moje rodzeństwo biegało po całym pokoju krzycząc w niebo głosy porwane w wir zabawy.
Gdy mnie zobaczyli od razu rzucili mi się do nóg, przytuliłem je mocno, te moje kochane słodziaki... tata wstał z kanapy i przywitał się krótkim przytuleniem i pocałunkiem w policzek z Jenną.
- To mój tata, a to tato moja laska Jen - Jeremy się lekko uśmiechnął przerywając uścisk, a Anna rzuciła mi gniewne spojrzenie. - Dziewczyna znaczy się... - jestem pewien, że się zarumieniłem.
- Ahh, ten nasz syn - zaśmiała się Pattie za moimi plecami, złapała mnie za bark i ucałowała w policzek.
- Mamo przestań... - odsunąłem się natychmiast i wytarłem policzek. - Robisz mi... siarę - podkreśliłem ostatnie słowo syknięciem.
- Mamy od tego są, młody chłopcze - zmierzwiła mi włosy.
Cała rodzina pękała ze śmiechu, a ja chciałem się zapaść pod ziemię.
Jednak Jen też się śmiała, więc nie powstrzymałem się i także uśmiechnąłem się lekko. Podszedłem do niej i złapałem ją w talii.
- Dobra kochani, wszystko fajnie ale ja już jestem strasznie głodny - powiedział Jeremy i chwycił się za brzuch.
- Cały Jeremy... - Pattie się uśmiechnęła. - Siadajmy siadajmy, bo ojciec zaraz padnie z głodu.
Zajęliśmy miejsca przy stole śmiejąc się głośno.
- I jak się wam wiedzie słodziaki? Justin dobrze się odnosi w stosunku do Ciebie? - zapytała Pattie mierząc mnie wzrokiem.
- Tak, Justin jest idealnym chłopakiem, wiadomo czasami dochodzi do lekkich sprzeczek, ale da się wtedy z nim dogadać - Jenny spojrzała na mnie i pocałowała mnie w policzek.
- Aww, no mówiłam że słodziaki, mówiłam - Pattie wpatrywała się w nas i czułem, że zaraz łzy polecą z jej oczu.
- Mamo ja wcale nie jestem słodki, skończmy z tym i zajmijmy się jedzeniem, bo nie tylko tata jest głodny - powiedziałem do niej i nałożyłem sobie sałatki warzywnej, moja mama robiła zawsze najwspanialszą.
Kolacja minęła na śmiechach i plotkowaniu.
Po niej wszyscy razem zasiedliśmy na kanapach i kontynuowaliśmy rozmowy o błahostkach. Czas mijał szybko, wszyscy się śmiali, dzieciaki latały wokół nas.
Dobrze było wrócić do korzeni...
- Już północ! - spojrzałem na zegarek. - Musimy już wracać, zrobiło się strasznie późno.
- A nie chcecie zostać u nas? - zapytała Pattie z nadzieją w głosie.
- No nie wiem... - spojrzałem na Jen, pokiwała głową z uśmiechem.
- Z chęcią zostanę, jeśli Justin nie ma nic przeciwko.
- A co tam faceci mają do gadania, zostajecie i bez gadania - mama się zaśmiała.
- Mamo... - wymamrotałem.
- Justin nawet nic nie mów - pokiwała palcem w moją stronę.
- Dobrze, nie mam nic do gadania widzę w tej sprawie, ale oboje z Anne chcemy się położyć. Jesteśmy zmęczeni.
Joanne spojrzała się na mnie wymownie.
- No co, głowa mnie boli - wyszeptałem do niej by nikt nie usłyszał wzruszając ramionami.
- Dobrze skoro tak bardzo chcesz, nie będziemy was z tatą zatrzymywać. Zajmijcie twój dawny pokój. Dobrej nocy - uśmiechnęła się.
Wstaliśmy z kanapy i skierowaliśmy się do wyjścia machając im na pożegnanie.
Wszedłem na schody, a Jen szła za mną. Gdy byliśmy na górze skierowaliśmy się korytarzem na lewo.
Otworzyłem drzwi i wszedłem do środka, Jen przestąpiła próg po mnie, zamknąłem za nią drzwi.
Trochę się pozmieniało od kiedy tutaj ostatni raz byłem. Ściany zmieniły kolor z granatu na zielony, ale parę rzeczy pozostało. Moje plakaty Beyonce, bardzo dobrze że ich nie wyrzucili, bo chyba bym ich powystrzelał. Łóżko... nie było bardziej miękkiego i puszystego łóżka ponad to. Spać na nim, to było uczucie jakby spało się na chmurze, szerokiej chmurze bo łóżko było bardzo szerokie.
- Nie mam pidżamy, w czym będę spała - Jen skrzyżowała ręce na piersiach.
- Hmm... chyba musimy spać w bieliźnie - uśmiechnąłem się zadziornie.
- Justin... nawet o tym nie myśl, jesteśmy u twoich rodziców. Nie będzie dzisiaj upojnego sexu - pokręciła głową.
- No cóż, szkoda...
Zrzuciliśmy z siebie ubrania i od razu się położyliśmy, Jen ułożyła się do mnie tyłem, chyba myślała że dałem za wygraną, niedoczekanie...
Przysunąłem ją do siebie, a moja ręka wylądowała na jej piersi. Powoli zacząłem całować jej ramię, bark, szyję i potem lekko pociągnąłem jej ucho ustami.
Poczułem jak mój penis stwardniał.
- Justin... - wyszeptała, a jej głos był nierówny, chyba będzie łatwiej niż przypuszczałem. - Nie możemy tego zrobić tutaj, w domu twoich rodziców, na twoim łóżku z dzieciństwa.
- Czemu nie? - wyszeptałem jej do ucha, całując je delikatnie. Potem przesunąłem się w stronę policzka składając na nim parę całusów.
Odwróciła się w moją stronę. Zatopiłem swoje wargi w jej uśmiechając się. Uwielbiam swój dar przekonywania.
- Pragnę Cię Skarbie, tu i teraz... nie liczy się to gdzie jestem - odpiąłem jej stanik, złapałem ponownie jej jędrną pierś w rękę i delikatnie masowałem.
- Z każdym twoim kolejnym ruchem, mam na Ciebie większą ochotę Bieber... - wyszeptała i ugryzła moją dolną wargę.
Zrzuciłem kołdrę na podłogę, zszedłem w dół i zabrałem się za ściąganie jej majteczek.
- Widzę Justin, że dzisiaj chcesz na szybko co? - uśmiechnęła się.
- Może i tak, ale głównie chodzi o to że ja i On chcemy zatopić się w fali rozkoszy. Chyba ty też byś tego chciała, co?
- Nie miałam tej ochoty myśląc o miejscu, w którym się znajdujemy, ale tak czarujesz mną i moim ciałem...
- To dopiero zacznę Kochana.
Majtki wylądowały na ziemi. Najpierw chcąc rozgrzać swoją dziewczynę trochę pieściłem dwoma palcami jej łechtaczkę okrężnymi ruchami. Potem wysunąłem język, Jen cały czas mnie obserwowała, użyłem go teraz zamiast palców kręcąc nim wokół jej Centrum Rozkoszy powoli, potem szybciej i tak na zmianę. Złapała się pościeli, a ja położyłem dłoń na jej ręce chcąc by poczuła ciepło mojego dotyku. Wsunąłem palec w nią, lekko syknęła. Poruszałem nim to przodu i do tyłu szybko i zręcznie. Przestałem używać języka stymulując ją tylko jednym palcem. Starałem się wykonywać nim ruchy okrężne jednocześnie wyciągając go i wkładając z powrotem.
- Oh, Justin... - wyszeptała wyginając ciało w łuk.
- Już wystarczy - wyciągnąłem palec z jej Jaskini Rozkoszy. - Teraz poczujesz w sobie Jerry'ego - ściągnąłem szybkim ruchem bokserki i tak samo szybko wszedłem w nią, od razu zaczynając poruszać się w przód i w tył. Pochyliłem się nad nią, obydwa nasze ciała drżały, czułem jak przeze mnie przebiegały dreszcze i ciarki, to samo czułem na jej skórze. Położyła jedną rękę na mojej klacie, a drugą owinęła mi wokół szyi przyciągając do siebie i całowała namiętnie moje usta. Jej soczyste pełne i seksowne wargi poruszały się na moich ustach. Oddychaliśmy szybko, cali wciągnięci w nasze ruchy. Dorwałem się zręcznie do jej języka swoim. Wirowaliśmy nimi sczepieni razem nie tylko na dole, ale także u góry. Mój członek coraz bardziej się powiększał i stawał twardszy, czułem że mogę dotrzeć nim teraz głębiej. Uniosłem głowę, chwyciłem się piersi Jen drugą rękę kładąc na jej biodrze i zacząłem pchać mocniej, bardziej zdecydowanie.
- Juuust... - zatkałem jej usta szybko.
- Co ty wyprawiasz... rodzice nas usłyszą - wyszeptałem lekko zdenerwowany.
Poruszałem się w przód i w tył szybko, ona pomagała mi swoimi biodrami i słyszałem jej krzyki pod moją dłonią. Gdyby jej nie było na ustach Jenny, moi rodzice już dawno byliby w pokoju. Poczułem jak napięcie we mnie wzrasta, jak moje nerwy się napinają. Moje członka wypełniła od środka rozkosz chcąca natychmiast się z niego wydostać.
- Mmm, Jenna!! - wydałem z siebie ostatni jęk zanim sperma wytrysnęła z mojego nabrzmiałego penisa. Jeszcze raz jęknąłem głośno i opadłem na poduszki wychodząc z niej.
Joanne oddychała głośno i nie mogła opanować swojego oddechu podczas gdy mój był już spokojny.
- Nie doprowadziłem Cię do orgazmu... - zrobiłem smutną minę i odwróciłem się do niej tyłem.
- Oj Kochanie, musisz się pogodzić z tym że nie zawsze się udaje... - powiedziała i ucałowała mnie w kark.
- Mimo wszystko - odwróciłem się w jej stronę - muszę to zmienić.
- Jak to? Kiedy?
- Teraz a kiedy...
Przysunąłem ją do siebie, tak że teraz leżeliśmy naprzeciwko siebie ja z uśmiechem na twarzy, ona z taką miną jakby do końca nie wiedziała co zaraz zrobię.
Położyłem rękę na jej pupie by móc przybliżyć jej krocze do swojego członka, który ponownie był gotowy do podboju. Najpierw całowałem ją namiętnie, a po jakiejś minucie gdy się tego nie spodziewała gwałtownie w nią wszedłem.
- AAAA! Justin! - krzyknęła, a jej paznokcie zacisnęły się na moich plecach.
Poruszałem się tym razem od razu szybko i intensywnie i także doprowadzałem ją do rozkoszy podczas oddzielnej pieszczoty palcami jej łechtaczki. Nie trwało to zbyt długo gdy poczułem jak jej ciało zaczęło wibrować, jednak nagle...
- Justinie?! Co się tam dzieje? - warknął Jeremy zza drzwi.
- Tak tato? Nie, nic oglądamy z Jen film sensacyjny, wiesz te wszystkie odgłosy strzelaniny, krzyki - zatkałem jej usta nie przerywając wpychać się w nią Jerrym zdecydowanie.
- Hmm... dobrze, dobranoc - powiedział tata po chwili odchodząc.
- Dobranoc tato - dziewczyna nie mogła się powstrzymać i przez cały czas jęczała pod moją dłonią, a jej ręce były mocno we mnie wciśnięte tak jak jej ciało do mojego. Po chwili znowu poczułem jak wszystkie moje nerwy i mięśnie się napinają, a ścianki pochwy zacisnęły się wokół mojego członka gdy po chwili obydwoje dotknęliśmy gwiazd. Wyszedłem z niej, opuściłem rękę i zrzuciłem głowę na poduszkę.
Próbowałem uspokoić swój oddech, ale tym razem nie udawało mi się to tak jak wcześniej.
- Mało brakowało - wyszeptałem.
Wstałem i podszedłem do drzwi, nacisnąłem klamkę a drzwi zaczęły się rozsuwać.
Podniosłem kołdrę i nią nas opatuliłem.
- Bardzo mało brakowało... On mógł tutaj wejść - wymamrotałem.
- Tak się jednak nie stało, a zamiast tej katastrofy która mogła się wydarzyć, wydarzyło się coś innego... wspaniały sex z moim Ukochanym i uzdolnionym na wielu polach - przygryzła wargę - seksownym chłopakiem.
- Kocham Cię i na zawsze będę z Tobą - pocałowałem ją delikatnie.
- Ja też Cię Kocham Justin - oddała pocałunek bardziej się w niego wczuwając.
Jenna to była istota nie z tej ziemi, nimfa nie zdająca sobie sprawy z tego jak działa na innych ludzi. Jak działa na mnie...
*******************************************************************************
Jeśli chcecie być informowani o nowych Imaginach to specjalnie dla was utworzyłem posta na ten temat "CHCĘ BYĆ INFORMOWANY", zajrzyjcie aby dowiedzieć się więcej ;))
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
*.*
OdpowiedzUsuńTy mnie kiedyś zabijesz tymi imaginami *____*
OdpowiedzUsuńnie mam takiej mocy xD
UsuńKiedy następny? <3
OdpowiedzUsuńLaska? Wrr, jak ja nie lubię jak ktoś tak mówi o swojej dziewczynie. Masakra. Zawstydzony Bieber? To coś nowego. Na pewno Jego ojciec się skapnął co oni robili.
OdpowiedzUsuń